Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarzy Śląska czekają teraz spotkania u siebie

Mariusz Wiśniewski
Marek Wleciałowski i Orest Lenczyk wierzą w swój zespół
Marek Wleciałowski i Orest Lenczyk wierzą w swój zespół Tomasz Hołod
Przed piłkarzami Śląska najprawdopodobniej kluczowy moment, jeżeli chodzi o walkę o miejsce na koniec sezonu dające prawo gry w europejskich pucharach. Po wyjazdowym meczu z Lechem Poznań wrocławski zespół czekają teraz trzy spotkania na własnym stadionie.

Już w najbliższą sobotę drużyna Oresta Lenczyka zmierzy się z Widzewem Łódź, a później z Koroną Kielce i Wisłą Kraków. Rywale nie należą do łatwych, ale atut własnego boiska sprawia, że można z optymizmem patrzeć w przyszłość.

- To będą mecze prawdy dla Śląska. Po tych spotkaniach zobaczymy, w jakim miejscu jesteśmy. Chcielibyśmy, aby okazało się, że należymy do ligowej czołówki - komentuje drugi trener Śląska Marek Wleciałowski.

Po remisie w Poznaniu Śląsk spadł na siódme miejsce, ale paradoksalnie zmniejszył stratę do drugiej w tabeli Jagiellonii Białystok do zaledwie trzech punktów. Do czwartej Legii Warszawa, która ma tyle samo punktów, co trzecia Lechia Gdańsk, strata jest jeszcze mniejsza i wynosi zaledwie dwa oczka. Jeżeli więc wrocławianie wykorzystają atut swojego boiska w trzech najbliższych meczach, można w ciemno zakładać, że pójdą w górę tabeli, a przy dobrym układzie znajdą się w pierwszej trójce.

Oczywiście najlepiej dla Śląska byłoby zdobyć w tych trzech meczach komplet dziewięciu punktów. To będzie jednak niezwykle trudne, chociażby z powodu Wisły, która ostatni raz przegrała 31 października w Poznaniu z Lechem (1:4). Jednak nawet gdyby udało się zdobyć w tych trzech spotkaniach siedem punktów, byłby to bardzo dobry wynik.

- Nie liczymy punktów i nic nie zakładamy z kilku powodów. Po pierwsze, każdy, kto zawita do Wrocławia, też będzie, tak jak my, chciał zdobyć trzy punkty. Po drugie, jak mawiał Kazimierz Górski: mecz można przegrać, wygrać lub zremisować i nie ma co liczyć punktów przed pierwszym gwizdkiem. I po trzecie: każdy, kto teraz gra ze Śląskiem, chce zakończyć naszą passę meczów bez porażki i będzie nam się grało jeszcze trudniej - opowiada trener Wleciałowski.

Trzeba równocześnie zdawać sobie sprawę, że nawet wygrana z Widzewem, Koroną i Wisłą nie zagwarantują Śląskowi na koniec sezonu miejsca w tabeli dającego prawo gry w europejskich pucharach. Te spotkania mogą jedynie dać doskonałą pozycję do walki o pierwszą czwórkę ligi.

- Jesteśmy spokojni o odpowiednią koncentrację zawodników przed tymi meczami - stwierdza Marek Wleciałowski. I wyjaśnia: - Powiem tak: w kadrze jest kilku zawodników, którzy powinni grać, ale nie gra-ją, bo na boisku może występować tylko jedenastu piłkarzy. Jeżeli więc ktoś nie będzie spełniał oczekiwań, na jego miejsce już czeka następny i zawodnicy o tym wiedzą.

Pozostaje więc tylko, albo aż, utrzymać passę i końcówka sezonu dla kibiców Śląska może być bardzo emocjonująca.

Najbliższe trzy mecze Śląska
Widzew Łódź (dom) - 9. kwietnia godz. 19.15
Korona Kielce (dom) - 17. kwietnia godz. 17.15
Wisła Kraków (dom) - 21. kwietnia godz. 20
Pozostali rywale Śląska
Polonia Warszawa (wyjazd), Polonia Bytom (dom), Zagłębie Lubin (wyjazd), GKS Bełchatów (dom), Górnik Zabrze (wyjazd), Ruch Chorzów (wyjazd), Arka Gdynia (dom)

Paweł Prus: Może nie chciało się komuś tym zająć
Z Pawłem Parusem, prezesem zarządu Klubu Kibiców Niepełnosprawnych Śląska Wrocław, rozmawia Mariusz Wiśniewski

O co tak naprawdę chodziło i w czym był problem, że Lech nie chciał Was wpuścić na piątkowy mecz w Poznaniu?
Przed spotkaniem zwróciliśmy się do Lecha o udostępnienie nam miejsc na sektorze dla niepełnosprawnych. Po długim oczekiwaniu otrzymaliśmy odpowiedź, że nie ma już dla nas miejsc, bo wszystkie bilety zostały rozdysponowane i odesłano nas do Śląska. Było to dla mnie dziwne, bo byłem już na tym stadionie i wiem, że w sektorze dla niepełnosprawnych może się zmieścić aż 250 osób. My chcieliśmy dziesięć biletów dla nas i osiem dla naszych opiekunów. Później, jak już znaleźliśmy się na stadionie, w tym sektorze widziałem z czterech, pięciu kibiców na wózkach.

Właśnie, bo mimo kłopotów jednak byliście na stadionie.
Wszystko dzięki pani Małgosi Korny ze Śląska. Dzień przed wyjazdem poinformowała nas, że możemy jechać i wejdziemy na stadion, bo ona rozmawiała z panem Henrykiem Szlachetką, który jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo na stadionie w Poznaniu i obiecał, że wszystko załatwi. I było tak, że jak zajechaliśmy pod stadion, to wyszła po nas pani Małgosia i przeprowadziła przez bramy. Na każdej blokadzie tłumaczyła ochroniarzom, o co chodzi i tak dotarliśmy pod sektor kibiców Śląska.

Pierwszy raz mieliście takie problemy?
Kiedyś nie wpuszczono nas na Cracovię. W przypadku Lecha byłem ogromnie zdziwiony takimi problemami, bo przecież mają nowy stadion i nie powinno być kłopotu. Może za dużo jest tam ludzi, a może po prostu nie chciało się komuś tym zająć. Dopiero po fakcie dotarłem do przepisów PZPN, które mówią, że gospodarz musi udostępnić pięć procent wszystkich biletów kibicom gości, a więc także pięć procent biletów na sektor dla niepełnosprawnych. Takie jest prawo, a więc Lech tak naprawdę działał wbrew prawu.

Planujecie już kolejny wyjazd?
Chcemy pojechać do Warszawy na mecz z Polonią. Później na pewno będziemy w Lubinie na spotkaniu z Zagłębiem. Co dalej? Planujemy też jeszcze jeden wyjazd na mecz na Górnym Śląsku. Jeszcze nie wiem, czy to będzie spotkanie z Ruchem Chorzów, czy Górnikiem Zabrze. Poza tym od 31 marca jesteśmy już prawnie stowarzyszeniem, co na pewno ułatwi nam wiele spraw.

Rozmawiał: Mariusz Wiśniewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska