Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szymon Kołecki: W czerwcu przyjadą do Wrocławia medaliści olimpijscy z... Rio de Janeiro

Wojciech Koerber
Szymon Kołecki już w wieku 18 lat został wicemistrzem świata i mistrzem Europy seniorów. Jako 19-latek stał na drugim stopniu olimpijskiego podium w Sydney.
Szymon Kołecki już w wieku 18 lat został wicemistrzem świata i mistrzem Europy seniorów. Jako 19-latek stał na drugim stopniu olimpijskiego podium w Sydney. Jarosław Jakubczak
Z Szymonem Kołeckim, prezesem Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, rozmawia Wojciech Koerber.

Po medalach ME wywalczonych w Tbilisi przez Bartłomieja Bonka (złoto), Arkadiusza Michalskiego (brąz) i Aleksandrę Klejnowską-Krzywańską (brąz) zaczyna Pan widzieć przyszłość bardziej kolorową czy wciąż stąpa twardo po ziemi, mając świadomość, że ME to jednak impreza kadłubowa, a świat buduje dopiero formę na MŚ w Houston?

Wciąż stąpam po ziemi twardo, a to, co mnie najbardziej zbudowało, to atmosfera wokół i wewnątrz kadry, panująca ostatnio podczas przygotowań. Współpraca z psychologiem, Kamilem Wódką, idzie w dobrym kierunku, a przede wszystkim podejście nowych trenerów (Ryszard Soćko – mężczyźni, Ivan Grikurovi – kobiety) jest inne. To ważne, bo zawodnicy świetnie wyczuwają nastroje szkoleniowców oraz ich zaangażowanie. Cały szereg czynników został uporządkowany, a system szkolenia nie kuleje. Nie ma problemów z muzyką czy telefonami na treningach.

Rozumiem, że chodzi o zakaz korzystania z telefonów i zakaz słuchania muzyki.

Dokładnie tak, bo na treningu musi być atmosfera skupienia i względnej ciszy. Podczas treningu na sali znajduje się od 10 do 15 indywidualistów, bo przecież nie mamy do czynienia z grą zespołową. Jednego będzie rozpraszał dźwięk telefonu, a drugiemu przeszkadzał hip-hop. Kolejny ważny element – godzina rozpoczęcia treningu. Nie może być tak, że jedna grupa zaczyna już rozgrzewkę, a inna pojawia się nieco później i rozprasza pierwszą. I już tak nie jest. Są to rzeczy, o których w zasadzie wstyd mówić, ale jednak miały miejsce. Wreszcie zaangażowanie dostrzegam też u samych zawodników, którzy poczuli odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za całą dyscyplinę. Wiemy, w jakim miejscu znalazło się podnoszenie ciężarów i trzeba ciężko harować na lepsze jutro.

Ponoć Bartłomiej Bonk ma jakiś problem z biodrem.

Już dwa miesiące temu pojawiła się drobna kontuzja, ale po tylu latach treningów to rzecz normalna. Bartek przeszedł badania i dostał leki, które miały poprawić sytuację. Jest pod stałą kontrolą lekarza, który sygnalizował, że jeśli miałaby się pojawić jakaś dłuższa przerwa w startach, to po ME. Minął już miesiąc od imprezy, a ja żadnych niepokojących sygnałów nie dostałem, zatem jest w porządku i Bartek szykuje się do MŚ w Houston.

Bardzo Pan zachwalał postawę blisko 33-letniej Klejnowskiej-Krzywańskiej, matki dwóch chłopaków, która przywiozła z Tbilisi brąz i jak była tak nadal jest waleczna.

Do dziś wspominam jej heroiczną walkę na igrzyskach w Atenach (2004), kiedy po zarzucie próbowała wstać kilka razy. Ola dobrze wiedziała, że ciężar, który ma na klacie, jest medalem olimpijskim. Nie udało się, ale owację dostała wtedy ogromną.

A co u jej rówieśnika, wciąż zawieszonego Marcina Dołęgi? Poza tym, że urodził mu się syn.

Mam świeże informacje. Rozmawiałem z Marcinem trzy dni temu i powoli wznowił treningi, rusza się dwa, trzy razy w tygodniu. Na połowę czerwca ma wyznaczone spotkanie z komisją światowej federacji (IWF) i liczę, że przed końcem czerwca cała sprawa się wyjaśni, pozytywnie dla zawodnika. Mimo że jest bardzo niejasna i trudna do osądzenia. W każdym razie pozytywnie mnie Marcin zaskoczył, bo sądziłem, że nie chce już o ciężarach myśleć. Jeśli w połowie roku dostałby zielone światło, to na pewno nie złoży broni w wale o wyjazd na MŚ.

Wiceprezes Mariusz Jędra wspominał, że bracia Robert, Marcin i Daniel Dołęgowie mogą liczyć na jakąś symboliczną nagrodę od światowych władz. Bo to jedyne trio na świecie, którego wszyscy członkowie podrzucili 230 kg.

Ja o nagrodzie nie słyszałem, ale to fakt, że są w tym względzie wyjątkowi.

Porozmawiajmy jeszcze o ich następcach. Już w czerwcu (6-13) we wrocławskiej Orbicie mistrzostwa świata juniorów (do lat 20). Nie mam wątpliwości, że przyjadą przyszli olimpijczycy z Rio de Janeiro, a pewnie też medaliści tych igrzysk. Wniosek taki wypatrzyłem między wierszami Pańskiego CV. Otóż Szymon Kołecki już w wieku 18 lat był wicemistrzem świata i mistrzem Europy.

Zwłaszcza gdy chodzi o reprezentantów krajów azjatyckich, rekordziści świata nie mają nawet 20 lat. Zresztą z Rosjanami bywa podobnie. W 2013 roku, na MŚ w Hali Ludowej, brąz w kat. 85 kg wywalczył 19-letni Artiom Okułow, a rok później powtórzył sukces w Ałmatach, będąc zresztą o mały włos od rekordu świata. Daję sobie palca uciąć, że w czerwcu pojawią się we Wrocławiu medaliści olimpijscy z Rio de Janeiro.

A swoje wyczyny, osiemnastolatka, z Aten (srebro MŚ) i La Coruny (złoto ME) Pan pamięta? Były planowane?

Pamiętam jak dziś. Osiem dni przed występem w La Corunie mieliśmy w Ciechanowie sprawdzian. Otwarty, w obecności mediów. Byłem wtedy mistrzem Europy juniorów i jeden z Pańskich kolegów zapytał mnie: „czego ci jeszcze brakuje, żeby walczyć o medale seniorskich ME?” Byłem wtedy dość bezpośredni i odpowiedziałem mu krótko: „uważam, że niczego mi nie brakuje, właśnie wyrównałem na treningu rekord świata w podrzucie”. No i później udowodniłem, że niczego nie brakowało. MŚ w Atenach też przechowuję w pamięci z wieloma szczegółami. Pamiętam, jak podczas rwania trzymałem nad głową 182,5 kg, czując jednocześnie, że sztanga leci i leci. W tych ułamkach sekundy myślałem o jednym. Że jeśli próba okaże się nieudana, to zaważyć może na przegraniu złota. Nie utrzymałem wtedy sztangi. Później w podrzucie zaliczyłem 222 kg, a następnie – by zapewnić sobie srebro – 225. I w ostatnim podejściu poszedłem na całość. Nie bawiłem się w żadne 230, lecz zadysponowałem 235, czego nikt, oczywiście, nie dźwigał. Zarzuciłem, wstałem, lecz góry już nie wybiłem. Srebro. Złoto wziął Kachiaswilis.

Czerwcowe MŚ juniorów to impreza nie mniejsza od seniorskich MŚ 2013 z Hali Ludowej, zgadza się?

To będzie impreza rekordowa, bo lista zgłoszeń liczy 330 nazwisk. W ostatnich latach najliczniejszą obsadę miały mistrzostwa w Sofii (1998), a średnio ta liczba wynosiła 258 zawodników. Pierwszą konferencję prasową zwołujemy na cztery tygodnie przed rozpoczęciem imprezy (czwartek, godz. 11, hotel Wrocław), co pokazuje, że i tym razem nie obyło się bez problemów, a chodzi, tradycyjnie, o pieniądze. Wszystko odbędzie się jednak wedle wyznaczonych standardów i nie przewidujemy żadnych przykrych niespodzianek. Choć pracy przed nami jeszcze mnóstwo.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska