Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnik miejski w sądzie: Nie chcieli nas wpuścić do Cocomo

Malwina Gadawa
Strażnicy miejscy i urzędnicy zeznawali dziś przed wrocławskim sądem w procesie, jaki miasto Wrocław wytoczyło firmom kontrolującym wrocławskie nocne kluby sieci Cocomo, dziś działające pod nowymi nazwami Princess oraz Passion. Magistrat zarzuca im naruszenie dóbr osobistych i nieuczciwą konkurencję, m.in. przez nachalne nagabywanie przechodniów w centrum miasta i zawyżanie cen alkoholu.

Jacek Dżedzyk - pełnomocnik wrocławskiego magistratu - uważa, że kluby Cocomo prowadzą nieuczciwą konkurencję i naruszają dobra osobiste. Chodzi m.in. o panie, które w Rynku spacerują z różowymi parasolkami i nagabują przechodniów, według świadków robią to w bardzo nachalny sposób. Pełnomocnik miasta chce także, żeby sąd zakazał sprzedawania alkoholu po zawyżonych cenach oraz sprzedawania alkoholu bez wymaganej prawem koncesji.

ZOBACZ TEŻ: Wrocław walczy z klubami go-go. Miasto złożyło pozew do sądu

Pełnomocnik jednej z pozwanych firm, Filip Duski domagał się, żeby sąd odrzucił pozew. Według, niego wrocławski urząd nie jest przedsiębiorcą i nie może pozywać o nieuczciwą konkurencję. Pełnomocnik chciał także, żeby sprawa toczyła się za drzwiami zamkniętymi. Sąd się na to jednak nie zgodził.

Podczas pierwszej rozprawy zeznawali strażnicy miejscy, którzy wielokrotnie interweniowali w klubach, jak mówili - na polecenie bezpośrednich przełożonych. Zeznania złożyła także Kornelia Kasprzyk z wrocławskiego urzędu, która potwierdziła, że kluby nie miały koncesji na sprzedawanie alkoholu. - Nikt z wymienionych klubów nie zwracał się do nas o wydanie takiego pozwolenia. O tym, że w tych lokalach może być sprzedawany alkohol dowiedzieliśmy się od innych przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą w centrum miasta - mówiła urzędniczka.

PRZECZYTAJ: Klub Cocomo we Wrocławiu bez wódki. Policja nad ranem wynosiła skrzynki z alkoholem

Jeden ze strażników mówił, że podczas interwencji nie chciano ich wpuścić do lokalu. - Musieliśmy czekać przed wejściem aż przyjdzie menedżerka. Trwało to kilkadziesiąt minut - mówił strażnik. Przyznał, że uczestniczył w kilku interwencjach. Podczas jednej strażnicy znaleźli alkohol, w tym piwo i mocniejsze trunki. - Po tym, jak stwierdziliśmy złamanie prawa, poinformowaliśmy policję, to funkcjonariusze policji prowadzili dalsze czynności - mówił strażnik.

Inny strażnik opowiadał o interwencjach w sprawie pań z parasolkami, które spacerowały w Rynku. - Mieliśmy prośby o interwencję - mówił strażnik. Co wtedy państwo robili - dopytywał sędzia. - Rozmawialiśmy z paniami, zwracaliśmy im uwagę, że nie mogą w sposób nachalny nagabywać przechodniów - odpowiadał strażnik. - Takie rozmowy działały? - dopytywał sąd. Strażnicy odpowiadali, że nie wiedzą. - Czyli to była taka zabawa w amerykańskich policjantów i złodziei? - precyzował sędzia. - Trochę tak - odpowiadał strażnik.

Pełnomocnika pozwanej firmy interesowało, w jaki sposób panie zaczepiały przechodniów. - Podchodziły do mężczyzn, głównie tych już podchmielonych i oferowały im usługi klubu, rozdawały ulotki. Nie odchodziły, kiedy ktoś odmawiał. Był nachalne. Pomagało dopiero, kiedy ktoś tracił cierpliwość i używał niecenzuralnych słów. Sam byłem świadkiem sytuacji, kiedy przy kliencie obie panie pokłóciły się, która pierwsza do niego dotarła. Mężczyzna słysząc rozmowę zrezygnował - opowiadał strażnik miejski.

Przeczytaj też: Zatrzymano ochroniarza podejrzanego o śmiertelne pobicie klienta wrocławskiego klubu (FILM))

Strażnicy potwierdzili, że podczas interwencji znajdowali alkohol w klubach, choć ten nie miał pozwolenia na jego sprzedaż. - Były tylko dokumenty pozwalające na sprzedaż alkoholu w Krakowie podczas imprez zamkniętych.
Obrońca pozwanej firmy dopytywał skąd pewność, że imprezy we Wrocławiu nie były zamknięte. - Panie w Rynku zapraszały wszystkich, nie rozdawały imiennych zaproszeń - mówił strażnik.

Sąd zwrócił się do straży miejskiej i policji o pełną dokumentację związaną z interwencjami w tych klubach. Zwróci się także do prokuratury o dokumentację w postępowaniach, które są prowadzone. O działalności klubów informacji będzie musiała udzielić także Państwowa Inspekcja Handlowa. Kolejna rozprawa we wrześniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Strażnik miejski w sądzie: Nie chcieli nas wpuścić do Cocomo - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska