Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Bagaż to na lotnisku potencjalna bomba

Marcin Rybak
Lotniskowej straży granicznej w prześwietlaniu walizek pomaga specjalny robot
Lotniskowej straży granicznej w prześwietlaniu walizek pomaga specjalny robot fot. janusz wójtowicz
Od początku roku już sześć razy zarządzano ewakuację terminalu we wrocławskim porcie lotniczym, a już czternaście razy zbierać się musiał lotniskowy sztab kryzysowy i wszczynano antyterrorystyczny alarm.

A wszystko z powodu bagażu pozostawionego bez opieki. W ubiegłym roku alarmów było 48, w tym aż dwanaście razy trzeba było zarządzać ewakuację całego lotniska.

Wrocławski Port Lotniczy ma spory problem z pasażerami zostawiającymi bagaż. To dlatego, że zgodnie z prawem każdy taki pakunek musi być traktowany jak potencjalna bomba. Każda wątpliwość rozstrzygana jest na niekorzyść pakunku.

Zobacz nasz serwis specjalny WROCŁAWSKIE LOTNISKO

W połowie stycznia bombowy alarm wywołał... rower przypięty przed terminalem niedaleko przystanku autobusowego. Na ramie zapiętą miał podejrzaną torebeczkę. Sztab kryzysowy zarządził: ewakuacja portu lotniczego. Przystąpiono do rutynowych działań. Wstrzymano starty i lądowania. Samoloty, które akurat miały siadać, musiały krążyć nad Wrocławiem i czekać na odwołanie alarmu. Samoloty z pasażerami, gotowe do startu, musiały czekać na płycie. Do akcji wszedł oddział pirotechników straży granicznej. Specjalny antyterrorystyczny robot podjechał do roweru i prześwietlił torebeczkę. W środku jakieś urządzenie z kabelkami. Sztab zarządził: Odpalamy.

Saperzy mają urządzenie - działko - odpalające ładunek neutralizujący potencjalną bombę. Działko wystrzeliło w stronę torebeczki na rowerze. Okazało się, że w torebce był akumulator do rowerowej lampy.

- Jakiś pasażer wyleciał rano do Warszawy i zostawił rower przypięty przed terminalem. - mówi Krzysztof Ziemniak, zastępca komendanta placówki straży granicznej w porcie lotniczym. Rowerzysta musiał zapłacić 500 złotych mandatu. Zgodnie z prawem, każdy, kto na terenie portu lotniczego pozostawia bez opieki bagaż, może zostać ukarany taką właśnie grzywną.

Jak mówią na lotnisku, największa zmora to pasażerowie z nadbagażem. Każda linia lotnicza ma w swoim regulaminie wyliczone, ile może ważyć bagaż, który chcemy zabrać ze sobą do samolotu. Za każdy dodatkowy ciężar linie każą sobie słono płacić. Nawet 50-70 zł za kilogram.

Pasażerowie często wypakowują więc mniej potrzebne rzeczy i zostawiają w terminalu gdzie popadnie.
- Kiedyś pod krzesłami znaleziono podejrzaną paczkę - opowiada pracownik jednej z linii lotniczych działających w porcie. - Pies przeszkolony do wykrywania materiałów wybuchowych zachowywał się dziwnie. Nie dawał jednoznacznych sygnałów. Ściągnięto psa policyjnego. To samo. Ostatecznie okazało się, że zwierząt nie zainteresowała bomba, ale... schab.

- Każdy pasażer, który ma problem z nadbagażem, może zostawić go u nas. Nawet za darmo - mówi prezes portu lotniczego Dariusz Kuś. - Prosimy i apelujemy: gdy ktoś chce wyrzucić żywność, niech poprosi nasze służby.

- Wystarczy poprosić o to dowolny patrol na lotnisku. Przyjdziemy, sprawdzimy i nie będzie problemu - dodaje kpt. Jarosław Szydełko, szef lotniskowych pirotechników straży granicznej.

Czy miałeś kiedyś problemy z powodu fałszywego alarmu bombowego na lotnisku? Komentuj!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław: Bagaż to na lotnisku potencjalna bomba - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska