Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Wrąbel chce zostać numerem jeden w bramce Śląska [ROZMOWA]

Piotr Janas
fot. BARTEK SYTA
Młody bramkarz WKS-u Jakub Wrąbel opowiada nam o swoich pierwszych występach w ekstraklasie, kadrze U-19 i celach na nowy sezon.

Czy uważasz, że ten sezon może być dla ciebie przełomowy? Zaliczyłeś 8 występów (6 w ekstraklasie i 2 w Pucharze Polski).

Na pewno przed sezonem nie spodziewałem się, że już teraz dane mi będzie rozegrać kilka meczów w T-Mobile Ekstraklasie. Oczywiście wiem, jak silną pozycję ma w tym zespole Mariusz Pawełek. Świadczyć może o tym choćby fakt, że ostatnio został naszym kapitanem. Ja starałem się wykorzystać moment, w którym doznał urazu. Dostałem te sześć meczów, a co do Pucharu Polski, to już wcześniej trener powiedział mi, że w tych rozgrywkach dostanę swoją szansę. Czy jest to dla mnie sezon przełomowy? Tego nie wiem, ale debiut w ekstraklasie i Pucharze Polski to dla mnie szansa, by piąć się w górę i walczyć o swoje.

Debiut na Cracovii wypadł bardzo obiecująco. Kilka razy uchroniłeś swój zespół przed stratą bramki. Dużo osób obawiało się, że młody nieopierzony bramkarz może nie poradzić sobie w pierwszym meczu o stawkę. Udowodniłeś jednak, że nie masz problemów ze stresem.

Z pewnością tamten występ mogę zaliczyć na plus. Zawsze dobry występ w debiucie podbudowuje. Co do stresu, to w trakcie meczów praktycznie go nie odczuwam. Staram się odpowiednio nastawić przed spotkaniem, a w trakcie skupić się tylko na swojej robocie i grać swoje.

Po serii kilku lepszych i gorszych występów przyszedł w końcu ten nieszczęsny mecz z Górnikiem w Łęcznej, kiedy w samej końcówce piłka przeleciała ci pod nogami. Wszyscy cię pocieszali, ale podskórnie dało się wyczuć, że koledzy mieli o te sytuację żal? Mogliście wygrać, a tak zremisowaliście.

Nie czułem niczyich pretensji. Miałem je tylko i wyłącznie sam do siebie. Nawet Tomasz Nowak, który strzelił tego gola, podszedł po meczu mnie pocieszyć. Trener na obiedzie dostał telefon od żony, że ma ucałować mnie w czoło i to zrobił. Niemniej jednak siedziało to gdzieś we mnie. Jeszcze długo o tym rozmyślałem, miałem to gdzieś z tyłu głowy. Paradoksalnie do tego momentu grałem nieźle, ale wiadomo, że zawsze pamięta się tylko ten najgorszy moment.

Trener Pawłowski znany jest ze swojego psychologicznego podejścia do piłkarzy. Rozważał możliwość wystawienia cię w następnym meczu? Tak żebyś mógł się odbudować?

Tak się złożyło, że ten błąd zbiegł się w czasie z powrotem do zdrowia Mariusza Pawełka, a biorąc pod uwagę jego pozycję w zespole zmiana w bramce była dość naturalna. Trener dał mi jednak do zrozumienia, że mam się niczym nie przejmować, bo błędy się zdarzają, a mój czas jeszcze nadejdzie. Od początku wiedziałem, że jak „Mario” będzie zdrowy, to wróci między słupki, ale wydaje mi się, że gdybym nie popełnił tego błędu, to dałbym sztabowi szkoleniowemu więcej do myślenia w kwestii obsady bramki w kolejnych spotkaniach.

Przeszła ci przez głowę myśl, że przez tego „babola” możesz już nie dostać szansy w tym sezonie?

W takich sytuacjach myśli się o różnych rzeczach. Nie ukrywam, że taka też się pojawiła. Wiadomo, że teraz mogę wskoczyć do bramki tylko w przypadku jakiejś kontuzji, ale przecież tej absolutnie nikomu nie życzę. Po cichu liczę, że trener da mi zagrać w ostatnim meczu sezonu, tak jak zrobił to w zeszłym sezonie z Wojtkiem Pawłowskim.

Jesteś regularnie powoływany do młodzieżowych reprezentacji Polski. Ostatnio brałeś udział w turnieju Elite Round w Bośni i Hercegowinie z kadrą U-19. Nadzieje były spore, ale wynik bardzo rozczarowujący. Dlaczego?

Te zawody zupełnie nam nie wyszły. Jechaliśmy tam po to, żeby wyjść z grupy i włączyć się do walki o medale, a przegraliśmy wszystkie trzy spotkania. Nie wiem, z czego to wynikło. Atmosfera w naszym zespole była bardzo dobra. Mieszkaliśmy razem z pozostałymi drużynami grającymi w tym turnieju i muszę powiedzieć, że byliśmy najlepiej zorganizowaną grupą. Dbaliśmy o odnowę biologiczną, kładliśmy się wcześniej spać, a naszym rywalom zdarzało się siedzieć na mieście do północy. Mimo to następnego dnia nas ogrywali. Nie wiem, z czego to wynikało. W każdym z tych meczów czegoś nam brakowało. Z Czarnogórą byliśmy nieskuteczni, z Ukrainą sędziowie podyktowali aż trzy rzuty karne przeciwko nam, a z gospodarzami graliśmy już tylko o honor.

Dużo mówiło się także o terminie tamtych zawodów, gdyż kolidował on z terminarzem ekstraklasy. Na pierwotnej liście było dwóch bramkarzy - ty i Bartłomiej Drągowski z Jagiellonii. Drągowski ostatecznie nie pojechał, trener Rafał Janas dowołał więc kolejnego bramkarza, który potem... wyszedł w pierwszym składzie. Przegrywałeś z nim na treningach?

Sztab powołał w miejsce Bartka Mateusza Kuchtę z Górnika Zabrze. Przed pierwszym meczem z Czarnogórą dowiedziałem się, że broni Mateusz. Później po odprawie trener bramkarzy (Artur Łaciak - przyp. PJ) wyjaśnił mi, że nie ma między nami zbyt wielkiej różnicy, ale Kuchta ma trochę większe doświadczenie w grze reprezentacyjnej. Później jednak dostał w meczu z Ukrainą czerwoną kartkę i wskoczyłem do składu. Udało mi się nawet obronić jedną jedenastkę, ale później Ukraińcy dostali kolejną...

Miałeś okazję dłużej porozmawiać z selekcjonerem? Dawał ci jakieś wskazówki? A może nawet sugerował jakieś wypożyczenie?

Na pewno regularne występy są zarówno dla mnie, jak i dla trenera Janasa niezwykle istotne, ale ustaliliśmy z trenerem Pawłowskim i prezesem, że na tę chwilę najlepszym rozwiązaniem będzie pozostanie w Śląsku i rywalizacja z Mariuszem Pawełkiem. Były jakieś propozycje z I ligi, więc niczego nie wykluczam, ale na dziś we Wrocławiu mam wszytko co potrzebne, aby się rozwijać. W przyszłym sezonie chcę jeszcze bardziej naciskać Mariusza i walczyć o bycie numerem jeden w bramce WKS-u.

Masz bramkarskiego idola?

Wszyscy zadają mi to pytanie i oczekują, żebym odpowiedział że jest nim Manuel Neuer, więc dla świętego spokoju odpowiem - Neuer, choć tak naprawdę nie mam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jakub Wrąbel chce zostać numerem jeden w bramce Śląska [ROZMOWA] - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska