Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławski sąd: uczeń może trzymać w szkole petardy

Anna Gabińska
Agnieszce Palonce-Betlej włos zjeżył się na głowie, gdy zobaczyła skład petard w szafkach
Agnieszce Palonce-Betlej włos zjeżył się na głowie, gdy zobaczyła skład petard w szafkach Fot. Tomasz Hołod
Trzej uczniowie przechowywali w swoich szafkach na korytarzu materiały pirotechniczne, ale nie narazili tym życia i zdrowia kolegów - stwierdziła wrocławska sędzia rodzinna Krystyna Batra. I postanowiła umorzyć postępowanie wobec 16-17-latków z trzeciej klasy Gimnazjum nr 13 przy ul. Reja we Wrocławiu. W poniedziałek zadowoleni chłopcy pokazali postanowienie sądu dyrekcji szkoły.

- Nie rozumiemy decyzji sądu - mówi Maria Tkaczyk-Dynel, wicedyrektor Gimnazjum nr 13, do którego chodzi 900 uczniów. - Nie zależało nam na tym, by dostali nadzór kuratora sądowego, bo to dobrzy uczniowie. Ale powinni zostać ukarani upomnieniem.

W grudniu ubiegłego roku konserwator szkolny po lekcjach przeglądał szafki uczniowskie. Robi to co pewien czas, zgodnie z regulaminem, który obowiązuje w szkole. Sprawdzał, czy dobrze się zamykają, czy nie trzeba coś w nich zreperować. W trzech znalazł petardy. Czym prędzej zawołał wicedyrektora i szkolną pedagog Agnieszkę Palonkę-Betlej. We trójkę naliczyli 13 opakowań po 100 sztuk każde, a także otwarte opakowanie węgla rozpałkowego w krążkach i metalową kasetkę z gotówką (378 zł).

- Miesiąc wcześniej mieliśmy duży wybuch petardy w szkole - opowiada Agnieszka Palonka-Betlej. - Ktoś wrzucił petardę na dach sali gimnastycznej. Huk był taki, że cała szkoła się zbiegła. Nie znaleźliśmy sprawcy.

W grudniu, do czasu odkrycia składu petard w szafkach, co rusz na przerwie wybuchał jakiś mały fajerwerk. Ale nikt się nie przyznał do tej "zabawy".

W wewnętrznym śledztwie szkoły wyszło, że jeden z uczniów, jeżdżąc do babci poza Wrocław, kupował petardy (we Wrocławiu nielegalna jest sprzedaż nieletniemu petard). Jednak nie przyznał się do tego podczas policyjnych przesłuchań.

Zdaniem sądu, gimnazjaliści "nie dopuścili się czynu karalnego", bo nie było "bezpośredniości niebezpieczeństwa". - Bezpośrednie niebezpieczeństwo zachodzi wtedy, kiedy zachodzi sytuacja niewymagająca dla swojego dalszego rozwoju "podjęcia ze strony sprawcy jakiegokolwiek działania dynamizującego ten układ w wyższym stopniu" - napisała w uzasadnieniu sędzia Batra.

- Nie udowodniono, że petardy były umyślnie tam przechowywane, by stworzyć niebezpieczeństwo - tłumaczy prawniczy język inny wrocławski sędzia rodzinny Tadeusz Szewioła. Nie chce komentować postanowienia sądu, że należy zwrócić wszystkie petardy jednemu z nastolatków. Uważa jednak, że takie materiały wybuchowe - teraz znajdują się w komisariacie policji - powinni odebrać rodzice chłopaka, zobowiązując się jednocześnie, że dopilnują, by syn petard nie zaniósł z powrotem do szkoły.

- Takie materiały pirotechniczne na pewno są niebezpieczne dla życia i zdrowia uczniów. Niedopuszczalne, by znajdowały się w szkole. Nauczyciele powinni wyciągnąć konsekwencje na podstawie Kodeksu ucznia - podkreśla sędzia Szewioła.

Podobnego zdania jest psycholog Ewa Czemierowska, ekspert programu naszej gazety Szkoła bez Przemocy. Twierdzi, że dyrekcja postąpiła prawidłowo, zawiadamiając o niebezpiecznym znalezisku policję. Nie zważając jednak na to, co postanowił sąd, szkoła powinna wyciągnąć konsekwencje wobec takiego zachowania.

- Nie myślę nawet o karach dyscyplinarnych, ale o wychowawczych, bo szkoła jest nie tylko od uczenia, ale też od wychowywania - tłumaczy psycholog. I na gorąco podaje kilka pomysłów, jak chłopcy mogliby naprawić swoje zachowanie.

Skoro narazili siebie i kolegów, nie mówiąc o nauczycielach i całym personelu placówki na niebezpieczeństwo, mogliby przygotować prezentację, jak należy dbać o bezpieczeństwo w szkole. Z tym pokazem powinni wystąpić w młodszych klasach. Albo pomóc konserwatorowi w jego pracy naprawiania szafek.

Co o sprawie myślą rodzice gimnazjalistów, nie dowiedzieliśmy się, bo nie chcieli z nami rozmawiać. - Dla nas najważniejsze jest, że po odkryciu petard w szafkach, skończyły się wybuchy w szkole - wzdycha wicedyrektor Maria Tkaczyk-Dynel.

Jakie działania wychowawcze powinna podjąć szkoła wobec tych uczniów? Podyskutuj na forum

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocławski sąd: uczeń może trzymać w szkole petardy - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska