Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Get był twórczą twarzą Wrocławia

Janusz Domin
Eugeniusz Get-Stankiewicz z Tadeuszem Różewiczem
Eugeniusz Get-Stankiewicz z Tadeuszem Różewiczem Fot. Paweł Relikowski
Z Januszem Dominem z Instytutu Gładyszewa założonego przez Eugeniusza Geta-Stankiewicza rozmawia Jacek Antczak

Get-Stankiewicz był jednym z najoryginalniejszych artystów Wrocławia. Poza pracami w muzeach i galeriach zostawił po sobie wiele dzieł, które są wmurowane w bruk, bramy i budynki. Przed rokiem stworzył w swojej kamieniczce Jaś Instytut Gładyszewa i jego filię w Pańskiej kawiarni Literatce...
To był autorski pomysł Geta, zachwyconego powieścią "Życie i niezwykłe przygody żołnierza Iwana Czonkina" Wojnowicza, a zwłaszcza epizodyczną postacią Kuźmy Gładyszewa, kołchozowego mędrca, wynalazcy i alkoholika. Kuźma próbował skrzyżować ziemniaka z pomidorem za pomocą nawozu z końskiego łajna, który służył mu też do pędzenia bimbru. Pomysły te tak za-frapowały Geta, że uznał, iż trzeba uhonorować Kuźmę i stworzyć jedyny w świecie Instytut Gładyszewa, promujący pomysły oryginalne i nietuzinkowe, z jakich sam słynął.

Na Jasiu i przed Literatką są tabliczki Instytutu. Trochę pomaźgane...
Nie pomaźgane, tylko upiększone przez Geta, który robił złote i kolorowe kropki na wielu elementach architektonicznych, nazywając to "pozłotnictwem architektury Wrocławia". Get był wspaniałym artystą, ale przede wszystkim tajemniczym, przenikliwym, inteligentnym, niezwykle dowcipnym i po prostu mądrym człowiekiem. Jego pomysły były wyłącznie nietypowe i zaskakujące.

No i zostawił piękne, trwałe ślady. Nie tylko w pamięci wrocławian, ale i w wielu miejscach miasta.

Przepięknie ingerował w przestrzeń miejską swoimi działaniami happeningowymi. Czasem spontanicznymi. Pamiętam, jak podczas wyborów prezydenckich wyciągnął z kieszenie flamaster i domalował prezydentowi Dutkiewiczowi wąsy na plakacie, stwierdzając, że teraz jest ładniej. Jego wielkość nigdy nie budziła zastrzeżeń ani zawiści w środowisku artystycznym.

Jak wiadomo, Get często reprodukował własną twarz do rzeźb, grafik, plakatów - w ten sposób na zawsze pozostanie twarzą Wrocławia. Tylko raz, gdy w latach 70. zrobił plakat do "Prometeusza", cenzorka zapytała: "To przecież pana głowa. Czyli Prometeusz wyglądał jak pan?". A Get na to: "Nie wiem jak, ale jeśli pani cenzor uważa, że wyglądał jak pani, to chętnie narysuję mu pani głowę". I cenzorka wycofała zastrzeżenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska