W bordowej muszce Janusz Korwin-Mikke pojawił się na scenie na pl. Solnym po godz. 12.30. Krytykował biurokratyzację i państwo opiekuńcze. - Trzeba przemodelować Polskę i całą Europę. Ale ktoś musi zacząć. Polska może być pierwsza w wyścigu do normalności - mówił kandydat na prezydenta. Porównał naród do niewolników, a państwo do pana, który zapewnia dach nad głową, posyła dzieci niewolników do szkoły.
Przywołał słowa Sławomira Mrożka. - Który mówił, że Polacy to murzyni, tyle że biali. Nieprawda. Potrafimy sobie radzić. Wyjeżdżamy za granicę i nie stajemy w kolejce po zasiłek. Skoro tam sobie dajemy radę, to dlaczego w Polsce nie damy? Bo nam to wmawiają - mówił Janusz Korwin-Mikke.
Skrytykował politykę równości i lewicę. - Ludzie są uwiedzeni syrenim śpiewem lewicy, że równość jest dobra. Równość jest złem, postęp to nierówność - mówił.
Zapowiedział też odchudzenie administracji. - Pytają mnie, a co z armią 600 tys. urzędników? Mamy w kraju 2 mln bezrobotnych, których los nikogo nie martwi. Urzędnicy są lepiej wykształceni od bezrobotnych, więc dadzą sobie radę - powiedział kandydat na prezydenta.
Wystąpienie Janusza Korwin-Mikkego trwało ponad 30 minut. Potem kandydat fotografował się z wrocławianami - nie zabrakło tzw. selfies, czyli zdjęć smartfonem "z ręki". Na koniec przeszedł z sympatykami na wrocławski Rynek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?