Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Futbol z Ameryki robi furorę

Piotr Janas
elvis
Futbol amerykański rozwija się w Polsce w niesamowitym tempie. W 2006 roku powstała Polska Liga Futbolu Amerykańskiego, która wtedy składała się... z 4 drużyn. Dziś w Polsce jest już ponad 90 klubów.

Ostatnio całą Polskę obiegła informacja, że urodzony w Oleśnicy Babatunde Aiyegbusi trafił do słynnej National Football League za oceanem. Swoją karierę rozpoczynał jednak we Wrocławiu, gdzie w barwach The Crew (przekształconego potem w Giants - przyp. PJ) Wrocław święcił pierwsze triumfy.

- Babatunde, dzięki swoim gabarytom, od samego początku był jak facet z innej ligi. Pod tym względem wyróżniał się nie tylko w Polsce, ale w ogóle w Europie - wspomina menedżer Phanters Wrocław Jakub Głogowski.

Dlatego właśnie dziś w Polsce go nie ma. Nie ma już także The Crew Wrocław, Giants Wrocław ani Devils Wrocław. Ten pierwszy przekształcił się w drugi, a potem połączył się z trzecim - mówiąc w największym skrócie. Tak właśnie powstało Panthers Wrocław, które jest jednym z najlepszych i najbardziej utytułowanych klubów w Polsce, gdyż dotychczasowe tytuły Giants i Devils stanowią teraz historię "Panter".

A jak to się w ogóle stało, że do Wrocławia zawitał ten dość egzotyczny jak na Polskę sport?

- To skomplikowana historia, ponieważ wiele osób ma na ten temat swoje zdanie, ale zaczęło się od tego, że latem 2005 roku grupa chłopaków rozpoczęła treningi. Zimą pojawił się mieszkający we Wrocławiu Amerykanin Lowell Hussey, prywatnie fan tej dyscypliny. Ufundował im ochraniacze i kaski, których wcześniej nie mieli, i postanowili wspólnie założyć The Crew Wrocław - opowiada Głogowski.

- Jako że w kraju nie za bardzo było z kim rywalizować, to pojawiła się myśl, żeby wystartować w lidze czeskiej. Na przełomie 2005 i 2006 roku założono jednak Polską Ligę Futbolu Amerykańskiego, ponieważ zgłosiły się jeszcze trzy drużyny, które były w stanie zagrać w lidze - dodaje.

I tak składająca się z czterech zespołów PLFA, której rozgrywki trwały dwa miesiące, zaczęła zyskiwać popularność. Nowe kluby wyrastały jak grzyby po deszczu, wymuszając ciągłe powiększanie się ligi. Od 2009 roku zaczęto tworzyć kolejne szczeble rozgrywkowe. A skąd wziął się taki boom na futbol amerykański nad Wisłą?

- Moim zdaniem wynika to z kilku powodów. W naszym kraju dawno nie pojawił się "nowy" sport drużynowy, a poza tym wszystko, co amerykańskie, jest trendy - mówi menedżer Panthers Wrocław.

Na dziś mamy tzw. Topligę, skupiającą 8 najlepszych zespołów w Polsce (w tym Panthers Wrocław), PLFA I - czyli drugi poziom rozgrywkowy, podzielony na dwie grupy, składający się z pięciu drużyn, PLFA II - z siedmioma grupami, oraz PLFAJ - rozgrywki juniorskie, w których grają zespoły ośmioosobowe.

- W PLFAJ grają głównie juniorzy i nowo powstałe kluby. Z niej nie da się awansować. Aby zagrać w jednej z wyższych lig, trzeba spełnić wymogi licencyjne, czyli mieć odpowiednio szeroką kadrę oraz określony budżet - wylicza Głogowski.

Za najlepszą ligę w Europie uważa się niemiecką German Football League. Tam historia tego sportu jest o wiele dłuższa niż w Polsce, gdyż sięga II wojny światowej. Amerykańscy żołnierze, którzy osiedlili się za naszą zachodnią granicą po wojnie, zaczęli zakładać drużyny. Jednak nawet tam liga nie jest w pełni zawodowa.

- Żadna liga na Starym Kontynencie nie ma statusu zawodowej. W Niemczech najczęściej, jeśli już płaci się zawodnikom, to bardziej nazwałbym to kieszonkowym niż pensją. Kiedy Babatunde Aiyegbusi trafił do tamtejszej GFL, to na treningi... dojeżdżał z Wrocławia. Niemcy nie byli skłonni zaproponować mu wynagrodzenia, dzięki któremu mógłby się tam utrzymywać, zwłaszcza że miał już żonę i dziecko. Wraz z trzema innymi zawodnikami rano wyjeżdżał samochodem na trening, a wieczorem wracali - wspomina Głogowski.

Futboliści Panthers nie mają jednak powodów do narzekań. Wrocławski klub opłaca im sprzęt, siłownię, suplementy, ubezpieczenie czy koszty dojazdów, a nie we wszystkich klubach Topligi jest to standardem.

- Nierzadko zawodnicy w Polsce muszą dopłacać do tego sportu. U nas nie ma z tym problemu. Na dodatek mamy świetnego trenera ze Stanów Zjednoczonych, Nicolasa Johansena, który na swoim koncie ma m.in. Puchar Europy. W kadrze naszego zespołu gra czterech Amerykanów. Wbrew obiegowej opinii nie są to jacyś studenci. Pozyskaliśmy ich tak samo, jak pozyskuje się zawodników w koszykówce, siatkówce czy innych dyscyplinach. Każdy z nich grał w amerykańskiej I Dywizji, którą można nazwać zapleczem NFL, a niektórzy mają nawet na koncie epizody w najlepszej lidze świata - chwali swój zespół Głogowski.

Jeśli więc kluby w Polsce nie płacą zawodnikom, a na mecze sprzedawane są bilety, to są w stanie na siebie zarobić?

- Zapewniam, że każdy klub na świecie, nawet Real Madryt, jest na minusie. Są co prawda wpływy z dni meczowych oraz ze sprzedaży pamiątek itp., ale bez naszych dwóch głównych sponsorów, czyli firmie Tarczyński oraz Mitutoyo (japoński potentat, produkujący urządzenia pomiarowe), nie bylibyśmy w stanie funkcjonować. Poza tym nie jest też tak, że nikt nie ma stałej pensji, bo wiadomo, że trener i zawodnicy ściągnięci ze Stanów takowe mają. Na nasze mecze przychodzi około 1000, a zdarza się, że i 1500 osób, ale zyski z wejściówek nie są wielkim zastrzykiem finansowym. Chyba jako jedyni nie staramy się o pieniądze od miasta. Nas o wiele bardziej cieszy remont Stadionu Olimpijskiego, na którym rozgrywamy mecze, aniżeli jednorazowa dotacja - podsumowuje Jakub Głogowski.

Futbol amerykański w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie, ale wciąż raczkuje. - Gdyby w waszym kraju liga powstała kilka lub kilkanaście lat wcześniej, tak jak w Czechach albo w Austrii, to dzisiaj bylibyście przed nimi, bo potencjał macie ogromny - powiedział kiedyś trener Panthers Nicolas Johansen.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska