Wrocławski Sąd Rejonowy wydał jednak znacznie łagodniejszy wyrok - trzy lata za kratkami. W dniu wydania wyroku - dokładnie 22 kwietnia - Jerzy L. wyszedł z aresztu.
Do tragedii doszło 5 sierpnia ubiegłego roku. Na posesji na wrocławskich Karłowicach. Mężczyzna rzucił się z nożem i tenisową rakietą na człowieka, którego spotkał u siebie w domu. Wziął go za włamywacza. Jednak śledczy nie znaleźli powodów, by uznać zachowanie Jerzego L. za obronę konieczną.
W domu na Karłowicach Jerzy L. mieszka od 2011 r., czyli od momentu, kiedy opuścił więzienie po odsiedzeniu wyroku za morderstwo Miss Polonii.
Krytycznego dnia wracał do domu z działki około godz. 16. Przed domem na leżaku odpoczywał jego ojciec.
Po wejściu do domu Jerzy L. zorientował się, że w środku jest ktoś jeszcze. I to ktoś obcy, nieproszony gość.
Wziął z kuchni nóż i tenisową rakietę (bez naciągu). Zaczął przeszukiwać dom, sprawdzając kolejne pomieszczenia. Rzeczywiście, gdy otworzył drzwi do jednego z pokojów, wybiegł stamtąd obcy mężczyzna. Na widok Jerzego L. intruz podniósł do góry ręce i prosił, by nic mu nie robić.
Jednak Jerzy L. rzucił się na niego z nożem w jednej, a rakietą w drugiej ręce. Tamten w pierwszej chwili zdołał się wyswobodzić.
Jednak napastnik zaatakował go "szermierczym wypadem" - jak określili to śledczy w akcie oskarżenia. Zadał mu cios nożem prosto w klatkę piersiową.
Na tym nie koniec. Zaatakowany wybiegł z domu i zaczął uciekać ulicą. Jerzy L. dogonił go i złapał. Dopiero wtedy poprosił jakiegoś przechodnia, by ten zadzwonił po pogotowie ratunkowe.
Czy rzeczywiście pokrzywdzony był włamywaczem? Tak przynajmniej Jerzy L. tłumaczył zwoje zachowanie po zajściu.
Przebadali go w śledztwie biegli. Stwierdzili u oskarżonego "cechy osobowości psychopatycznej", ale uznali, że miał pełną świadomość tego, co robi.
Inaczej było w sprawie zabójstwa Agnieszki Kotlarskiej. Wtedy orzeczono u niego "ograniczoną poczytalność". Odsiedział wówczas cały, 15-letni wyrok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?