Na czym polega nieuczciwa konkurencja i obrażanie miasta? Urząd miejski chce, by sąd m.in. zakazał im nagabywania przechodniów w Rynku przez panie z parasolkami. To tzw. selekcjonerki, które zaczepiają i namawiają do wizyty w klubie nocnym potencjalnych klientów. Sąd miałby też zakazać sprzedawania alkoholu po zawyżonych cenach oraz sprzedawania alkoholu bez wymaganej prawem koncesji.
Alkohol w sieci Cocomo to duży problem. Media rozpisują się o klientach, którzy czują się oszukani, bo odwiedzili klub, po wypiciu kilku drinków tracili świadomość, a gdy się budzili, okazywało się, że z ich rachunków znikały duże kwoty pieniędzy.
Niedawno pisaliśmy o obywatelu Włoch, który zawiadomił policję, jakoby oszukano go w klubie Passion, a z jego konta zniknęło 50 tys. zł.
Dziś ma się zacząć proces we wrocławskim Sądzie Okręgowym. Dwie z pozwanych firm są z Krakowa, jedna z Hrubieszowa. Odpowiedź na pozew przysłała tylko jedna z nich, ta z Hrubieszowa. Napisano w niej, że wrocławski magistrat nie jest przedsiębiorcą, więc nie może pozywać o nieuczciwą konkurencję. Firma przekonuje, że dowody, na jakie magistrat powołuje się w sądzie, zdobyto niezgodnie z prawem. Prosi sąd, by rozpoznał sprawę „przy drzwiach zamkniętych”, bo podczas procesu mogą być ujawnione tajemnice firmy. Chce również, by magistrat wyraził ubolewanie za wytoczenie procesu. Stosowne oświadczenia miałyby być zamieszczone m.in. na łamach „Gazety Wrocławskiej”.
Tymczasem działalność klubów bada prokuratura. W jednym z wątków zapadła decyzja o przedstawieniu zarzutów. Chodzi o sprzedawanie w klubie Passion alkoholu bez koncesji. Sprawa dotyczy sześciu osób jako podejrzanych. Zdołano już przesłuchać jedną z nich.
Sopot przegrał
Wrocław to kolejne – po Sopocie – miasto w Polsce, które próbuje sądowej batalii z siecią nocnych klubów do niedawna znanych jako Cocomo.
Sopot przegrał. W marcu sąd odrzucił pozew władz miasta z Wybrzeża. Od razu na pierwszej rozprawie. I oddalił argumenty, które – w swoim pozwie – wrocławski magistrat powtarza. Przynajmniej częściowo.
Przekonywał m.in., że panie z parasolkami to dozwolona forma reklamy, a miasto i jego władze nie są konkurencją dla nocnych klubów. Poza tym – i w tym punkcie wrocławski pozew różni się od sopockiego – pozwano niewłaściwą firmę. Spółkę, która pozbyła się sieci nocnych klubów. Dlatego we wrocławskiej wersji pozwane są trzy firmy. Dwie z nich były, a trzecia jest właścicielką sieci nocnych klubów w Polsce.
Niedawno opisywaliśmy wrocławską przygodę Lorenza z Włoch. Dał się zaprosić do klubu. Obsługiwały go kelnerka i tancerka. Wypił dwa albo trzy drinki. Dwa razy próbował zapłacić kartą, ale kelnerka za każdym razem twierdziła, że bank odrzucił transakcję. Potem okazało się, że z rachunku zniknęło w przeliczeniu na złotówki ok. 50 tys. Co ciekawe, w pięciu transakcjach, a Lorenzo jest pewny, że PIN do terminalu wprowadzał tylko dwa razy.
Dlaczego znikają tak wielkie sumy? Ano dlatego, że alkohol w klubach jest bardzo drogi. Butelka szampana może kosztować kilkanaście tysięcy złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?