Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek w Rybniku: Na przejeździe kolejowym lokomotywa staranowała samochód

Barbara Kubica
Wypadek w Rybniku na przejeździe kolejowym
Wypadek w Rybniku na przejeździe kolejowym KMP Rybnik
Wypadek w Rybniku na przejeździe kolejowym. 47-letnia kierująca samochodem osobowym kobieta została ranna w wypadku, do którego doszło dziś na przejeździe kolejowym w Rybniku. Kobieta wjechała wprost pod koła nadjeżdżającej lokomotywy, bo zapory na przejeździe nie były opuszczone. Sprawę wyjaśnia policja.

Wypadek w Rybniku na przejeździe kolejowym:

Policjanci z Rybnika wyjaśniają okoliczności i przyczyny wypadku, do którego doszło dzisiaj na przejeździe kolejowym na ul. Śląskiej w Rybniku-Chwałowicach. W wyniku zderzenia lokomotywy z samochodem osobowym, obrażenia odniosła 47-letnia kierująca peugeotem. Kobieta wjechała na tory, bo zapory zamontowane na przejeździe były podniesione.

Wszystko działo się na strzeżonym przejeździe kolejowym.

- Jak ustalili policjanci kierująca samochodem peugeot, jadąc od Chwałowic w kierunku ul. Wodzisławskiej przejeżdżając przez przejazd kolejowy zderzyła się z lokomotywą jadącą w kierunku Jankowic. 47-letnia kierująca wjechała na przejazd przy podniesionych zaporach - mówi nadkom. Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej policji.

Aż dziw bierze, że to się nie skończyło wielką tragedią - kręcili wczoraj głowami mieszkańcy rybnickiej dzielnicy Chwałowice, którzy byli świadkami wypadku na strzeżonym przejeździe kolejowym przy ulicy Śląskiej. Była godzina 13, gdy na tory wjechał tam osobowy, czerwony peugeot. Prosto pod koła nadjeżdżającej lokomotywy. Już wiadomo, że samochód nie powinien się tam w ogóle znaleźć. Prowadząca to auto kobieta wjechała na przejazd, bo szlabany były w chwili przejazdu lokomotywy podniesione.

Dróżniczka pracująca na tym przejeździe ich nie zamknęła. Co się stało? Jak to w ogóle możliwe? Na te pytania odpowiedzi szukają teraz i policjanci, i przedstawiciele firmy kolejowej, dla której pracowała kobieta.

To prywatna firma, zarządzająca torami na odcinku pomiędzy stacjami Rybnik Towarowy i Chwałowice.

Nieoficjalnie: dróżniczka w toalecie

Póki co wiadomo, że kobieta pracująca na tym przejeździe w chwili zdarzenia była trzeźwa.

- Została od razu przebadana alkomatem - mówi nadkom. Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej policji. Dlaczego dróżniczka nie opuściła na czas szlabanów? To pytanie wczoraj zadawali sobie świadkowie zdarzenia, mieszkańcy okolicznych domów. Ustala to także policja. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, tuż po wypadku pracująca na przejeździe kobieta tłumaczyła, że w chwili, gdy lokomotywa wjechała na przejazd, ona była w toalecie. Dróżniczka nie odebrała przez to telefonu informującego ją o przejeździe lokomotywy i tym samym nie zdążyła opuścić zapór.

Ruchliwa droga, a szlabany podniesione

Całe zdarzenie miało miejsce o 13 na ruchliwej ulicy Śląskiej - to droga łącząca dzielnicę z pobliską drogą krajową. W pobliżu jest sporo bloków, szkoły, przedszkola. Każdego dnia przez przejazd przejeżdżają setki aut. Tory też są często wykorzystywane - to szlak prowadzący z pobliskiej kopalni Chwałowice. Do tej pory pracujący w tym miejscu kolejarze wykonywali swoją pracę wzorowo.

- Jak ustalili policjanci, kierująca samochodem peugeot, jadąc od Chwałowic w kierunku ul. Wodzisławskiej, przejeżdżając przez przejazd kolejowy zderzyła się z lokomotywą jadącą w kierunku Jankowic - relacjonowała nadkomisarz Aleksandra Nowara.
Kobieta została natychmiast przewieziona do Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala nr 3 w Rybniku. Jej życiu, zdaniem lekarzy, nie zagraża niebezpieczeństwo. Na miejscu przez kilka godzin trwały oględziny.

Lokomotywa nie jechała szybko

Maszynista lokomotywy na szczęście nie jechał zbyt szybko w tym miejscu. W innym przypadku z samochodu osobowego niewiele by zostało.

- Kobieta i tak miała sporo szczęścia. Słysząc ten huk myśleliśmy, że samochód został dosłownie zmieciony z trasy - mówią nam mieszkańcy okolicznych domów.

Świadkowie zdarzenia twierdzą, że samochód był ciągnięty przez lokomotywę przez około 70 metrów. Auto nie zostało jednak doszczętnie zniszczone. I to chyba ten fakt uratował 47-letniej prowadzącej życie. Do podobnych zdarzeń na torach w Polsce dochodzi niestety dość często. Czasem przyczyną jest nieuwaga czy zmęczenie dróżnika, który w pracy spędza długie godziny, choć zdarzają się także sytuacje, gdy szlabany nie są opuszczane na czas, bo pracujący w dyżurce człowiek znajduje się pod wpływem alkoholu.

Niestety, były podobne wypadki

Tak było na przykład w Poznaniu, gdzie dróżniczka miała 0,35 promila alkoholu w wydychanym powietrzu w chwili, gdy pod pociąg na przejeździe wjechał osobowy bus. Kobieta straciła pracę. W 2013 roku podobne zdarzenie miało miejsce także w Suminie (powiat rybnicki). W tym przypadku jednak dróżniczka była trzeźwa, a jadący przez tory samochód został tylko uszkodzony.

- Na naszym przejeździe kiedyś było bardziej niebezpiecznie, ale to była wina faktu, iż był on kiepsko oświetlony i auta często nie widząc szlabanów zwyczajnie w nie wjeżdżały. Teraz przejazd oświetlają dodatkowe lampy i jest bezpieczniej - mówi Andrzej Wojaczek, mieszkaniec Chwałowic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wypadek w Rybniku: Na przejeździe kolejowym lokomotywa staranowała samochód - Dziennik Zachodni

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska