Sprawą zajęła się m.in. prokuratura, która uznała, że lekarze narazili chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i postawiła lekarzom zarzuty. Swoje kary nałożył też NFZ, który kazał szpitalowi zapłacić 60 tys. zł za notoryczny brak specjalisty medycyny ratunkowej na oddziale, m.in. w momencie przywiezienia rannego chłopca.
Teraz przyszła pora na wnioski ministerstwa. Zanalizowano dokumentację medyczną, nagrania ze śmigłowca i monitoringu. W raporcie czytamy, że po wypadku w Oleśnicy dziecko powinno być przewiezione śmigłowcem do szpitala Marciniaka przy ul. Traugutta we Wrocławiu. Tak się jednak nie stało, decyzja - zdaniem ministerialnej komisji była - błędna. Czytamy jednak dalej, że po wylądowaniu przy Borowskiej chłopiec powinien zostać bezwzględnie natychmiast przyjęty, tym bardziej że szpital posiada dziecięcy odział intensywnej terapii, oddział ratunkowy i jest centrum urazowym. Szpital nie miał prawa odmówić przyjęcia pacjenta, a odsyłając chłopca złamał ustawę o ratownictwie medycznym.
Zalecenia pokontrolne przesłano do szpitala. Czytamy w nich, że dyrektor powinien "bezwzględnie przestrzegać zasady niezwłocznego udzielania świadczeń zdrowotnych" w stanach nagłego zagrożenia życia i "zaprzestać ograniczania przyjęć pacjentów np. do konkretnego oddziału szpitalnego lub do przyjęć w poszczególne dni tygodnia i udzielanie świadczeń zdrowotnych w trybie nagłym, całodobowo przez 7 dni w tygodniu". Szpital ma 30 dni na ustosunkowanie się do zaleceń. Na razie nie wiadomo, czy konsekwencją raportu będzie nałożenie na szpital kolejnych kar.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?