Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Śląsk przegrywa, bo trener nie krzyczy? Michniewicz: bzdura!

Piotr Janas
Milosowi Lacnemu nie podoba się, że wciąż jest tylko rezerwowym
Milosowi Lacnemu nie podoba się, że wciąż jest tylko rezerwowym FOT. PAWEŁ RELIKOWSKI
Małą burzę wywołał ostatni wywiad Milosa Lacnego dla serwisu 2x45.info. Słowak m.in. zarzucił w nim Tadeuszowi Pawłowskiemu, że ten nie potrafi wstrząsnąć szatnią, co jego zdaniem jest potrzebne.

O tym że Śląsk nie jest ostatnio w szczytowej formie nikogo nie trzeba przekonywać. "Zielono-biało-czerwoni" nie odnieśli zwycięstwa w żadnym z siedmiu meczów o stawkę w tym roku.

- Mówi się, że Śląsk gra dobrze, utrzymuje się przy piłce i w większości starć jest stroną przeważającą, ale niestety nie przekłada się to na punkty. Zapewniam wszystkich, że mamy tego świadomość, ale nie zmienimy swojej filozofii. Pracujemy nad doskonaleniem pewnych elementów, które ostatnio szwankowały. Zauważyliśmy, że we wszystkich meczach w 2015 roku nasi rywale częściej faulują nas, niż my ich. Musimy poprawić nasze zachowanie po stracie piłki. Zawodnicy nawet atakując, muszą myśleć o obronie - powiedział na dzisiejszej konferencji prasowej II trener "wojskowych" - Paweł Barylski.

W konferencji wziął udział także Konrad Kaczmarek, który w ostatnim meczu z Koroną Kielce pojawił się na boisku, zmieniając w 72 minucie Petera Grajciara. Zabrakło za to narzekającego na drobny uraz Milosa Lacnego, który nie jest zadowolony ze swojej pozycji w zespole.

Słowak dał upust swojej frustracji, w wywiadzie dla portalu 2x45.info, gdzie w pewnym sensie podważył autorytet swojego szkoleniowca. Nie podoba mu się, że pewne miejsce w składzie ma Marco Paixao, a w kryzysowych sytuacjach, kiedy trzeba wstrząsnąć zespołem, trener nie potrafi powiedzieć im kilku mocniejszych słów.

- Wygląda na to, że będę musiał poczekać, aż Marco odejdzie ze Śląska. On nie jest Zlatanem Ibrahimoviciem, za którego wielu go we Wrocławiu uważa. Mam do niego szacunek za wszystko, co zrobił dla WKS-u. Ja, pomimo że jestem nowym zawodnikiem i dopiero wracam po kontuzji, mam swoje ambicje i nie wystarczy mi, że trener wpuści mnie na pięć minut - miał powiedzieć.

- Trener chce nastawić wszystkich pozytywnie do życia. Moim zdaniem jednak czasem trzeba usłyszeć krytykę. (...) Wydaje mi się, że czasami zasługujemy na mocniejsze słowa. Nie twierdzę, że teraz ktoś gra na 50 procent swoich możliwości, ale zawodników trzeba czasem pobudzić. Zawsze jest dla nas miły, serdeczny. Twierdzi, że gramy najlepszą piłkę w lidze - dodał.

Na pytanie, czy nie podziela tej opinii, odparł - Cracovia biła nas przez pełne 90 minut! Oglądaliśmy mecz na drugi dzień i analizowaliśmy wszystkie błędy, jakie wtedy popełniliśmy i było ich naprawdę sporo. Trener ma jednak taką strategię i tyle - podsumowuje były zawodnik m.in. Dundee United.

- Piłkarz, który w ten sposób wypowiada się o swoim szkoleniowcu, jest po prostu niepoważny. Nie znam tego chłopaka, ale za to znam trenera Pawłowskiego i wiem, że on doskonale zna się na swoim fachu. Krzyk jest tak naprawdę oznaką słabości. Jeśli jakiś szkoleniowiec krzyczy, to znaczy, że jest sfrustrowany i nie ma pomysłu na odwrócenie złej karty. Głupi generał wrzeszczy, a mądry tłumaczy - powiedział nam Czesław Michniewicz, który jako trener z Zagłębiem Lubin zdobył mistrzostwo Polski, gdy poprosiliśmy go o komentarz w tej sprawie.

- Czasami można podnieść głos, ale są też inne metody na pobudzenie zespołu. Każdy szkoleniowiec widzi, z jakimi piłkarzami pracuje i wie, jak ma się z nimi komunikować. Żal mi tego Lacnego. Ręce mi opadają, jak słyszę takie komentarze z ust piłkarzy. Według mnie wrocławianie grają fajną piłkę, a zwycięstwa wrócą, jak do bramki po kontuzji wróci Mariusz Pawełek. Ja nie mówię, że Wrąbel broni źle, ale brakuje mu jeszcze doświadczenia. Dobry bramkarz to nie taki, który nie popełnia błędów, ale taki, który potrafi jeszcze wyciągnąć kilka strzałów "nie do obrony" i kierować obroną, a tego Kubie jeszcze brakuje - dodaje Michniewicz, który sam był bramkarzem na poziomie ekstraklasy (ówczesnej I ligi - przyp. PJ).

- Mariusz swoim doświadczeniem i umiejętnym ustawianiem kolegów z formacji defensywnej wygrał dla Śląska kilka meczów. Z drugiej jednak strony jestem przekonany, że gdyby te wszystkie mecze, które Śląsk rozegrał w tym roku, rozegrane były za rok, a Wrąbel przez cały ten czas byłby podstawowym golkiperem, to "wojskowi" by je wygrali - podsumował.

Na razie wiadomo, że Pawełek nie wróci do bramki prędzej niż w kwietniu, więc młody Wrąbel na pewno zagra w piątkowym spotkaniu, w którym Śląsk zagra w Łęcznej z miejscowym Górnikiem. Początek o 20.30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska