Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciele to mają dobrze! Dwa miesiące wakacji. Nikt nie ma takich luksusów, jak oni…

Robert Migdał
Jeżeli chcecie Państwo doprowadzić nauczyciela do białej gorączki (żeby z pedagoga zamienił się w rzeźnika rzucającego mięsem), wystarczy, że zacytujecie w jego obecności tytuł tego komentarza. Gwałtowna reakcja gwarantowana. Wiem, bo sam to przetestowałem na znajomych i przyjaciołach, którzy w szkole uczą.

Rzeczywistość nie jest jednak taka słodko-lukrowano-cukierkowa. Nauczyciel nie zaczyna bowiem wakacji tak jak jego uczniowie, z zakończeniem roku szkolnego i rozdaniem świadectw (kwiatek, uścisk, buziak). Choć są wakacje - nadal chodzi do szkoły (porządkowanie klas, dyżury, spotkania, pisanie podsumowań rocznych).

Dopiero po pozamykaniu wszystkich szkolnych spraw i obowiązków może ruszyć na wyczekiwany wypoczynek. Nie każdy jednak. Dla wielu nauczycieli wakacje wcale nie służą ładowaniu baterii, żeby mieć siły na kolejny rok szkolny. Wakacje to dla nich czas pracy - bo trzeba "dorobić" do nauczycielskiej, marnej pensji, popracować, żeby załatać dziury w domowym budżecie.

Niektórzy nauczyciele wyjeżdżają z uczniami na obozy i kolonie jako opiekunowie. I znów, przez kolejne tygodnie, czeka ich powtórka z rozrywki: oczy dookoła głowy, hałas (kto ma dzieci, to wie, z jaką siłą decybeli trzeba się zmierzyć, a w grupie to trzeba pomnożyć przez 30), odpowiedzialność.

Nie każdy ma jednak tyle "szczęścia", że pracuje w wakacje jako opiekun dzieci (co jest trochę związane z tym, co robi na co dzień, w pracy, po linii swojego wykształcenia i zdobytych umiejętności). Wielu pedagogów "łapie" prace, jakie się da, byle tylko wykorzystać wakacje do zdobycia paru groszy: pracują na roli (przy zbiorach warzyw, owoców - w Polsce i za granicą), zatrudniają się - w odległych o kilkanaście kilometrów od miejsca zamieszkania miejscowościach (żeby nie spotkać uczniów) - przy sprzedaży kiełbasek z grilla, golonek i nalewają piwo na festynach i w ośrodkach wczasowych. Malują i odświeżają mieszkania (dobre pieniądze można zarobić przy tapetowaniu).

Uwierzcie mi, Drodzy Czytelnicy - nie robią tego z chęci zysku, żeby żyć ponad stan. Żeby się dorobić. W większości przypadków pracują w wakacje, żeby żyć godnie, na poziomie, który powinno zapewnić im państwo (a czego nie robi, płacąc nauczycielską pensję zupełnie nieadekwatną do umiejętności, wiedzy i wykształcenia).

Piszę teraz o dorabianiu w wakacje (bo te akurat się zbliżają). Ale - z tego co wiem - nauczyciele próbują wiązać koniec z końcem przez cały rok. Także w roku szkolnym, po godzinach. Jedni - ci, na których wiedzę jest popyt - dorabiają korepetycjami. Ale nie zawsze zarabiają dodatkowe pieniądze tylko wprawiając w ruch swoje szare komórki. Niekiedy - o czym mówią niechętnie - robią to w sposób, którego się wstydzą (choć wstyd to kraść, a żadna praca nie powinna hańbić). Na przykład jedna z moich znajomych nauczycielek jeździła do innego, oddalonego od miejsca zamieszkania o 30 kilometrów miasta i tam kilka razy w tygodniu sprzątała mieszkania i domy bogatszych od niej samej. Nie przyznawała się oczywiście, że jest nauczycielką.

Kto w końcu zadba o nauczycieli, którzy nie krzyczą, nie grożą, nie protestują z taką siłą jak górnicy czy rolnicy, a którzy pod opieką mają nasze dzieci, ich rozwój, odkrywają przed nimi tajemnice świata? Zastanówmy się nad tym na koniec roku szkolnego. To już za chwilę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska