"Bochen" to legenda półświatka. Od 2012 r. współpracujący z policją i prokuraturą. Wie bardzo dużo o największych tajemnicach gangsterskiego podziemia.
Ofiara to Paweł B. - Byli dla siebie jak bracia - mówiła w sądzie narzeczona ofiary. Znali się kilkanaście lat. Paweł pracował dla Macieja. Był jego kierowcą ochroniarzem, pomagał przy budowie domu, załatwiał formalności. - Był - opowiadała - na każde zawołanie. Zarabiał - choć była to praca "na czarno" - bardzo dobrze.
"Bochen" - płaciłem mu 12 tys. zł miesięcznie. Narzeczona Pawła B.: - Dostawał czasem 20 tysięcy miesięcznie. I właśnie rok temu coś się między nimi zepsuło. O co poszło? Według oskarżonego, o pieniądze. Maciej B. miał się zorientować, że Paweł go okradł. Wściekł się, "zwolnił" Pawła. W wersji narzeczonej, to Paweł miał dosyć całodobowej dyspozycyjności, humorów i gwałtownych zmian nastrojów Macieja B. Postanowił odejść. Wspominała o wymianie esemesów z groźbami i obelgami.
Fakt: "Bochen" leczył się psychiatrycznie. Brał dużo leków psychotropowych, kokainę, strasznie pił. W śledztwie opowiadał o depresji i myślach samobójczych.
Feralnego 7 maja miało dojść do spotkania i pojednania. Uzgodnili, że Paweł wróci choćby po to, by dokończyć formalności związane z willą, którą pomagał budować. Rozstali się - to wersja "Bochna" - w zgodzie.
Maciej B. usiadł w saunie. Wciągnął kokainę, popijał wino z butelki. W domu miał przy sobie 3 mln zł w gotówce. Jak mówił wczoraj w sądzie - na kaucję do prokuratury w jednej ze swoich spraw. Te pieniądze policjanci znajdą potem w całym mieszkaniu: w garderobie, w sejfie, koło pralki.
Paweł B. miał przyjść niespodziewanie mniej więcej godzinę po zakończeniu pojednawczej rozmowy. Miał - relacjonuje "Bochen" - pistolet, paralizator i nóż. Miał żądać pieniędzy, szantażować. Maciej uspokajał, zaprosił do sauny. Dał gotówkę. Raz mówi, że 10 raz, że 12 tys. zł.
Zdenerwowany powiedział: "nic więcej k.. ode mnie nie dostaniesz". Tamten miał się rzucić z nożem na "Bochna". Są ślady? Rana na palcu wskazującym Macieja B. Wyrwał nóż Pawłowi i... nie pamięta szczegółów - ale zadawał jakieś ciosy. Ile? W jakie części ciała? Nie wie. Nie wie też, co zrobił z nożem. Paweł B. wybiegł z willi. "Bochen" wezwał policję, a sąsiedzi pogotowie. Paweł B. zmarł w szpitalu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?