Impel Wrocław – Aluprof BKS Bielsko-Biała 3:0 (25:15, 25:19, 25:17)
Impel: Ptak (5), Kąkolewska (6), Cutura (17), Gryka (1), Topić (11), Kaczor (17), Sawicka (libero) oraz Kwiatkowska i Hagglund
Aluprof: Horka (5), Lis (6), Muhlsteinova, Trojan (6), Beier (3), Łyszkiewicz (6), Wojtowicz (libero) oraz Bamber-Laskowska (2), Pelc i Wilk
Obie drużyny miały chyba świadomość, jak ważny jest to mecz, bo w pierwszych akcjach było widać sporo nerwowości - w tym m.in. kilka zepsutych serwisów. Aluprof jako pierwszy wyszedł na dwupunktową przewagę (1:3), ale tuż przed pierwszą przerwą techniczną sygnał do ataku dała pojedynczym blokiem Joanna Kaczor. Potem piekielnie mocnym zbiciem po kontrze popisała się Hana Cutura, a na koniec ścianę postawiła Agnieszką Kąkolewska. Powtórzyła to dwukrotnie po wznowieniu gry i Leszek Rus musiał poprosić o przerwę, by wybić Impelki z rytmu (10:6). Niewiele to dało, bo bielszczanki kolejne oczko oddały fatalnie przyjmując serwis Magdaleny Gryki (11:6). Gdy Aluprof próbował wrocławski blok oszukać atakując wysoko po palcach, to Koleta Łyszkiewicz nie trafiła w boisko. Gospodynie grały kapitalnie, zwłaszcza w bloku i na drugiej przerwie technicznej prowadziły 16:10. Utrzymywały tę przewagę chyba ostatecznie odbierając chęć do gry przeciwniczkom przy wyniku 21:14, kiedy to wygrały długą, morderczą wymianę (22:14). Zwycięstwo było niekwestionowane.
Gdyby komuś pokazać na video początek drugiej odsłony, to mógłby pomyśleć, że to... początek całego meczu. Znów kilka błędów zagrywki i niewielkie prowadzenie BKS-u (4:6), a potem identyczna dobra seria Impelek (9:6). Wicemistrzynie Polski grały pewnie, dość równo, a przyjezdne nakręcały je swoimi błędami - a to serwis w taśmę, a to autowy atak. Ciężar zdobywania punktów wzięły na siebie chorwackie przyjmujące - Cutura i cudownie ozdrowiała Mira Topić. Jeszcze przed meczem Tore Aleksandersen deklarował, że nie będzie mógł z niej skorzystać. A może to zasłona dymna? Nie wnikamy...
Aluprof poderwał się do walki i w końcówce zniwelował stratę do dwóch oczek (19:17). Aleksandersen poprosił o czas, po którym jego drużyna miała już tylko punkt więcej. Wtedy z trudnej piłki efektownie zaatakowała Joanna Kaczor (20:18), asa dołożyła Cutura i potem było już dobrze do końca. Po godzinie gry mieliśmy 2:0.
Na początku trzeciej partii Impel do dobrej gry dołożył jeszcze skuteczną zagrywkę, dzięki czemu rozpoczął od prowadzenia 4:1. Leszek Rus poprosił o czas, ale jego siatkarki były kompletnie rozbite, bo nie potrafiły przejąć inicjatywy i cały czas popełniały dość proste błędy. Co najważniejsze jednak - wrocławianki potrafiły je prawie zawsze skrzętnie wykorzystać. Systematycznie zatem powiększały przewagę, a prym wiodła świetnie dysponowana Topić. Po drugiej przerwie technicznej stało się jasne, że w tym meczu będą tylko trzy sety - wynik 18:10 mówił właściwie wszystko. Leszek Rus próbował jeszcze ratować sytuacje przerwą na żądanie (19:12), ale było za późno, by cokolwiek się zmieniło. Mecz zakończyła atakiem Joanna Kaczor.
Bilety na dzisiejszy, decydujący mecz kosztują 10 i 15 zł. Najlepiej kupić je w Orbicie, tuz przed spotkaniem. Jeśli ktoś zachował wejściówkę z wczoraj, to będzie ona ważna i dziś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?