Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciele nie wysyłają swoich dzieci do szkół. Wolą je uczyć w domu

Ewa Wilczyńska
Czy zabranie dziecka ze szkoły i uczenie go samemu ma sens?
Czy zabranie dziecka ze szkoły i uczenie go samemu ma sens? Piotr Krzyżanowski
Nie wiadomo, ile dokładnie dzieci uczy się tylko w domu. W poradniach mówią, że takich przypadków jest coraz więcej. Bardzo częśto na domową edukację decydują się nauczyciele. Monika Erkens zdecydowała się uczyć syna w domu, gdy okazało się, że właściwie nie powinien zdać do czwartej klasy, bo ma problemy z czytaniem i pisaniem. Sama przez kilka lat pracowała jako nauczycielka, więc wiedziała, jak się do tego zabrać.

- Marco ma zdiagnozowane trudności z koncentracją, na lekcjach często się rozpraszał, w trzeciej klasie ledwo potrafił pisać - opowiada Monika Erkens, która zdecydowała, że sama będzie uczyła syna. Kiedy pojawiły się problemy, nie wiedziała, że jest taka możliwość. Na początku szukała miejsca, gdzie Marco mógłby liczyć na edukację dostosowaną do swoich potrzeb. Szkoły integracyjne są jednak dla dzieci z orzeczoną niepełnosprawnością, a w tych społecznych często wymagana jest wysoka średnia.

Mariola Kurczyńska, dyrektorka Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Legnicy, przyznaje, że jeszcze nigdy zainteresowanie edukacją domową nie było tak dużo. - W tym roku miałam już kontakt z dziesięcioma osobami, które same chciałyby uczyć swoje dzieci. Jeszcze 2, 3 lata temu nikt o to nawet nie pytał - przyznaje.

Teraz do drzwi jej gabinetu pukają głównie... nauczyciele. Przekonują, że dobrze wiedzą jak wygląda edukacja w szkole i nie chcą, żeby ich dzieci musiały przez to przechodzić. Wolą wziąć sprawy w swoje ręce.

Aby realizować obowiązek szkolny poza szkołą - bo tak się to fachowo nazywa - trzeba uzyskać zgodę dyrektora danej placówki, która jest wydawana na podstawie opinii psychologiczno-pedagogicznej. Mariola Kurczyńska zastrzega, że nie jest to rozwiązanie dla wszystkich.

- Najważniejsze jest dla mnie sprawdzenie, w jaki sposób dziecko będzie podlegało socjalizacji, bo w końcu szkoła to także miejsce, w którym człowiek uczy się funkcjonowania w grupie, a tu tego brakuje - tłumaczy pedagog. Rozwiązaniem jest np. zapisanie dziecka na dodatkowe zajęcia.

Piotr Staniów, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 we Wrocławiu, ma jeszcze inne wątpliwości. - Rodzice, którzy zazwyczaj decydują się na edukację domową mają zwykle silną osobowość i to jedynie z tą osobowością i tymi poglądami styka się dziecko - wyjaśnia.

Monika Erkens zarzuca szkole nadmierną sztywność, testowanie wszystkiego co się da i brak indywidualnego podejścia. Marco wprawdzie nie pisze lepiej, ale w wieku 11 lat potrafi skręcić silnik, a o technice może rozmawiać bez końca. Tego jednak w programie trzeciej klasy, którą powtarzał, nie było. - Czy naprawdę powinniśmy na człowieka patrzeć przez pryzmat czasowników i przymiotników - pyta retorycznie.

CZYTAJ DALEJ: JAKIE ZMIANY SZYKUJE MINISTERSTWO EDUKACJI
Bez zwolnień z wf
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska podpisała 10 czerwca rozporządzenie, które ma pozwolić spojrzeć na uczniów w bardziej indywidualny sposób. Lekarze będą mogli wystawić zwolnienie dla ucznia tylko z niektórych ćwiczeń podczas wychowania fizycznego, a nie jak do tej pory z uczęszczania na zajęcia w ogóle. Poza tym ocenianie uczniów w trakcie roku szkolnego będzie mogło mieć formę opisową.

Do tej pory ta zasada funkcjonowała jedynie w klasach 1-3 podstawówki. Teraz nauczyciele na wszystkich etapach edukacji, zamiast oceny liczbowej, będą mogli posłużyć się opisem słabych i mocnych stron, a także motywacji ucznia.

Małgorzata Ryman, dyrektora Szkoły Podstawowej nr 40 we Wrocławiu, przyznaje, że oceny nie zawsze dobrze odzwierciedlają z czym dziecko sobie radzi, a z czym nie. Przestrzega jednak, że nowy system może zamienić się w "papierologię".

Piotr Staniów przewiduje, że wkrótce powstaną programy komputerowe, które na podstawie kilku słów kluczowych będą pisały uczniowi gotową opinię. - A chyba nie o to chodzi? - pyta retorycznie dyrektor.

Dodajmy, że ocen nie brakuje w edukacji domowej. Co roku dziecko musi zdać bowiem egzaminy potwierdzające, że zdobyło wymaganą wiedzę. - Chciałam, żeby Marco uniknął uczenia się tylko po to, by zdać kolejny test, ale tak naprawdę nawet pracując z nim w domu muszę się do tego systemu dopasować - narzeka Monika Erkens.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska