Drugą oszukaną osobą jest siostra pani Janiny, mieszkająca na Górnym Śląsku. Ona straciła 30 tys. zł. Napisała do sądu błagalny list z prośbą o przyspieszenie procesu. Ma 75 lat, choruje na nowotwór i dostaje małą emeryturę - 1180 zł miesięcznie.
Tam lepiej zarobimy
Agentka pracowała we wrocławskim oddziale jednej z firm sprzedających m.in. ubezpieczenia na życie. Pani Janina miała w tej firmie oszczędności ulokowane na rachunku inwestycyjnym. W 2009 r. agentka przekonała panią Janinę, żeby pieniądze przenieść do innej firmy ubezpieczeniowej. Obiecywała, że sama się zajmie tymi oszczędnościami i będzie można więcej zarobić.
Do nowej firmy pani Janina przelała 68 tys. zł. Jak później wyszło na jaw, doszło do fałszerstwa w dokumentach. W efekcie jako osoba ubezpieczona widnieje na umowie nie pani Janina, lecz agentka.
Mniej więcej po roku, o czym pani Janina nie miała pojęcia, agentka zlikwidowała lokatę inwestycyjną, a pieniądze trafiły na jej prywatne konto. Starsza kobieta prawie do końca 2012 r. była uspokajana informacjami, że z jej nową polisą wszystko jest w porządku.
Agentka wyciągała kolejne kwoty od pani Janiny. Miała wiele pomysłów. A to 9 tys. zł w gotówce na jeszcze jedną atrakcyjną polisę, a to ponad 30 tys. zł na niezwykle atrakcyjną lokatę w austriackiej firmie inwestującej w złoto i srebro. Od siostry pani Janiny agentka wyłudziła wtedy 30 tys. zł.
W 2012 r. obie oszukane kobiety zorientowały się, że nie mają pieniędzy na lokatach, zaś dokumenty o inwestycjach w złoto i srebro okazały się podrobione.
Agentka szlocha
Pani Janina opowiada, że zdemaskowana agentka przyznała jej w rozmowie prywatnej, że "popełniła wiele błędów". Płakała. Obiecała, że odda. Nie oddała.
W śledztwie najpierw odmówiła wyjaśnień, a na kolejnym przesłuchaniu opowiedziała swoją wersję wydarzeń. To sama pani Janina bardzo interesowała się zyskownością swoich inwestycji i postanowiła przenieść je do innej firmy. To ona pytała o lokaty w złocie, ale ostatecznie nie zdecydowała się na nie. Agentka przyjęła na swoje konto ponad 60 tys. zł oszczędności pani Janiny, bo rzekomo chciała ona ukryć przed rodziną fakt likwidacji polisy. - Ja nie mam rodziny poza siostrą. Mieszkam sama - mówi nam się starsza pani.
Agentka zapewniała w śledztwie, że wszystkie pieniądze wróciły do pani Janiny. Jakieś pokwitowanie? Niestety, nie ma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?