Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sam odnalazł skradzione auto. Policja zareagowała, ale auto już było w częściach

Marcin Rybak
Pan Marek uważa, że policja mogła zadziałać szybciej. Policja przekonuje, że nie było zwłoki
Pan Marek uważa, że policja mogła zadziałać szybciej. Policja przekonuje, że nie było zwłoki archiwum
Pan Marek z Wrocławia sam odnalazł skradziony mu samochód - volkswagena sharana. Skarży się, że policjanci zareagowali opieszale, gdy przedstawił im wyniki swojego prywatnego śledztwa. Policja zapewnia, że zareagowała natychmiast. Gdy już jednak akcję przeprowadzono, w miejscu wskazanym przez wrocławianina odnaleziono już tylko fragmenty jego auta. Za ich sprzedaż - jak liczy - dostanie może 2000 zł. Całe auto oraz wykonane w nim naprawy kosztowały go 21 tys. zł...

A było tak. Volkswagen sharan - rocznik 2003 - został skradziony spod bloku na wrocławskich Krzykach w nocy z 27 na 28 listopada ubiegłego roku. Właściciel, pan Marek, miał go zaledwie dwa miesiące. Kradzież zgłosił na policji, ale i sam zaczął szukać. Najpierw - już na początku grudnia - był pewien, że zobaczył auto na skrzyżowaniu. Natychmiast zawiadomił policję. Sprawdzili. Badali miejski monitoring. Ustalili, że to fałszywy trop.

Na prawdziwy trop pan Marek wpadł przeglądając internet. Na jednym portali aukcyjnym zobaczył oferowaną do sprzedaży część z samochodu takiej samej marki. Zaczął podejrzewać, że to może być część z jego auta.

ZOBACZ TEŻ: Próbował wjechać samochodem na Śnieżkę, bo... chciał sobie zrobić zdjęcie (FOTO)

Pan Marek zainteresował się innymi ofertami sprzedawcy oferującego części do sharana. Było ich trochę. Na jednym ze zdjęć wrocławianin - jak twierdzi - rozpoznał przedni zderzak własnego samochodu. Jak? Po charakterystycznej ramce do tablicy rejestracyjnej.

Handlarz wystawił na sprzedaż również inne części. Na przykład deskę rozdzielczą. Pan Marek też był pewien, że to z jego samochodu. - Tam były takie charakterystyczne detale, uszkodzenia, rysy - mówi nam wrocławianin.

Przeczytaj też: Wrocławskie skrzyżowanie donikąd (ZDJĘCIA)

Zadzwonił do sprzedawcy. Rozmawiał z nim - jak mówi - udając kupca zainteresowanego częściami do volkswagena sharana. Ustalił, że sprzedawca pochodzi z Legnicy.

Tu zaczyna się problem. Pan Marek jest pewien, że jeszcze przed Bożym Narodzeniem 2014 r. informował policjantów z Wrocławia o swoim odkryciu. O tym, że w internecie odnalazł części pochodzące najprawdopodobniej z jego samochodu.
Pan Marek opowiada, że po kilku dniach od jego rozmowy z policją pojechał do Legnicy. Przez ogrodzenie warsztatu samochodowego zobaczył pod plandeką coś, co mogło być jego volkswagenem sharanem. - Elementy podwozia miał pomalowane na srebrno, jak w moim aucie - opowiada.

Następnego dnia poszedł na wrocławski komisariat z informacją, co odkrył. Przekonuje, że było to przed świętami.
Wrocławscy policjanci są za to przekonani, że pan Marek źle pamięta, a o rewelacjach dotyczących samochodowych części z internetowego portalu powiedział funkcjonariuszom dopiero 2 stycznia.

To był piątek. Akcję w Legnicy przygotowano w najbliższym możliwym terminie. Czyli w poniedziałek, 5 stycznia.
Rzeczywiście, na jednej z posesji na terenie warsztatu samochodowego odnaleziono części do volkswagena sharana. Bezspornie kilka z nich - w tym pokazywany w internecie zderzak - pochodził z auta skradzionego w nocy z 27 na 28 listopada spod bloku na wrocławskich Krzykach.

Właścicielowi posesji prokuratura postawiła zarzut kradzieży samochodu. Po kilku miesiącach umorzyła śledztwo z braku dowodów, ale pan Marek napisał zażalenie i prokuratura je uwzględniła. Sprawa nie jest więc skończona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska