Wagary w wieku średnim... O, to jest dopiero prawdziwe wyzwanie. Literatura i film dostarczają wielu przykładów bohaterów (niektórzy to z pozoru ponuracy), którym nagle, zupełnie nieoczekiwanie puszczają hamulce i ruszają przed siebie, porzucając beztrosko wszelkie przyjęte na siebie zobowiązania. Weźmy film "Thelma i Louise" z Susan Sarandon i Geeną Davis. Thelma namawia przyjaciółkę na szaloną eskapadę, co oznacza, że Louise musi porzucić męża (zresztą wyjątkowego sukinsyna). Co było dalej? Długo by opowiadać, w każdym razie akurat ta historia nie kończy się dobrze, co tylko wzmacnia podejrzenia, że prawdziwie szaleńcze wagary to jazda na krawędzi.
Niedawno, przy okazji 8 marca, zwanego z przyzwyczajenia Dniem Kobiet, wrocławska redakcja "Gazety Wyborczej" przeprowadziła śmiały eksperyment, oddając swe łamy redaktorkom. I oto niemal wszystkie, z największym trudem powstrzymując irytację, dały upust niechęci wobec męskich oczekiwań, zgodnie z którymi mają się codziennie wcielać w role idealnej żony, matki, kochanki... Wręcz czuło się, że najchętniej rzuciłyby wszystko w diabły i uciekły na wagary niczym szalone małolaty. Znam je i lubię, w dodatku chyba trochę rozumiem te dzikie pragnienie, które rodzi się znienacka i uderza do głowy na przedwiośniu.
Zapewniam, facetom też chce się czasami uciec na wagary i niech was nie zmyli poważna mina, nawet u osobnika pod krawatem i w garniturze, bo to przecież oczywisty efekt społecznej presji, która miażdży kiełkujący pęd do wolności. I proszę mi nie tłumaczyć, że to niemożliwe, by w jednym momencie i w różnych kierunkach na wagary wyruszyły: dziecko, matka, ojciec, a może jeszcze ciotka, wujek, babcia i dziadek, bo wtedy więzi się rozerwą, zapanuje anarchia i skończymy się jako naród. Nie tłumaczcie mi tego, bo chęć wagarowania nie zawsze jest racjonalna. To bywa bezrozumny impuls.
A młodych nie ma co straszyć, że jak urwą się ze szkoły, to na przykład będą potem pisać "bulu" i "nadzieji" jak Bronisław Komorowski. Albo "obiat" jak Jarosław Kaczyński. Bo przecież pierwszy został prezydentem, a drugi był już premierem. Oni widocznie nawet na wagarach czegoś ważnego się nauczyli. Pomyślcie o tym, kochane uczniaki, zanim znów zaskoczycie swoich pedagogów wiosenną absencją.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?