Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciał 5 tysięcy złotych za córkę

Grażyna Szyszka
Ogłoszenie ukazało się na portalu w rubryce kupię - sprzedam
Ogłoszenie ukazało się na portalu w rubryce kupię - sprzedam
Ojciec wystawił dziecko na sprzedaż. Za czteromiesięczną córeczkę chce 5 tysięcy złotych. Policja już wie, kim jest nadawca internetowego ogłoszenia.

To brzmi jak jakiś okrutny żart, ale na jednym z głogowskich portali ogłoszeniowych, w rubryce "sprzedam-kupię", ukazał się anons o niewiarygodnej wręcz treści (oryginalna wersja):

"Z powodu bardzo złej sytuacji finansowej w naszym związku, w wniedługim czasie rozwodu z moją żoną, zdradzała mnie, nie jesteśmy w stanie wychować już naszego drugiego dziecka, możemy się dogadać, Malwinka ma w tej chwili 4 miesiące - pozdrawiam Arek 37"

. Jakby tego było mało, obok treści dołączono zdjęcie małego, radosnego dziecka i ... cenę - 5 tysięcy złotych.

Chętni na tą nietypową adopcję mieli zgłaszać swoje oferty na podany przez "tatusia" w ogłoszeniu adres mejlowy. Napisaliśmy więc pod podany adres z prośbą o kontakt. Odpowiedź przyszła po kilku godzinach: "Rozumiem że jest Szanowna Pani zainteresowana adopcją dziewczynki? Ale czy Panią stać?" - czytamy w mejlu od ogłoszeniodawcy.
Ogłoszenie "wisiało" na stronie internetowej w poniedziałkowe popołudnie.
- Zdjęliśmy je zaraz po tym, jak je zauważyliśmy, a nadawca został natychmiast zablokowany - przyznaje administrator strony. - Policja wie o wszystkim, bo ktoś już ją zawiadomił.
Jednak ogłoszenie o identycznej treści ukazało się też na dwóch innych portalach.

Sprawą zajmuje się głogowska policja. Bogdan Kaleta, oficer prasowy przyznaje, że sygnał o ogłoszeniu dotarł do dyżurnego już w poniedziałek. Funkcjonariusze od razu podjęli czynności w celu ustalenia tożsamości osoby, która je zamieściła. Kilkanaście godzin od zgłoszenia policjanci ustalili numer IP komputera, z którego wysłano szokujący anons.
- Nadano je z Wrocławia, z miejsca publicznego - dodaje rzecznik policji. - Współpracujemy z tamtejszą policją, bo musimy ustalić, czy ogólnie dostępny lokal, z którego ogłoszenie zostało wrzucone do sieci, jest monitorowane.
Policja prowadzi czynności wyjaśniające przyjmując jednak dwie wersje: głupi żart oraz faktyczną próbę sprzedaży dziecka. W tej pierwszej wersji, autorowi anonsu grozi grzywna za angażowanie służb do podejmowanie zbędnych czynności.
- Jeżeli jednak osoba ta osoba miała jednak zamiar zrobić to, co napisała, grozi jej do 5 lat więzienia - dodaje Bogdan Kaleta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska