Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice czekają na Piotra

Paweł Szeliga
Rodzice misjonarza Kinga i Szczepan Waśkowie modlą się za syna. Uspokoił ich przez telefon. Wierzą, że Piotr wyzdrowieje
Rodzice misjonarza Kinga i Szczepan Waśkowie modlą się za syna. Uspokoił ich przez telefon. Wierzą, że Piotr wyzdrowieje Stanisław Śmierciak
Podegrodzie. Werbista o. Piotr Waśko, misjonarz z Podegrodzia, postrzelony w Papui Nowej-Gwinei, czuje się lepiej. O ciężko rannego syna drżą jego rodzice Kinga i Szczepan. Modlą się za niego przyjaciele z wioski

- To musieli być obcy, bo wierni lubią i szanują Piotrka. Nigdy by go nie skrzywdzili - przekonuje Kinga Waśko, mama misjonarza, postrzelonego w środę w brzuch i udo w rejonie Amboin nad rzeką Karawari w Papui-Nowej Gwinei.

Miłość i powołanie
45-letni o. Piotr Waśko z zakonu werbistów ewangelizuje Papuasów od 12 lat. Pokochał ten kraj i spontanicznych, prostych ludzi, którym służy.

- Jego parafia jest tak duża, jak Małopolska - opowiada ojciec misjonarza, Szczepan Waśko.

- To głównie busz, w którym nie ma dróg, więc do kolejnych wiosek dociera kanu, łódką dłubanką z silnikiem motorowym. Zwykle wiezie z sobą żywność i rzeczy potrzebne tubylcom. Być może rabusie chcieli je ukraść, stąd ten atak.

Gdyby nie miejscowy pomocnik, płynący z misjonarzem, kapłan pewnie by się wykrwawił na śmierć. Papuas dowiózł go jednak łodzią do misji. Był tam telefon, więc szybko wezwano pomoc.

Ojcowie werbiści, prowadzący szpital w Madang, wysłali po misjonarza helikopter. Operację przeprowadził brat Jerzy Kuźma, ordynator oddziału chirurgii w tej lecznicy. Usunął aż 18 śrucin z brzucha i prawego uda rannego kapłana.

Jak informuje o. Jan Wróblewski, rzecznik werbistów w Polsce, stan zakonnika jest ciężki, ale już stabilny. W szpitalu spędzi on co najmniej trzy tygodnie.

- W przyszły piątek Piotrek miał przyjechać do domu na urlop - zdradza Kinga Waśko. Ubolewa, że nie zobaczy syna, który odwiedza rodzinny dom raz na trzy lata, bo misjonarze pełniący posługę tak daleko nie mogą częściej odwiedzać kraju.

Ma modlitewne wsparcie
Alicja Grzesik, koleżanka rannego misjonarza zapewnia, że jest otoczony solidnym modlitewnym łańcuchem. W jego rodzinnej wsi jest grupa wiernych mu przyjaciół, z którymi ojciec Piotr spotyka się, ilekroć przyjeżdża do Podegrodzia.

- Tworzymy tak zgraną paczkę, że zaraz po przyjeździe Piotrek przybiega na spotkanie - mówi Alicja Grzesik. - Zawsze pytamy, co słychać w domu, żeby się upewnić, że wcześniej zdążył wpaść do rodziców.

Ci są przekonani, że dramatyczne zdarzenie nie zniechęci syna do misji w Papui. - To jest jego miejsce na ziemi - tłumaczy Kinga Waśko. - Nawet jeśli czasem przymiera głodem, nie wyobraża sobie pracy gdzieś indziej.

O tym, że syn żyje skromnie, matka mogła się niejednokrotnie przekonać. Gdy rozmawiała z nim chwilę przed Bożym Narodzeniem, zapytała, co położy na stole w wigilijny wieczór. Usłyszała, że zje zupę pomidorową z torebki i kawałek ryby, którą mu podarowali parafianie.

- Miał też przeterminowane od pół roku suchary - dodaje Kinga Waśko. - Przekonywał, że są jeszcze dobre, więc może je zjeść.

Misjonarz z powołania
Ks. Józef Wałaszek, proboszcz parafii św. Jakuba Apostoła w Podegrodziu mówi, że nie przestaje się modlić za ojca Piotra.

Wie, jak kocha on Papuę i jak bardzo oddany jest misjom.

- Wiem, że miał propozycję pracy w seminarium, ale jej nie przyjął - mówi ks. Wałaszek. - Jego powołaniem jest praca z Papuasami, żyjącymi w zasadzie poza cywilizacją. Ojciec Piotr nie usiedziałby w miejscu. Musi być w ciągłym ruchu, więc przemierza tysiące kilometrów po rzekach i buszu.

O zdrowie misjonarza modlą się parafianie z Podegrodzia. Znają go z zajmujących kazań, które głosił nie z ambony, lecz chodząc między ławkami w kościele, z mikrofonem w dłoni i gitarą na ramieniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski