Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory prezydenckie 2015: jak Kowale zatrzymały Polskę

Jacek Drost
Jacek Drost
Z powodu śmierci 80-letniej kobiety w Kowalach cisza wyborcza została przedłużona o półtorej godziny. Członkowie komisji mówią, że przeżyli dramatyczne chwile i nie mieli innego wyjścia.

Już jak ta pani wchodziła do komisji, to była taka blada... Powiedziała, że chyba schody ją tak zmęczyły. Zastępca przewodniczącego komisji podsunął jej krzesło, żeby sobie usiadła, podano jej wody, ale nic nie pomagało. Słabła coraz bardziej, straciła przytomność... - opowiada z przejęciem Małgorzata Kowalska (imię i nazwisko zmienione), członkini Obwodowej Komisji Wyborczej nr 14 w Kowalach, malutkiej wiosce na Śląsku Cieszyńskim, na którą w niedzielny wieczór skierowane były oczy całej Polski - z powodu śmierci 80-letniej kobiety cisza wyborcza została przedłużona o półtorej godziny, a wstępne wyniki wyborów prezydenckich ogłoszono dopiero o godz. 22.30.

Sebastian Budniok, zastępca przewodniczącego OKW w Kowalach: - Córka tej starszej pani powiedziała, żebym zadzwonił po pogotowie. Zadzwoniłem. Lekarze kazali mi prowadzić akcję reanimacyjną. Momentami, kiedy robiłem masaż serca i sztuczne oddychanie, miałem wrażenie, że ta pani odzyskuje przytomność, ale... Ciężko mi o tym mówić. Stres był ogromny - wspomina Budniok, z wykształcenia chemik (obecnie poszukujący pracy), który te wybory prezydenckie zapamięta na zawsze.

Nie ma szkoły, sklepów, nawet gospody

Jeśli gdzieś diabeł mówi dobranoc to są to Kowale. Jeśli gdzieś ludzie mają się jak u Pana Boga za piecem to także są to Kowale. Wyjątkowo malownicza wioska, leżąca na Pogórzu Cieszyńskim, nieopodal Skoczowa, liczy ni mniej, ni więcej tylko 611 dusz.

- Czym wyróżniają się Kowale? - pytam sołtysa Fryderyka Białonia.

- Jeśli mam być szczery to nie mamy ani szkoły, ani gospody, ani sklepu. Jedynie przedszkole pięciogodzinne i piękną remizę. Sklepy popadały, bo ludzie jeżdżą na zakupy do hipermarketów. Bar był, ale nie było klientów. Też padł. To mała, rolnicza wioseczka, w gminie Skoczów, najbardziej wysunięta na wschód - mówi sołtys Białoń, dodając, że nie bardzo pociesza go fakt, iż Kowale znalazły się na ustach całej Polski w takich okolicznościach. - Ale trudno. Ludzie w różnych okolicznościach umierają. Stało się - wzdycha sołtys.

Magdalena Wandzel-Chwałek przeprowadziła się do wsi Kowale z mężem i dziećmi dwa lata temu. Nie żałują, że opuścili Bielsko-Białą. Na miejscu prowadzą firmę. Pani Magda chwali sobie ciszę i spokój.

- Około godziny 19.00 widziałam, że jechała karetka. Nie przyszło mi do głowy, że coś takiego się stało. Dopiero mąż wyczytał w internecie - mówi.

- Szybko dowiedziałem się, co się stało, bo zadzwonili do mnie sąsiedzi i powiedzieli, że pani P. pobrała kartę i się przewróciła. To starsza pani, bardzo dobrze ją znałem, bo chodziła z zaproszeniami na seniorów. Ja uważam, że do jej śmierci przyczyniły się te długie schody w remizie - opowiada Karol Kuboszek, członek Rady Sołeckiej, zapewniając, że Kowale to wyjątkowo spokojna miejscowość, gdzie jest ze czterech prężniejszych gospodarzy żyjących z roli - zasiewów lub hodowli krów, a reszta dojeżdża do pracy w Skoczowie, Cieszynie i Bielsku-Białej.

- Było wiadomo, że coś się dzieje, bo karetki jeździły, policja na sygnałach. Sąsiedzi dzwonili i mówili co się stało. Tragedia dla rodziny - opowiada Danuta Kuboszek, mieszkanka wsi.

Reanimacja na środku sali w remizie strażackiej

Dla Budnioka nie były to pierwsze wybory, w których uczestniczył pracując w komisji. Wcześniej zasiadał w komisji m.in. podczas wyborów samorządowych.

- Jak przyjechało pogotowie, to lekarze zaczęli prowadzić reanimację. Próbowali wszystkiego, ale nie udało się. Trwało to około pół godziny - wspomina Budniok.

Małgorzata Kowalska, która również zasiadała w komisji mówi, że nerwy były ogromne. Podkreśla, że kiedy teraz czyta komentarze w internecie, że powinni otworzyć lokal już po 20 minutach, że to zostało zrobione specjalnie, że wybory zostały sfałszowane, to jest oburzona.

- Bzdury. Kompletne bzdury. Ci, którzy piszą te komentarze, nie mają zielonego pojęcia jak to jest kiedy na naszych oczach umiera człowiek. Ta pani leżała na środku sali, lekarze używali elektrowstrząsów. Jakby widzieli rodzinę tej kobiety to zmieniliby zdanie - mówi pani Małgorzata. - Musieliśmy zamknąć lokal. Nie było wyjścia. Nie mogliśmy wpuszczać ludzi. Trzeba było poczekać, aż przyjadą z zakładu pogrzebowego. Wszystko opieczętować. Napisać protokoły. Jak niektórzy to sobie wyobrażają - na środku leży ciało zmarłej, a my kontynuujemy wybory?

Przed południem panowała dziwna cisza

Lokal wyborczy został zamknięty o godz. 17.30. Na miejscu pojawili się prokurator i policjanci. Ponownie otwarto go o godz. 19.00. Był czynny o półtorej godziny dłużej. W tym czasie zagłosować przyszło 15 osób.

- Kowale były na ustach całej Polski - mówi Danuta Kuboszek, z którą rozmawia obok pasącego się stada krów. - Pierwszy raz w historii. I chyba ostatni.

Remiza OSP w Kowalach była wczoraj zamknięta na cztery spusty. Kiedy nacisnąłem kilka razy na dzwonek, otworzyła mi kobieta w średnim wieku.

- Nie będę z panem rozmawiała - mówiła prowadząc mnie po stromych schodach na pierwsze piętro, do salki, gdzie odbywały się wybory i gdzie zmarła 80-latka. Wczoraj przed południem salka była uprzątnięta - zabrano urnę, kabinę, po reanimacji ani śladu. Panowała tylko dziwna cisza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wybory prezydenckie 2015: jak Kowale zatrzymały Polskę - Dziennik Zachodni

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska