Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Lechia 3:0. Pawłowski: Teraz możemy planować, co będziemy robić latem [OPINIE]

JG
fot. Tomasz Hołod
- Jestem bardzo szczęśliwy. Długo czekaliśmy na zwycięstwo. Mimo dobrej gry w niektórych meczach, nie udawało nam się wygrać. Drużyna pokazała charakter i zasłużenie wygrała - powiedział po wczorajszej wygranej z Lechią Tadeusz Pawłowski.

Jerzy Brzęczek, trener Lechii Gdańsk

Nie wszyscy chcieli słuchać w tygodniu, gdy mówiłem, że Śląsk to dobra drużyna. Zabrakło nam agresywności, ale też trochę im pomogliśmy. Mieliśmy swoje sytuacje pod koniec pierwszej połowy, czy na początku drugiej, gdy wychodziliśmy z kontrą 4 na 2. Potem straciliśmy drugą bramkę i co prawda próbowaliśmy, ale Śląsk mądrze się przesuwał i czekał na kontrataki. Wygrali zasłużenie.

Nie możemy szukać wytłumaczenia, że zabrakło jednego czy drugiego piłkarza i dlatego nie było agresywności. Wszyscy muszą na to pracować. Rozmawialiśmy w tygodniu, jak trudne to będzie spotkanie i że nie ma znaczenia seria Śląska bez wygranej.

Nie chcę powiedzieć, że to było słabe spotkanie. Nie było agresywności, a wtedy zostawiasz miejsce przeciwnikowi, który może rozgrywać piłkę. Po odbiorze nie wychodziliśmy do przodu, nie było wsparcia w ataku. Nie mieliśmy też odbiorów w drugiej linii, przy drugiej piłce.

Ariel Borysiuk nie miał żadnego urazu. Zmieniłem go, bo szukaliśmy ofensywnych rozwiązań

Zabrakło doświadczonych zawodników - Grześka Wojtkowiaka i Kuby Wawrzyniaka. Nie jest łatwo ich zastąpić. To jest dla nas materiał do analizy, by drużyna na wyjeździe była bardziej agresywna. Na Cracovii zagraliśmy dobry mecz, ale tam bramki sprezentowaliśmy po części rywalom. Zabrakło determinacji w decydujących momentach.

Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław

Jestem bardzo szczęśliwy. Długo czekaliśmy na zwycięstwo. Mimo dobrej gry w niektórych meczach, nie udawało nam się wygrać. Drużyna pokazała charakter i zasłużenie wygrała. Chciałem podziękować kibicom, ale i dziennikarzom, że we mnie wierzyli i mogłem spokojnie pracować.

Mamy trochę kontuzji. Wypadła nam właściwie cała druga linia. Jeszcze wczoraj na rozruchu urazu doznał Tom (Hateley).

To duża radość, by było trochę nerwowości. Pozmienialiśmy w zespole trochę, ale nadal zostało tak, że wszyscy jesteśmy razem, jesteśmy przyjaciółmi. Nie było żadnych rozdźwięków. Teraz możemy już planować, co będzie latem. Nie chodzi tylko o zgrupowania, ale i wzmocnienia, jeśli będą jakieś pieniądze. Może oglądał nas dziś jakiś sponsor na koszulkach pojawi się logo? To tak na marginesie (śmiech).

Ja też miałem swój dzień. Byłem w dobrej formie i mogłem pomóc zespołowi, motywować ich. Mieliśmy takie małe zgrupowanie przed tym spotkaniem. Spotkaliśmy się już wczoraj w hotelu Haston. Wydawało mi, że tego potrzebujemy. Cieszę się, że to wszystko zazębiło.
W środę byliśmy też u Andrzeja Ostrowskiego w Dolnośląskiej Szkole Wyższej na wyjściu integracyjnym. Pokazał nam, jak kształci się dziennikarzy. Również dziękuję z tę fajną lekcję. To wszystko pomogło.

Próbowałem różnych psychicznych trików. Raz twierdziłem, że gramy o ósme miejsce, raz że o pierwsze. Raz mówili o mnie, że to mało ambitne, innym razem, że oszalałem. Chciałem w ten sposób zdjąć z drużyny presję. Fajnie, że to wszystko się udało.

Robert Pich jest dziwnym zawodnikiem. Albo on, albo my nie możemy wykorzystać jego potencjału. Chciałbym jeszcze, żeby strzelał bramki. Pracowaliśmy nad tym, dyskutowaliśmy w tygodniu, ale bardziej jednak skupialiśmy się nad drużyną, utrzymaniem piłki, żeby wróciła ta płynność. Jeszcze trochę nam jej brakuje. Brakuje zawodnika, których byłby takim przekaźnikiem, piłkarzem biegającym. Mateusz Machaj jednak dziś dobrze wywiązał się z tej roli. Był fałszywym napastnikiem, zamieniał się pozycją z Marco.

Niektórzy sugerowali, że bracia Paixao nie powinni grać razem, że któryś powinien usiąść na ławce. Cieszę się, że i to ciśnienie wytrzymaliśmy. Co by nie powiedzieć, to mieli dzisiaj serce do gry.

Nie widziałem się z Milą, nie uścisnąłem mu ręki. Nie szukałbym jednak w tym podtekstów. Szanujemy się, a ja zwyczajnie zajmowałem się swoją drużyną.

Chciałbym, żeby teraz szczęście nam pomogło. Muszą nas kontuzje ominąć. Tom z Lechem może jeszcze nie zagra, ale doskoczy Dudu, Droppa... Możemy być groźni dla wszystkich wtedy. W pierwszej ósemce są drużyny grające w piłkę. Nie chciałbym deklarować awansu do europejskich pucharów, chociaż na pewno bardzo byśmy chcieli. To nie jest utopia.

Niezależnie od tego, czy to będzie Jagiellonia, Górnik, Wisła czy Legia to jeśli będziemy mieć dobry dzień, możemy wygrać z każdym. Mistrzostwo Polski to trochę za dużo, ale trzecie miejsce byłoby największą niespodzianką ligi, bo wiele osób skazywało nas na spadek.

Analizowaliśmy grę Mateusza - miał udział przy straconych bramkach, ale i przy strzelonych. Cieszę się, że zagrał dobre spotkanie. Jeszcze wczoraj w hotelu, gdy oglądaliśmy mecz Wisły z Podbeskidziem, pytałem go, czy potrzebuje rozmowy, ale stwierdził, że nie. Był w pokoju z Mariuszem Pawełkiem i on się nim dobrze zajął (śmiech).

Wszystko nam się fajnie ułożyło. Krzysiu Ostrowski zagrał poprawne spotkanie. Trafiliśmy ze składem. Dobrze podeszliśmy psychicznie do tego meczu. Pytałem się jeszcze asystentów po rozgrzewce, jak to wygląda i mówili, że jest moc. Baliśmy się, żeby tylko nie za bardzo chcieli. Na początku pojawiło się trochę strat, ale to wynikało z nerwowości.

Bardzo mi zależy na tym, żeby Krzysiu Danielewicz grał u nas, bo to chłopak z Wrocławia. A była taka sytuacja, że ktoś przyszedł na trening i powiedział mu, żeby lepiej kończył karierę. Jego też pytałem, czy chce porozmawiać. Żartowałem, że jak się zgodzi, to zagra o 50 proc. lepiej (śmiech). No ale nie chciał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska