Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budowa wrocławskiego sadionu już na finiszu (FILM)

Marcin Rybak
Na razie środkowa część boiska budowanego na wrocławskich Pilczycach stadionu, niespecjalnie nadaje się do grania w piłkę nożną
Na razie środkowa część boiska budowanego na wrocławskich Pilczycach stadionu, niespecjalnie nadaje się do grania w piłkę nożną Janusz Wójtowicz
Ponad 1000 osób z 60 różnych firm z Polski i Niemiec pracuje teraz na budowie wrocławskiego stadionu. Montują dach i stalową konstrukcję pod elewację. Stawiają słupy, wylewają beton, instalują kable i różne skomplikowane urządzenia potrzebne do normalnego funkcjonowania stadionu. Wykańczają wszystkie pomieszczenia. Muszą zdążyć na 30 czerwca. Jak wygląda dzień na placu budowy - obserwował Marcin Rybak

My za Śląskiem jesteśmy - uśmiecha się Wojciech Stercula, elektryk. Stoimy na środku boiska. Być może już w sierpniu będzie właśnie tu biegał Sebastian Mila - pomocnik, rozgrywający wrocławskiej drużyny.
Kliknij i zobacz więcej zdjęć z budowy

Ale na razie środkowa część boiska budowanego na wrocławskich Pilczycach stadionu niespecjalnie nadaje się do grania w piłkę nożną. Cały plac gry zawalony jest stalowymi konstrukcjami dachu areny.

Wojciech i jego kolega Olek Woźniak montują pracowicie jakieś blaszane korytka. Tłumaczą fachowo, że to "korytarze" pod kable do oświetlenia boiska.

Przyczepiają taki "korytarz" do wielkich stalowych belek konstrukcji dachu. Potem cały element - razem z owymi "korytarzami" - zostanie podniesiony na górę i tam zamontowany.

Później Olek i Wojtek - albo jacyś inni elektrycy - będą musieli do przygotowanych tak "korytarzy" powkładać kable. A na końcu podłączyć je do lamp. Inni fachowcy przykryją stalową konstrukcję dachu blachą i szkłem.

Z tamy na stadion

Poniedziałek, 28 marca 2011 roku. - Dziś pracuje tutaj ponad 1000 osób z 60 różnych firm - mówi Andrzej Glinka, kierownik budowy wrocławskiego stadionu.

Głównym wykonawcą jest niemiecka firma Max Bögl. Ale do poszczególnych elementów prac wynajmowane są mniejsze, polskie firmy. One z kolei biorą sobie jeszcze inne firmy jako pomocników. Tak tworzy się skomplikowana pajęczyna wykonawców, podwykonawców i podpodwykonawców.

Każdy ma do zrobienia swój kawałek prac. Jedni są na budowie od kilkunastu miesięcy, inni od miesiąca albo paru dni. Często dochodzi do konfliktów.

A bo jeden musi postawić rusztowanie. A kto inny w tym samym miejscu ma do zamontowania rurę. Kto inny jeszcze ma wykopać dół.

I on, kierownik budowy, musi nad tym wszystkim zapanować. Rozstrzygać konflikty. Decydować, kto kiedy stawia rusztowanie, kto rurę, a kto kopie dół. Musi też pilnować, by przestrzegano przepisów bezpieczeństwa, no i tempa prac. W końcu do 30 czerwca stadion musi być gotowy. A w sierpniu zaplanowano na nim pierwsze mecze.
Dzień w dzień po całej budowie krążą specjaliści od BHP. Robią zdjęcia, jak zauważą, że ktoś łamie zasady bezpieczeństwa. A potem, na codziennych naradach, kierownik objeżdża bohaterów fotografii.

Andrzej Glinka pochodzi z Ełku na Mazurach. Wrocławski stadion to największa, jeśli chodzi o wartość, budowa, jaką kierował. Choć w swojej karierze pracował już przy budowlach większych i bardziej skomplikowanych niż stadion na Pilczycach. - Pracowałem w Niemczech przy tamie na Dunaju w Vohburgu - mówi. - Tam nadzorowałem roboty zbrojarskie. To było 20 lat temu. Kierownik Glinka budował też jedną z niemieckich fabryk Mercedesa.

Dźwig z Bundesligą i papier ścierny

Na wysokości narożnika pola karnego stoi dźwig. Kiedyś będzie tędy biegał prawy pomocnik atakujący bramkę rywala. Ot, choćby Waldemar Sobota ze Śląska.

Póki co jest dźwig. A na nim flaga z napisem 1 FC Nürnberg. Znak, że dźwig jest z Niemiec, a operator to kibic drużyny występującej dziś w niemieckiej Bundeslidze.

To właśnie ów fan 1 FC Nürnberg będzie podnosił do góry fragment stalowej konstrukcji dachu, przy którym gawędziliśmy z elektrykami Wojtkiem i Olkiem.

- Jutro ten element pojedzie do góry - mówi Adam. Chodzi naokoło stalowych belek, które kiedyś staną się kawałkiem dachu. W jednej ręce taśma, w drugiej papier ścierny. Szuka skaz, jakichś miejsc źle pomalowanych. Jak znajdzie, zaznacza taśmą, czyści papierem, gruntuje i maluje.

Wszystko po to, żeby stal nie rdzewiała. Konstrukcja dachu ma wytrzymać co najmniej 20 lat. Na tyle producent konstrukcji dachu daje gwarancję. Adam nie może więc nawalić.

- Pierwsze elementy, montowane kilka tygodni temu, były lepszej jakości. Teraz poprawek jest więcej - uśmiecha się Adam.

Słupy satelitarnie namierzane

Stalowa konstrukcja dachu jest w tych dniach najważniejsza. Głównie dlatego, że w połowie kwietnia - zgodnie z harmonogramem - musi być gotowa. - Zdążymy. Nawet przed czasem - uśmiecha się Glinka.

Rzeczywiście, większość dachu jest już ułożona. Jeszcze kilka dni i trybuny wrocławskiej areny w całości będą przykryte blachą i szkłem. Dość szybko gotowa będzie też konstrukcja przytrzymująca elewację. Czyli słynną "membranę" z włókna pokrytego teflonem.
Na zewnątrz stadionu powstaje "esplanada". To taki spacerowy taras, z którego kibice wschodzić będą na stadion i na trybuny. Żeby go zbudować, trzeba postawić niezliczoną ilość słupów podtrzymujących całość "esplanady".

Większość słupów jest już postawionych. Nie ma ich jeszcze tylko tam, gdzie potrzebne jest miejsce dla maszyn budowlanych. W niektórych miejscach przygotowane są już fragmenty słupów. Te, które są pod ziemią. Przygotowano je i zasypano, żeby nie przeszkadzały w poruszaniu się maszyn.

- Jak je teraz znaleźć?
- To geodeci mają robotę - mówi kierownik Glinka. - Ale to nie problem. Pomaga GPS.

Na specjalnych planach naniesione są współrzędne geograficzne każdego takiego ukrytego słupa.
Przy esplanadzie pracują ekipy wykonujące prace żelbetowe. Stawiają szalunki, montują zbrojenia, a potem całość zalewają betonem.

- Trudna robota?
- Nie ma trudnych budów. Dla tych, co znają robotę - mówi majster Eugeniusz Kośka. Jest z Gogolina. Razem ze swoją ekipą pracują przy fragmencie esplanady. Na drewnianym blacie mają rozłożone rysunki projektantów. Przykryte są folią, żeby deszcz nie zniszczył.
- My tu na budowie jesteśmy od kwietnia ubiegłego roku - mówi majster. - Teraz stawiamy podciągi - pokazuje na metalowe podpory przytrzymujące drewniane szalunki, do których wlewany będzie beton.
- Kiedy skończycie ten kawałek esplanady, przy którym teraz pracujecie?
- Oj, to jeszcze ze dwa tygodnie potrwa - uśmiecha się majster Kośka i wraca do montowania podciągów i szalunków.

Ogólnobudowlany kibic

Niedaleko miejsca, w którym pracuje ekipa majstra Kośki z Gogolina, spotykamy kolejnego kibica Śląska Wrocław.

- Na mecze chodzę od 1997 roku - mówi Piotr Kolesiński. Młody chłopak w żółtym kasku. Na kasku nauszniki.
- Od 2000 roku jeżdżę ze Śląskiem na mecze do innych miast - dodaje.
- To teraz tak trochę dla siebie buduje pan ten stadion.
- No tak - uśmiecha się Piotr. Jak mówi, jest pracownikiem "ogólnobudowlanym". Na stadionie od miesiąca. To pierwsza większa budowa w jego karierze. Jego firma została wynajęta do drobnych prac pomocniczych. Koparka wyrównuje drogi na placu budowy. Tak, by mogły po nich jeździć maszyny.
Operator koparki Sebastian Wątroba nie jest kibicem piłkarskim. - Raczej boksem się interesuję - mówi. - Choć Śląsk ostatnio nieźle gra - uśmiecha się.

- No. Pnie się w górę - przyznaje Piotr.

Szybko kończy pogawędkę i wraca do pracy. Sebastian łyżką koparki rozgarnia żwir, którym wysypywana jest droga dla maszyn budowlanych. A Piotr poprawia.

Wchodzimy pod trybuny. Kilku robotników wycina fantazyjne konstrukcje z czarnych rur. To firma z Katowic montuje specjalne urządzenia odprowadzające wodę z dachu stadionu do specjalnych zbiorników.

- O, widzi pan. Tu za tą ścianą jest zbiornik - mówi kierujący pracami majster Andrzej Korepta. - Później ta woda będzie wykorzystywana do spłukiwania toalet.

Firma z Katowic instaluje swoje urządzenia już od miesiąca. Szybko im idzie. Instalacja jest już w jednej z części stadionu całkiem gotowa. - Czekamy na deszcz, żeby przetestować jak, wszystko działa - uśmiecha się majster. Takich ekip, jak ekologiczna firma z Katowic, jest na placu budowy więcej.

W najbardziej luksusowej części stadionu spotkać można specjalistów od niskich temperatur. W miejscu, gdzie w przyszłości będą stanowiska dla dziennikarzy, montują pod sufitem plastikowe rurki.

- Będzie nimi płynąć woda lodowa - mówi Andrzej Korniej. Mieszka w Legnicy. Jego firma została wynajęta specjalnie do przygotowania instalacji. Ta "woda lodowa" jest potrzebna do klimatyzacji.
Obok loży prasowej prawdziwe loże. Dla najbogatszych kibiców. Jedna już wykończona i umeblowana. Tak, by klienci ci widzieli, jak takie pomieszczenie wygląda.

Co było najtrudniejsze?

- Rygle zębate - odpowiada bez wahania Andrzej Glinka.

To część betonowej konstrukcji trybun. Skomplikowane żelbetowe elementy. Wielkie, ciężkie i długie. Produkowane w niemieckich fabrykach firmy Max Bögl. Pociągami przyjeżdżały do Wrocławia i specjalnymi samochodami na stadion.

- Musiały być idealnie wykonane - mówi kierownik. - Wystarczyła drobna, naprawdę drobna pomyłka i rygla nie dałoby się zamontować - mówi Andrzej Glinka.
- Któryś nie pasował i musiał wracać do Niemiec?
- Żaden. Wszystkie pasowały idealnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Budowa wrocławskiego sadionu już na finiszu (FILM) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska