Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta w roli rzeczniczki mężów bijących żony przypomina Murzyna na czele Ku-Klux-Klanu

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk brak
Gdyby coś takiego powiedział mężczyzna, już w następnej sekundzie zostałby okrzyknięty seksistą, brutalem, prymitywem i zwolennikiem Janusza Korwin-Mikkego. Tymczasem to Barbara Falandysz (wdowa po znakomitym i kontrowersyjnym prawniku Lechu Falandyszu), w programie "Miasto kobiet" w TVN Style, oznajmiła: "Jeżeli żona powie coś upokarzającego i dostanie delikatnie w twarz, to bardzo mi przykro, ale być może się należało".

Co prawda zaznaczyła, że nie jest za tym, by "mąż lał żonę, żeby była cała fioletowa", lecz i tak postawa Falandysz wzbudziła konsternację. Łatwo ją wpisać w konwencję, którą doskonale streszcza powiedzonko: "Jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije". Żeby było śmieszniej, jesteśmy świeżo po przyjęciu tzw. konwencji antyprzemocowej, o której prawica uparcie powtarzała, że jest zupełnie niepotrzebna, bo katolicy i tak dobrze wiedzą, że lanie małżonki nie podoba się Panu Bogu, mimo że nie ma takiego zakazu wśród dziesięciu przykazań.

Rzecz jasna, można z powodzeniem bronić poglądu Falandysz, co udowodnimy analizując dokładnie jej wypowiedź. Popatrzmy - użyła określenia "delikatnie" przywołującego raczej obraz wykwintnego dżentelmena niż sadysty z więzienia o zaostrzonym rygorze. Proszę uruchomić wyobraźnię. Takie pacnięcie w twarz, to jakby perwersyjna pieszczota dorównująca doświadczeniom opisanym na kartach głośnej powieści pt. "50 twarzy Greya". Ponadto Falandysz buduje zdanie warunkowe, najpierw zastrzega: jeżeli żona powie coś upokarzającego.

Przyznajmy, pewien kłopot może być z interpretacją, kiedy uderzenie da się ocenić jako przekraczające granicę delikatności i co to właściwie znaczy: upokorzyć mężczyznę. Pierwsza kwestia. Jest oczywiste, że faceci mocno różnią się, jeśli chodzi o siłę fizyczną i technikę wymierzania uderzeń, zaś kobiety mają różną odporność na ciosy. Druga kwestia. Dla jednego upokarzające będzie stwierdzenie w rodzaju "pensję też masz małą", a innego nie rozjuszy nawet sugestia o niemoralnym prowadzeniu się jego matki. Idźmy dalej. Falandysz jasno zaznaczyła, że jest jej "bardzo przykro". Jak się domyślamy, przykrość bierze się z tego, że jako kobieta powinna odczuwać w pierwszym rzędzie solidarność z innymi kobietami i Falandysz ma tego pełną świadomość. Nie da się ukryć, że niejako przechodzi na drugą stronę barykady.

Stwierdziła: być może się należało. Wiadomo, że należy się sprawiedliwa odpłata za niegodny czyn. To przecież fundament poczucia sprawiedliwości. Zakładamy, że kobieta nabroiła, więc musi być skarcona, by nie brnęła dalej w ciemną sferę występku. Warto zatrzymać się przy wyrażeniu "być może". Rozumiem, że Falandysz nie chce, byśmy pochopnie oceniali zachowanie mężczyzny. Należy mu niejako udzielić kredytu zaufania, bo nie wiadomo, czym żona go sprowokowała, a niektóre potrafią być wredne.

Należy docenić humor zademonstrowany użyciem wyrażenia "cała fioletowa". Nie będziemy też przeczyć, że jest pewna różnica pomiędzy pojedynczym śladem na ciele (szturchnięcie), a sytuacją, gdy jest ono poobijane niczym ulęgałka (tzw. łomot). I na koniec - to w sumie pocieszające, że kobieta potrafi zrozumieć mężczyznę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska