Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Legia 1:1. Remis we Wrocławiu [RELACJA, WYNIK, ZDJĘCIA]. Wygrana była podana na tacy...

Jakub Guder
Śląsk - Legia 1:1, 17.05.2015
Śląsk - Legia 1:1, 17.05.2015 Tomasz Hołod
Śląsk Wrocław zremisował z Legią Warszawa 1:1 (1:1), mimo że przez prawie pół godziny grał z przewagą jednego zawodnika.

Tadeusz Pawłowski przed rozpoczęciem rundy finałowej życzył sobie, żeby szczęście było przy jego drużynie. Ewidentnie nie jest. Z zespołu wypadli już wcześniej z różnych względów Lukas Droppa i Juan Calahorro, wczoraj za kartki pauzowali Piotr Zeliński i Mariusz Pawelec, a na domiar złego dwa dni przed meczem z Legią na problemy z pachwiną zaczął narzekać Krzysztof Ostrowski, który w tej sytuacji był pewniakiem do gry na prawej obronie (Kamil Dankowski jest na zgrupowaniu reprezentacji U19). Efekt był taki, że na tej pozycji wyszedł Konrad Kaczmarek - napastnik, który zagrał ledwie siedem meczów w ekstraklasie. - On zaczynał jako prawy obrońca - tłumaczył Pawłowski w przedmeczowej rozmowie i obiecywał, że przygotował niespodziankę dla rywala na to spotkanie.

Wiadomo było, że Legia groźna jest przy stałych fragmentach gry, dlatego szkoleniowiec WKS-u wymyślił, że podczas defensywnych rzutów rożnych z przodu zostawało aż trzech piłkarzy. Stołeczny zespół musiał przez to z pola karnego wrocławian wycofywać kilku zawodników i przez to miał mniejszą siłę rażenia. Gola z rożnego WKS nie stracił, więc można był powiedzieć, że cała operacja się udała.

Wrocławianie mieli świetny pierwszy kwadrans gry. Bramkę już w 6 min. strzelił Flavio, który wykończył składną, ładną akcję całej drużyny i podanie Roberta Picha. Potem pomału do głosu dochodziła Legia. W 22 min. trafiła do siatki, ale sędzia słusznie orzeł, że na spalonym był Michał Żyro. Henning Berg jeszcze przed upływem pół godziny gry musiał ściągnąć z boiska kontuzjowanego Jakuba Koseckiego. Potem - jeszcze przed giwzdkiem na przerwę zdjął Żyrę tłumacząc mu, że to zmiana taktyki. Młody skrzydłowy - delikatnie mówiąc - nie był jednak zadowolony z takiej decyzji. Gdy zmierzał na ławkę jego drużyna już jednak remisowała. Wyrównującą bramkę strzelił w 34 min. Tomasz Jodłowiec zamykając akcję Legii z lewej strony, na długim słupku. Powtórki pokazały jednak, że Piotra Celebana przy dośrodkowaniu popchnął Orlendo Sa, a była spora szansa, że Celik przeciąłby podanie. Na nasze oko - gol nieprawidłowy.

Tuż przed przerwą mogło być 1:2, ale Tomasz Hołota świetnie zatrzymał piłkę, którą Sa posłał do Marka Saganowskiego. Sagan przed sobą miał pustą bramkę...

W drugiej połowie jedną z wiodących postaci na murawie był... sędzia Adam Lyczmański. Gwizdał dziwnie - mylił się w obie strony, a przy tym nie był konsekwentny. No i zaczął wyciągać żółte karki. Jego ofiarą stał się w 66 min. Tomasz Brzyski. Pierwszą kartkę dostał za dyskusję, drugą za faul przy linii bocznej na Flavio Paixao. Z tym faulem to jest tak: legionista faktycznie Portugalczyka może i zahaczył, ale umówmy się - ten sporo przyaktorzył.

WKS niestety nie potrafił wykorzystać 25 min. gry w przewadze. Przede wszystkim miał bardzo dużo prostych strat przy wyprowadzaniu kontrataków. Bardzo szybko też widocznie zaczynało im brakować sił. Pawłowski z biegiem czasu postanowił postawić wszystko na jedną kartę - najpierw puścił w bój Milosa Lacnego, potem Karola Angielskiego. Obie drużyny miały piłki meczowe w doliczonym czasie gry, ale Sa uderzył głową minimalnie nad poprzeczką, a próbę Marco Paixao nad bramką z dużym wysiłkiem przerzucił Dusan Kuciak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska