Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes kolei zderzył się z murem biurokracji kolejowej, a marszałek chce latać do Świebodzic

Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski, redaktor
Grzegorz Chmielowski, redaktor Paweł Relikowski
Nie dla każdego wiosna zaświeciła zielone światło. Zdesperowany Piotr Rachwalski, prezes Kolei Dolnośląskich, chciał naruszyć kolejową Biblię, która mówi: spiesz się powoli. I zamiast czekać, co przyniosą przyszłe lata, a może dziesięciolecia w kwestii ponownego uruchomienia pociągu z Wrocławia do Drezna oraz wjazdu składów na wrocławski Dworzec Świebodzki, postanowił działać. Pewnie uwierzył, że menedżer także w spółce samorządowej, jaką są KD, powinien szukać rozwiązań, a nie zasłaniać się przepisami. Niestety, dwa razy stuknął boleśnie głową w mur biurokracji. Co mnie też zabolało, bo jestem częstym pasażerem kolei.

Okazało się, że w obu sprawach nic nie można zrobić już teraz. Każda musi nabrać urzędowej mocy, pokryć się centymetrową warstwą kurzu. Wtedy może wejść w tryb rozpoznania. Co nie znaczy załatwiania. No bo jest tak. W połowie grudnia zabrakło marszałkowi pieniędzy na finansowanie pociągów Przewozów Regionalnych Wrocław - Drezno. Wstyd (także dla Niemców), bo odcinamy się od Europy. Prezes Kolei Dolnośląskich uznał, że jego firma tanio zawiezie ludzi przynajmniej do Görlitz, a tam przesiądą się na pociągi do Drezna. Ale nic z tego. Mimo że międzynarodowe przepisy pozwalają wjeżdżać pociągom do pierwszej stacji innego kraju bez specjalnych certyfikatów, Niemcy powiedzieli nein. Ich biurokracja uznała bowiem, że jest tam niebezpiecznie, bo jeżdżą też pociągi z Zittau...

Na wrocławski Dworzec Świebodzki chciał prezes KD wjeżdżać z powodu przebudowy wiaduktu utrudniającego dojazd na Główny (piszemy o sprawie na sąsiedniej stronie). Tu z kolei nasza biurokracja kolejowa pokazała mu, że to nie takie proste i tanie. Żeby sobie szef spółki KD, która nie wyrosła ze szlachetnego pnia PKP, a z samorządu, nie myślał, że to takie hop siup. Przecież Świebodzki będzie miał koncepcję na biznes na 28 ha. Co nam się będą pchać z jakimiś pociągami. Może kiedyś... Teraz niech stoją pod semaforem na Grabiszyńskiej i gwiżdżą. Pozostaje tylko nadzieja, że prezes Rachwalski nie podda się kolejarskiemu kultowi powolności.

Wiosna przyniosła też informację, że zarząd naszego województwa pod kierownictwem marszałka Cezarego Przybylskiego wyraził zgodę na budowę lotniska w Świebodzicach. Czyżby zmieniały się priorytety komunikacyjne w naszym województwie? Czy dolnośląskiej władzy śnią się loty do Świebodzic niczym do Świdnika, Gdyni, Radomia i Babimostu, gdzie samorządy pobudowały porty, a teraz muszą ostro je dotować?

Co prawda lotnisko w Świebodzicach ma być "sanitarno-dyspozycyjne" dla małych samolotów sportowych, ratowniczych itp. No, ale chcą wybudować dwa pasy, hangar, zaplecze itd. Jak na prawdziwym pasażerskim. Tyle że w skali mikro. Dotąd mówiło się o koszcie 17 mln zł. Finansowanie: ze środków samorządowych, unijnych itp. Lotnisko w Świebodzicach ma służyć ratownikom, sportowcom czy prywatnym właścicielom awionetek. Ma napędzać biznes, turystykę i w ogóle ściągać ludzi do Wałbrzycha, Książa i okolic.

Idea piękna. A jeżeli pytacie o moje zdanie, to jestem za budową lotniska w każdym powiecie, a nawet gminie. Ale raczej za prywatne pieniądze. Bo biznes to bardzo ryzykowny. A poza tym niech samorządowcy najpierw zbudują porządne drogi i tory.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska