- Nie mamy wyboru. Jesteśmy z Poznania i przyjechaliśmy specjalnie, żeby zobaczyć ogród zoologiczny - mówiła Julita, której towarzyszył mąż Piotr i syn Łukasz. To jemu szczególnie zależało, żeby odwiedzić afrykarium. Niektórzy widząc kolejkę odchodzili. - To bez sensu. Przyjdę kiedy indziej - powiedział Michał.
Pani Małgorzata jest wprawdzie z Wrocławia i w zoo była już nie raz, ale przyjechali ją odwiedzić goście. - Chcieli zobaczyć afrykarium, więc stoimy – mówi. W sumie około na wejście czekali około 1,5 godziny.
Tyle samo, co w niedzielę, trzeba było czekać na wejście w sobotę. Kolejki ustawiają się przy obydwu wejściach, zarówno przed głównym, jak i japońskim od strony Odry. Często w kolejce stoi jeden wydelegowany członek rodziny, a reszta opala się na wałach. Niektórzy rezygnowali z odwiedzin zoo na rzecz wycieczki statkiem, który przypływał do brzegu koło ogrodu.
Najwytrwalsi w staniu w kolejkach byli turyści. - Czy warto tyle stać? To się okaże – stwierdził Tomek, który wraz ze znajomymi przyjechał z Gniezna. Niektórzy dowcipkowali: „nie ma to jak spędzić majówkę w kolejce”.
Tłoczno było już na drogach dojazdowych do zoo. Z placu Grunwaldzkiego jechało się tam nawet kilkadziesiąt minut, a potem trzeba było liczyć się z kłopotami z parkowaniem. W sznurze aut można było zobaczyć samochody z całej Polski – Warszawy, Krakowa czy Zielonej Góry. Nie brakowało również niemieckich rejestracji. Przeważały jednak te z Dolnego Śląska.
Tłoczno było również w tramwajach i autobusach. Wszystkie jadące w kierunku ul. Wróblewskiego były wypchane po brzeg.
Przyczyną korków była nie tylko popularność zoo, ale także koncerty zorganizowane na Pergoli. Na parkingu przy Hali Ludowej brakowało miejsc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
