Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie partie polityczne są ciężko chore

Dr Bartłomiej Nowotarski
Janusz Wójtowicz
Z dr. Bartłomiejem Nowotarskim, prawnikiem konstytucjonalistą i politologiem, rozmawia Hanna Wieczorek

Wybory coraz bliżej. Politycy układają listy kandydatów. Natomiast politolodzy mówią o zmierzchu partii.
Najsłabszym punktem dzisiejszych - nie tylko polskich - partii jest to, że przestały one reprezentować wyborców. Jeśli partie nie reprezentują wyborców, choć powinny to robić, to do gry wchodzą nowe siły polityczne. Takie, jak Bractwo Muzułmańskie w Egipcie, tworzone przez ludzi, którym zabroniono tworzenia partii.

Czy Bractwo Muzułmańskie jest niebezpieczne?
To pokazuje, że jeśli partie nie reprezentują wyborców, to ich rolę przejmują inni. Organizacje, które nie są dobrze opisane przez prawo i nie są pod jego kontrolą.

Mamy złe przepisy regulujące działalność partii?

W większości krajów tak. Dotyczy to także Polski. Choć są kraje, takie jak Niemcy, Francja czy Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, w których wygląda to znacznie lepiej. Tam przepisy dość szczegółowo regulują działanie wewnętrzne partii.

Złe przepisy, czyli...
Czyli obowiązki nałożone na partie są minimalne, odpowiedzialność prawna także. Natomiast olbrzymia, jeśli będziemy rozpatrywać ich działalność z punktu widzenia demokracji. Bo demokracja działa na zasadzie delegacji władzy - od wyborców do parlamentu i rządu. Odpowiedzialność biegnie odwrotnie: rząd odpowiada przed parlamentem, a parlament przed wyborcami. To łańcuch zależności, który ma jedną chorobę. Jest on tak silny, jak silne jest jego najsłabsze ogniwo. A tym najsłabszym ogniwem w Polsce są partie polityczne.

Co to dla nas oznacza?
Jeśli, na przykład, partie polityczne są skorumpowane, to korupcja leci po całym łańcuchu. Dlatego polskie partie wymagają odnowy.

A co im dolega?
Są niewątpliwie chore. Straszliwie scentralizowane. Wódz albo zarząd partii może obezwładnić jej członków, a działalność komisji rewizyjnych i sądów partyjnych jest fasadowa. Polskie prawodawstwo jest znacznie bardziej liberalne niż to obowiązujące choćby w USA. I choć nasze partie są utrzymywane z publicznych pieniędzy, większość ludzi uważa, że są to prywatne stowarzyszenia, do których nikt nie powinien się wtrącać.

Co my, wyborcy, mamy więc zrobić w tej sytuacji?
Żeby mieć większy wpływ na partie, najlepiej się do nich zapisać. Jednak w Polsce, i na całym świecie, wyborcy wolą grać w Big Brothera. Czyli od czasu do czasu usunąć jakąś osobę z domu nazywanego polityką.

HAN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska