Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy dostaniemy powołanie na ćwiczenia wojskowe?

Rozmawiał Maciej Sas
Nawet tych, którzy nie byli w wojsku, można wezwać na szkolenie
Nawet tych, którzy nie byli w wojsku, można wezwać na szkolenie Grzegorz Jakubowski
Czy wszyscy dostaniemy powołanie na ćwiczenia wojskowe? O nowym rozporządzeniu Rady Ministrów w tej sprawie rozmawiamy z generałem dywizji Piotrem Makarewiczem.

Rozporządzenie wzbudziło niepokój. Wyjaśnijmy, kto może się spodziewać wezwania do wojska.
Biorąc pod uwagę i ustawę o powszechnym obowiązku obrony, i nowe rozporządzenie, które z tej ustawy wynika, na ćwiczenia mogą zostać powołani ci wszyscy młodzi ludzie, którzy dotychczas stawiali się do tzw. kwalifikacji wojskowej. Tam wciągano ich do ewidencji, określano stopień przydatności do służby wojskowej, określano kategorie zdrowia i przenoszono do rezerwy, mimo że nie odbyli służby.

Czy to rozporządzenie zmienia coś w radykalny sposób, czy może raczej porządkuje pewne rzeczy.
Moim zdaniem ono zmienia niewiele. Żeby to wyjaśnić, musimy wrócić do Ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej. W zeszłym roku było dużo szumu, gdy nowelizowano tę ustawę przy okazji ułatwień dotyczących Narodowych Sił Rezerwowych. Przy okazji tej nowelizacji dodano do ustawy inne zapisy, których konsekwencją jest nowe rozporządzenie Rady Ministrów.

Czyli?
Trzeba się skupić na artykule 100. Dotychczas było napisane, że: "Obowiązek służby wojskowej żołnierzy rezerwy w czasie pokoju polega na odbywaniu ćwiczeń wojskowych oraz na odbywaniu okresowej służby wojskowej". Ale to dotyczyło wyłącznie żołnierzy rezerwy, a więc tych, którzy kiedyś służyli w wojsku, byli w rezerwie, mieli przydziały mobilizacyjne. Nowelizacja ustawy sprzed roku dodaje do tego artykułu 100 ustęp 1a, który brzmi następująco: "Obowiązek służby wojskowej w czasie pokoju osób przeniesionych do rezerwy, niebędących żołnierzami rezerwy, polega na odbywaniu ćwiczeń wojskowych".

PRZECZYTAJ TEŻ: Niezwykłe znalezisko na Bulwarze Dunikowskiego. Tu stał pomnik z XIX wieku (ZDJĘCIA)

A więc dołączono nową grupę ludzi, których można powołać na ćwiczenia wojskowe?
Tak, ten obowiązek dotyczy teraz i żołnierzy rezerwy, którzy mają przydziały mobilizacyjne, i tych, którzy podlegali kwalifikacji wojskowej, ale nie są żołnierzami rezerwy, choć zostali przeniesieni do rezerwy. Przytoczmy jeszcze artykuł 101, który mówi generalnie o tym, że ćwiczenia wojskowe mogą być odbywane jako jednodniowe, krótkotrwałe, długotrwałe, rotacyjne itd. Ale dodano ustęp 10, który brzmi: "Rada Ministrów w drodze rozporządzenia może wprowadzić obowiązkowe ćwiczenia wojskowe dla żołnierzy rezerwy i osób przeniesionych do rezerwy, niebędących żołnierzami rezerwy w przypadkach zagrożenia bezpieczeństwa państwa lub wystąpienia potrzeb sił zbrojnych...". To znaczy, że ta ustawa dała Radzie Ministrów delegację do przygotowania takiego rozporządzenia, jakie za kilka dni wejdzie w życie. Uważam (choć nie jestem prawnikiem), że ono jest zbędne, bo w zasadzie nowelizacja ustawy z tamtego roku załatwia już całą sprawę. Teraz Rada Ministrów wydała rozporządzenie, z tym, że nie powołuje się na zagrożenie bezpieczeństwa państwa, ale pisze się, że podejmuje taką decyzję "w związku z wystąpieniem potrzeb Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej".

CZYTAJ DALEJ: Czy nowe rozporządzenie ma związek z napiętą sytuacją za naszymi wschodnimi granicami?
Sądzi Pan, że to rozporządzenie naprawdę nie ma żadnego związku z napiętą sytuacją za naszymi wschodnimi granicami?
Oficjalnie nie. Uważam, że celowo nie podniesiono sprawy bezpieczeństwa państwa, żeby nie straszyć ludzi. Ale faktycznie, są olbrzymie potrzeby Sił Zbrojnych związane z wielkimi brakami w zakresie uzupełnienia jednostek żołnierzami rezerwy. W związku z tym sięga się w tej chwili już po nową grupę ludzi.

ZOBACZ: Afera z dopłatami dla rolników czy nadgorliwość CBA?

W tamtym roku przeszkolono w Polsce zgodnie z założeniami 7 tysięcy żołnierzy rezerwy, w tym roku ma być o połowę więcej. Teraz władze sugerują, że chcą szkolić znacznie więcej rezerwistów. Skąd wezmą na to pieniądze, skoro do tej pory ich nie miały na ten cel?
Z wypowiedzi przedstawicieli Sztabu Generalnego i Ministerstwa Obrony Narodowej wynika, że owszem, rozporządzenie się pojawiło, ale nie będą z niego od razu korzystać, czyli nie będzie gwałtownego wzrostu liczby ludzi, których wojsko przeszkoli.

Ma to być jedynie otwarcie furtki do takiej możliwości w przyszłości?
Tak, daje narzędzie Ministerstwu i Sztabowi Generalnemu do wykonania takich ruchów w przyszłości. Rzeczywiście, zwiększenie liczby szkolonych żołnierzy rezerwy wymaga dodatkowych nakładów. Jeżeli więc takie rozporządzenie pojawia się w ciągu roku, to sytuacja na pewno nie zmieni się przez najbliższe miesiące, bo zapewne dodatkowych środków na taki cel nie przewidziano. Przecież budżet MON był planowany w zeszłym roku. Dodatkowe szkolenia można zaplanować dopiero w następnym roku budżetowym.

Mówiliśmy o możliwościach finansowych budżetu MON, a jakie są realne potrzeby wojska?
To wszystko, co się w tej chwili dzieje, to są rozpaczliwe próby naprawienia systemu szkolenia rezerw mobilizacyjnych i w ogóle systemu mobilizacyjnego zniszczonego przez profesjonalizację armii. Ona odcięła źródło przeszkolonych rezerw osobowych dla Sił Zbrojnych. Wcześniej było tak, że to żołnierze służby zasadniczej po jej odbyciu szli do rezerwy, dostawali przydziały mobilizacyjne i trafiali na ćwiczenia.

CZYTAJ TEŻ: Ministerstwo oddaje pieniądze za remont Pawilonu Czterech Kopuł. 4,3 mln zł trafi do artystów

Teraz ten mechanizm przestał działać.
Nie ma tego, bo skoro armię mamy zawodową, do zasadniczej służby nie powołujemy żołnierzy, to do rezerwy odchodzą tylko ci, którzy odchodzą w ogóle z wojska - ze służby zawodowej. Jeśli ktoś jest jeszcze w takim wieku, że może być przydatny i można mu nadać przydział mobilizacyjny, to dobrze. A są i tacy, którzy osiągnęli zbyt wysoki wiek, są chorzy albo mają inne plany - np. wyjazd za granicę i nie będą uchwytni.

Czyli jest to swoista próba wiązania buta dżdżownicą...
Można by tak powiedzieć. Ja to nazywam rozpaczliwą próbą łatania dziur powstałych po gwałtownej, radykalnej, przeprowadzonej w sposób nieprzemyślany profesjonalizacji, która moim zdaniem zniszczyła system mobilizacyjny i szkolenia rezerw. Teraz to wszystko pęka w szwach.

Czy więc działania, które podejmuje rząd, mogą się okazać skuteczne?
Rozporządzenie ukazało się kilka dni temu, w życie wejdzie za kilka następnych dni, skutecznie zadziała - jak już mówiłem - dopiero w przyszłym roku, kiedy będą środki finansowe na ten cel. Wtedy będzie można ocenić, czy to przyniesie efekt. Trudno mi o tym mówić, bo nie znam całego dramatyzmu sytuacji. Jedynie podejrzewam, że musi być naprawdę źle, skoro podejmuje się takie działania.

Czytam komentarze dotyczące wprowadzenie w życie tego rozporządzenia. Wielu ludzi zastanawia się, czy już trzeba uciekać z kraju, by nie pójść w kamasze. Mają powody do obaw?
Zachowałbym spokój - skala tych ćwiczeń nie będzie moim zdaniem aż tak wielka, żeby ogarnęła wielką grupę ludzi. Na razie, jak widzimy, są problemy z przeszkoleniem rezerwistów, którzy mają przydziały mobilizacyjne, a co dopiero, gdyby chciano sięgać po nowe grupy. Powtórzę: traktuję to jako narzędzie pozwalające na zorganizowanie takich szkoleń w przyszłości. Choć, oczywiście, może się zdarzyć, że wezwanie trafi do kogoś, komu wcale nie marzą się kamasze...

A czy Pana zdaniem sytuacja Polski jest w tej chwili na tyle groźna, że takie zmasowane szkolenie byłoby potrzebne, by zwiększyć możliwości operacyjne naszej armii?
Moim zdaniem nie. Jestem daleki od straszenia wojną czy konfliktem, w których miałaby Polska uczestniczyć. Według mnie w przewidywalnej przyszłości nie jesteśmy zagrożeni. Chociaż swoją drogą ta przyszłość coraz bardziej przestaje być przewidywalna... Ale sugerowałbym zachowanie spokoju. Przynajmniej oficjalnie to rozporządzenie nie powinno nikomu podnosić ciśnienia.

Czyli to bardziej przejaw ostrożności niż bicie na alarm?
Tak mi się wydaje. A poza tym może w końcu ktoś zaczął poważnie myśleć o odtworzeniu systemu szkolenia rezerw osobowych, o dbaniu o nasze zasoby mobilizacyjne, bo ich stan jest moim zdaniem fatalny.

Generał dywizji Piotr Makarewicz ma lat 61, od kwietnia 2006 roku jest na emeryturze. W swojej karierze był m. in. dowódcą 8. pułku czołgów 11. Dywizji Pancernej, 1. pułku zmechanizowanego 1. Dywizji Zmechanizowanej, dowódcą 9. Dywizji Zmechanizowanej i 16. Dywizji Zmechanizowanej. Był szefem sztabu - zastępcą dowódcy Krakowskiego Okręgu Wojskowego i szefem sztabu Korpusu Powietrzno-Zmechanizowanego oraz szefem szkolenia - zastępcą dowódcy Pomorskiego Okręgu Wojskowego. Przez ostatnie 5 lat służby był dyrektorem Departamentu Kontroli MON. Prowadzi popularny blog "Moje zapiski nieuczesane" poświęcony wojskowości: http://makarewicz-53.blog.onet.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska