Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowcy spod Wrocławia gorsi od tych z miasta?

Malwina Gadawa
We Wrocławiu nie będzie osobnych pasów dla kierowców z miasta. Był to primaaprilisowy żart
We Wrocławiu nie będzie osobnych pasów dla kierowców z miasta. Był to primaaprilisowy żart
W centrum Wrocławia nie będzie osobnych pasów ruchu dla samochodów z Wrocławia. Nasz dzisiejszy tekst był oczywiście żartem primaaprilisowym. Ale i tak rozpętał burzę w internecie. I dyskusję - czy rzeczywiście kierowcy spod Wrocławia jeżdżą gorzej od tych ze stolicy Dolnego Śląska?

- Gdy widzę obcą rejestrację staram się być wyrozumiały. Rozumiem, że kierowca ma prawo się mylić, zwłaszcza że miasto nie jest dobrze oznakowanie – mówi Zbigniew Skrobek, wrocławski taksówkarz z 40-letnim stażem. - Zauważyłem też, że kierowcy przyjezdni nie korzystają z pomocy, np. z sekundników zamontowanych na niektórych skrzyżowaniach. Kierowca spoza Wrocławia czeka aż zapali się zielone światło, zamiast odpowiednio wcześniej przygotować się do jazdy. W ten sposób tamuje ruch.

Skrobek twierdzi, że najgorzej jest w weekendy. - Wtedy przyjeżdżają do Wrocławia kierowcy, którzy na siłę próbują zaparkować w centrum. Gubią się, jadą pod prąd, blokują przejazd - wylicza.

Policja nie prowadzi statystyk dotyczących liczby wypadków i kolizji powodowanych przez kierowców z poszczególnych powiatów. Ale aspirant sztabowy Krzysztof Cetner z dolnośląskiej drogówki przyznaje, że kierowcy spoza Wrocławia, szczególnie z tych mniejszych miejscowości, mogą jeździć gorzej niż wrocławianie.

- Mieszkańcy Wrocławia są obyci z dużym natężeniem ruchu, wieloma pasami i dużymi skrzyżowaniami. Często zdarza się, że kierowca z mniejszej miejscowości nie wie jak się zachować na danym skrzyżowaniu, bo u niego w miejscowości jest jedna główna droga - mówi Cetner. - Wiele razy obserwuję sytuację, gdy ktoś w ostatniej chwili będąc na prawym pasie przypomni sobie, że chce skręcić w lewo. Musi w ciągu 30 sekund szybko zmienić pasy - dodaje funkcjonariusz.

Dlatego nie dziwi go to, że mniej obyci kierowcy często zostawiają auta na obrzeżach Wrocławia i po centrum poruszają się komunikacją miejską. - Czasami lepiej zrobić tak, niż spowodować niebezpieczeństwo w ruchu - mówi policjant. Daleki jest jednak od piętnowania kierowców spoza Wrocławia. - To wszystko kwestia umiejętności i doświadczenia, którego można nabrać jeżdżąc po Wrocławiu. Opinia, że ktoś z tablicami DOA, czy DTR na pewno jeździ gorzej niż kierowca z Wrocławia jest krzywdząca - mówi policjant. I dodaje: - Nie zawsze osoba, która kiereje autem z tablicą DOA jest mieszkańcem Oławy. W naszej komendzie nieoznakowane radiowozy mają właśnie tablice DOA.

- A może kierowcy spoza Wrocławia wcale nie jeżdżą gorzej, a po prostu ostrożniej - zastanawia się Witold Walkowiak, szef oławskiej drogówki. - Obserwuję, że kierowcy z Wrocławia często jeżdżą na tzw. wydrę, tzn. wciskają się pomiędzy samochodami. Ci spoza Wrocławia raczej nie korzystają z tego sposobu jeżdżenia. Z korzyścią dla naszego bezpieczeństwa.

Paweł Dobrzański w stolicy Dolnego Śląska studiował, a teraz pracuje. Jeździ samochodem na trzebnickich numerach rejestracyjnych. - Na ulicach Wrocławia czuję się pewnie. Nie ma znaczenia jaka tablica rejestracyjna widnieje na pojeździe, tylko to, kto w nim siedzi. Znaczenie tu może mieć wiek, czy temperament kierowcy - zauważa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska