Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pawłowski wstrząsnął szatnią. Śląsk ma nowego kapitana

Piotr Janas
FOT. PAWEŁ RELIKOWSKI
Tadeusz Pawłowski postanowił wstrząsnąć szatnią swojej drużyny. Nowym kapitanem "wojskowych" został Mariusz Pawełek. Czy to początek końca braci Paixao w Śląsku? Wiele wskazuje na to, że tak.

Po serii ośmiu meczów bez zwycięstwa w T-Mobile Ekstraklasie trener Pawłowski w końcu postanowił zareagować bardziej drastycznie. Dotychczas kapitanem "trójkolorowych", odkąd drużynę objął obecny szkoleniowiec, był któryś z braci Paixao. Pierwszym kapitanem był Marco, a gdy nabawił się wykluczającej go z gry na kilka miesięcy kontuzji, to zastępował go jego bliźniak Flavio. Od teraz żaden z nich nie będzie zakładał na ramię opaski kapitańskiej Śląska. W sobotnim meczu z Lechią w tej roli wystąpi Mariusz Pawełek.

- Mamy czarno na białym, komu się kończy kontrakt, a kto zostaje z nami na lata 2016, 2017 i 2018. Niektórzy chyba chcieliby dograć ten sezon w białych rękawiczkach, a my nie możemy sobie na takie podejście pozwalać. Uderzyłem pięścią w stół i postanowiłem zmienić kapitana. Mariusz to doświadczony zawodnik, który świetnie pasuje do tej roli. Niemniej jednak gramy wszyscy razem i tworzymy jeden zespół. Powiedziałem chłopakom w szatni, że w dalszym ciągu o tym, kto będzie grał, decydować będzie wyłącznie forma sportowa. Po to obserwowałem dziś trening strzelecki i w całości go nagrywaliśmy, żeby później wystawić tych zawodników, którzy na to zasługują - powiedział wczoraj "Teddy".

Nietrudno domyślić się kogo miał na myśli. W czerwcu wygasa kontrakt Marco Paixao, który ewidentnie w formie nie jest, podobnie zresztą jak jego brat, choć ten jest związany z klubem z ul. Oporowskiej do czerwca 2016 roku. Pojawiają się głosy, że to właśnie Portugalczycy są obecnie największym problemem "zielono--biało-czerwonych", ponieważ grają pod siebie i bardziej od wyników drużyny zależy im na poprawianiu indywidualnych statystyk.

To bardzo odważna teza, ale dopóki wyniki są jakie są, to takie opinie, zwłaszcza wśród kibiców, będą się pojawiać i nie należy im się dziwić. Zewsząd słychać, że Marco ma oferty z innych klubów, a tajemnicą poliszynela jest, że wrocławian nie stać na przedłużenie z nim umowy. W dodatku jego postawa na boisku staje się coraz bardziej irytująca. Ostatnio bardziej skupia się na wymuszaniu fauli i podważaniu decyzji arbitrów niż na strzelaniu goli. Wygląda to tak, jakby za dużo naoglądał się włoskiej Serie A, z tym, że jego popisy aktorskie to co najwyżej Serie C.

- Nadal szanuję Marco i mam respekt do tego, co do tej pory zrobił, ale uznałem, że trzeba wstrząsnąć szatnią i to zrobiłem. Czy to oznacza, że w meczu może usiąść na ławce? Każdy może. U nas nie ma świętych krów - dodał stanowczo Pawłowski.

Nie sposób także pochwalić ostatnio Flavio, który na boisku widzi albo brata, albo... nikogo. Wciąż przegrywa mnóstwo pojedynków jeden na jeden, a i goli zdobywa zdecydowanie mniej niż jesienią. Dziwi nas, że w większości meczów gra w pełnym wymiarze czasowym, a na ławce siedzą w tym czasie m.in. perspektywiczny Kamil Dankowski czy solidny w tym sezonie Mateusz Machaj. Media z początkiem tygodnia zaczęły podawać, że Flavio wzbudza zainteresowanie klubów z Arabii Saudyjskiej. Oby nie zapomniał, że wpływ na jego ocenę mają nie tylko indywidualne popisy, które mu zresztą ostatnio nie wychodzą, ale też gra pod zespół.

Poza zmianą kapitana doszło także do roszad w radzie drużyny. Od teraz będą w niej Piotr Celeban, Tom Hateley, Mariusz Pawelec i Krzysztof Ostrowski. "Celik" został także mianowany zastępcą kapitana. W radzie nie ma Lukasa Droppy. Czechowi odnowiła się kontuzja pleców, a na dodatek ostatnio mocno naraził się trenerowi, publicznie krytykując jego metody szkoleniowe.

- Rolą piłkarzy jest grać, a nie oceniać pracę sztabu szkoleniowego. Powiedziałem w szatni, że nie życzę sobie, żeby ktoś publicznie wypowiadał się na ten temat. Pójdę nawet dalej. W Gliwicach Droppa zamiast iść i podziękować kibicom, za to, że przyjechali nas dopingować, poszedł porozmawiać z Radoslavem Latalem (nowym trenerem Piasta Gliwice - przyp. PJ). Coś tu jest nie tak. Ktoś taki nie powinien się wypowiadać, czy mamy grać na treningu w siatkonogę, czy robić inne rzeczy, bo od tego jestem ja. Poza tym jeśli jest kontuzjowany i bolą go plecy, to czy powinien jechać samochodem kilkaset kilometrów do Czech? Pewne sprawy musimy sobie wyjaśnić. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to nie wykluczam, że będą jakieś kary finansowe. Na dzień dzisiejszy nikt nie jest odsunięty od składu i wszyscy walczą o miejsce w osiemnastce na mecz z Lechią - zakończył mocno niepocieszony Tadeusz Pawłowski.

Czy zatem należy spodziewać się kadrowej rewolucji w Śląsku? Rewolucja to za duże słowo, ale też nie wyobrażamy sobie, aby urażona duma Marco Paixao po odebraniu mu opaski nie wpłynęła na niego. To może być szansa dla ambitnych zmienników, takich jak np. Milos Lacny. Jeśli portugalscy bliźniacy nie wyjdą w pierwszym składzie na Lechię, a Śląskowi w końcu uda się odwrócić złą kartę i wygrać, to nikt we Wrocławiu po braciach Paixao płakać nie będzie.

Tym bardziej że odejście Marco od dawna jest praktycznie przesądzone i wszyscy zdążyli się już z tą myślą oswoić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska