Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje pielęgniarek: Za kilka lat zostaniemy bez opieki w szpitalach?

Krystian Lurka, Marta Żbikowska
(Od lewej) Krystyna Grabańska, Katarzyna Łoś i Katarzyna Lisiecka ze Szpitala im. J. Strusia w Poznaniu zgodnie uważają, że godne zarobki pielęgniarek powinny wynosić od 4 do 5 tys. złotych
(Od lewej) Krystyna Grabańska, Katarzyna Łoś i Katarzyna Lisiecka ze Szpitala im. J. Strusia w Poznaniu zgodnie uważają, że godne zarobki pielęgniarek powinny wynosić od 4 do 5 tys. złotych Marta Żbikowska-Cieśla
Pielęgniarek poszukuje niemal każdy szpital w Wielkopolsce. Na oferty pracy na tym stanowisku chętnych jednak nie ma. Kandydatki odstraszają niskie zarobki, spadający prestiż zawodu z jednocześnie rosnącymi wymaganiami pracodawców i oczekiwaniami pacjentów. Absolwentki studiów pielęgniarskich wolą szukać pracy za granicą. To sprawia, że średnia wieku pielęgniarek w Polsce to dziś 48 lat, a na tysiąc mieszkańców przypada 5,2 przedstawicielek tego zawodu, podczas gdy w Czechach współczynnik ten wynosi 8,1, w Niemczech 11,2, a w Szwajcarii 16.

Na oddziale chirurgii Szpitala Miejskiego im. J. Strusia w Poznaniu leży 35 pacjentów. Zajmują się nimi dwie pielęgniarki. To zdecydowanie za mało. Na tę sytuację narzekają zarówno pacjenci, jak i same pielęgniarki.

- Ledwie dajemy radę wypełniać nasze obowiązki – przyznaje Katarzyna Lisiecka, pielęgniarka na oddziale chirurgicznym szpitala przy Szwajcarskiej. - Musimy przygotować pacjenta do zabiegu, potem trzeba po niego pojechać, wtedy na oddziale zostaje już tylko jedna z nas. Oprócz naszej pracy medycznej, wypełniamy zlecenia lekarskie, dbamy o zwyczajną pielęgnację pacjenta, każdą czynność trzeba udokumentować, wpisać do komputera.

Dyrekcja szpitala chciałaby zatrudnić więcej białego personelu, ale chętnych do pracy nie ma. - W tej chwili poszukujemy 30 pielęgniarek – mówi Jan Sawicz, zastępca dyrektora Szpitala Miejskiego im. J. Strusia w Poznaniu. - Sytuacja jest dramatyczna. Szczególnie, gdy dochodzi do nieprzewidywalnych sytuacji, jak nagłe zachorowanie pielęgniarki, czy urlop na żądanie.

Perspektywa wygląda jeszcze gorzej.

- W tym roku odeszło już ze szpitala 29 pielęgniarek, a udało nam się zatrudnić pięć – mówi Krystyna Grabańska, przełożona pielęgniarek w Szpitalu im. Strusia. - W przyszłym roku kolejne 30 osób uzyska uprawnienia emerytalne. Lepiej nie będzie, bo prawie 80 proc. naszych pielęgniarek to osoby powyżej 45 roku życia.

Szpital Strusia nie jest żadnym wyjątkiem. Sytuacja wygląda podobnie w większości lecznic w kraju. Pielęgniarek brakuje. Starsze odchodzą na emeryturę, młodsze wyjeżdżają za granicę, a nowych rąk do pracy nie ma. Według szacunków Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych już za niespełna pięć lat Polacy zostaną pozbawieni profesjonalnej opieki pielęgniarskiej. Najgorzej jest w Wielkopolsce. Już dzisiaj pielęgniarki powyżej 46 roku życia stanowią 53 procent wszystkich pracujących.
W Szpitalu im. Franciszka Raszei w Poznaniu trudno znaleźć pielęgniarkę poniżej 30 roku życia.

- Na naszym oddziale jest prawie 30 pielęgniarek, każda powyżej trzydziestki – przyznaje Aleksandra Wielik-Nowak z oddziału toksykologii Szpitala im. Raszei. - Młode osoby nie zostają tutaj, bo praca jest bardzo ciężka, a zarobki niskie.

Na wysokość wynagrodzenia nieadekwatną do wysiłku i wymagań narzekają wszystkie pielęgniarki. - Skończyłam 5-letnie studia pielęgniarskie, pracuję na oddziale intensywnej opieki medyczne, to jedno z trudniejszych miejsc w szpitalu – mówi Katarzyna Łoś, pielęgniarka w Szpitalu im. Strusia. - Chwilowo jeszcze nie rozważam wyjazdu za granice, ale nie wiem, jak długo tak wytrzymam.

Katarzyna Łoś ma 29 lat. Pielęgniarką została z powołania. Chciała pomagać ludziom. Satysfakcja z uratowanego życia, wdzięczność pacjentów i ich rodzin na razie rekompensują jej zarobki oscylujące wokół 2 tys. złotych, nieprzespane noce, życie od pierwszego do pierwszego, brak wakacji, święta i długie weekendy na oddziale i dylematy, czy w danym miesiącu kupić buty, czy bluzkę. Ale długo tak żyć nie można.

- Powoli szukam drugiego etatu – mówi Katarzyna Łoś. - Tak, jak większość moich koleżanek.

Drugi, a nawet trzeci i czwarty pracodawca to wśród pielęgniarek norma. - U nas na oddziale trzy czwarte dziewczyn pracuje gdzieś na drugi etat, żeby jakoś żyć – mówi Aleksandra Wielik-Nowak. - Sama również jestem zatrudniona dodatkowo w pogotowiu. Inaczej nie jest możliwe, żeby się utrzymać, opłacić wszystko, nie mówiąc o zakupie mieszkania na raty, czy nawet samochodu.

Początkująca pielęgniarka zaraz po studiach może liczyć na umowę z kwotą 1900 złotych brutto. Dodatkowo otrzymuje wynagrodzenie za dyżury. Te nocne i świąteczne są lepiej płatne. W miesiącu każda pielęgniarka pełni około 14 dyżurów. Jeśli połowa z nich to nocki to początkująca pielęgniarka otrzyma na rękę 1700-1800 złotych. Więcej zarobią pielęgniarki ze specjalizacją, wyższym stażem pracy, czy te, które ukończyły kursy specjalistyczne i kwalifikacyjne. Ale średnia pensja szeregowej pielęgniarki to ciągle 2000-2500 złotych "na rękę".

Wiele absolwentek studiów pielęgniarskich z polską rzeczywistością mierzyć się nie chce. Od razu wybierają lepsze życie za granicą. Potwierdza to Czesława Maruszyńska, naczelna pielęgniarka ze Szpitala im. Święcickiego w Poznaniu.

- Młodzi wolą pracować na przykład w Szwajcarii - mówi naczelna pielęgniarka i dodaje, że polskie szpitale nie mają nic do zaoferowania, co mogłoby przekonać studentów do pracy u nas. Wielkopolskie pensje są kilka razy niższe, a w Szwajcarii pracownik może liczyć na bezpłatną naukę języka, stypendium, wyżywienie i opiekę polskojęzycznego koordynatora programu.
Pojawiły się też oferty ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Pielęgniarka w Dubaju zarabia 5 tysięcy dolarów miesięcznie, czyli w przeliczeniu na złotówki to około 17 tysięcy złotych.

Pieniądze to jednak nie wszystko. Brak pielęgniarek w polskich szpitalach to także efekt zmiany systemu kształcenia.

- Sama kończyłam liceum medyczne, gdzie w jednym roczniku było sześć klas – mówi Hanna Napierała, pielęgniarka naczelna Szpitala im. Raszei. - Takich szkół w Poznaniu było kilka, można było także wybrać dwuletnie studium medyczne.

Dzisiaj pielęgniarka musi skończyć studia. Trzyletnie licencjackie, a potem dwuletnie magisterskie. Specjalizacja to kolejne dwa lata nauki. Możliwości kształcenia w Wielkopolsce dają dwie uczelnie: poznański Uniwersytet Medyczny i Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Gnieźnie (tylko licencjat). Liczba absolwentów to każdego roku łącznie około 130 osób. Większość od razu wyjeżdża za granicę.

Mariusz Mielcarek, pielęgniarz z 30-letnim stażem w Szpitalu Miejskim im. Strusia w Poznaniu również zauważa,że pieniądze są tylko jednym z problemów.

- Możemy sytuację określić najdelikatniej "bałaganem" - mówi wprost i podkreśla, że nic nie wskazuje, żeby było lepiej. - Codzienność na oddziałach to przemęczony personel pracujący na kilku etatach, dwie pielęgniarki zajmujące się 30 chorymi, czy za mało rąk do pracy, bo młodzi wyjechali zagranicę – przypomina napisy na bilbordach umieszczonych w kilku miejscach Poznania.

To, że sytuacja pielęgniarek jest dramatyczna potwierdza Teresa Kruczkowska, przewodnicząca Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Poznaniu.

- Nie ma tygodnia, żeby do izby nie napływały prośby od dyrekcji szpitali o zamieszczenie ogłoszeń o potrzebie zatrudnienia pielęgniarek - mówi Teresa Kruczkowska i wymienia: - Szpital w Puszczykowie, Szpital im. Jonschera, Szpital Przemienienia Pańskiego czy szpital przy ul. Przybyszewskiego w Poznaniu. Podobnie jest w całej Wielkopolsce.

Nie dziwi ją fakt, że na ogłoszenia o pracę nikt nie odpowiada. - Proszę się nie łudzić, że polskie szpitale zapełniają się pracownikami zza wschodniej granicy. W ciągu ostatnich dwóch lat w naszym okręgu o pracę starało się tylko dwóch zagranicznych pracowników. To pielęgniarka z Ukrainy i pielęgniarz z Grecji. W tym samym czasie wystawiliśmy ponad 80 zaświadczeń o uznaniu kwalifikacji do pracy za granicą. Można to porównać do sytuacji, w której wyjeżdża całą pielęgniarska obsada szpitala powiatowego.

Na wrzesień środowisko pielęgniarskie zapowiada protest. Będą walczyć nie tylko o wyższe wynagrodzenia, ale także o unormowanie warunków zatrudnienia. Pielęgniarki chcą także ustalenia jasnych norm określających na przykład dokładną liczbę pacjentów przypadających na jedną pielęgniarkę na oddziale.

- Chcemy, żeby dostrzeżono nasze problemy i doceniono pracę - mówi Janina Zaraś, przewodnicząca zarządu regionu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, i wyjaśnia, że chodzi o: niską płacę, a co za tym idzie o to, że młodzi nie chcą pracować "za grosze", odgórne określenia niezbędnej liczby pielęgniarek na oddziałach przy kontraktowaniu w ramach NFZ-u. Dzisiaj bywa tak, że jedna pielęgniarka opiekuje się 30 chorymi. Takie warunki pracy nie odpowiadają pielęgniarkom w 21 wielkopolskich placówkach, w których weszły w spory zbiorowe z dyrekcjami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Brakuje pielęgniarek: Za kilka lat zostaniemy bez opieki w szpitalach? - Głos Wielkopolski

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska