Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysoki Kamień: Schronisko pana Józefa

Alina Gierak
Wysoki Kamień odkryli już Walonowie. Górami zachwycał się stąd król pruski. Przed II wojną odwiedzali to miejsce turyści ze Szklarskiej Poręby oraz Świeradowa
Wysoki Kamień odkryli już Walonowie. Górami zachwycał się stąd król pruski. Przed II wojną odwiedzali to miejsce turyści ze Szklarskiej Poręby oraz Świeradowa fot. Józef Gołba
Jeśli prawdziwy mężczyzna ma zostawić po sobie syna, dom i drzewo, to Józef Gołba spełnił ten plan z nawiązką. Będzie na wszechwieki kojarzył się z Wysokim Kamieniem w Górach Izerskich i schroniskiem, które sam wybudował na szczycie. O niezwykłym mocarzu pisze Alina Gierak

Pan Józef nie wygląda na siłacza. Szczupły, nieco siwy, oszczędny w słowach. Aż trudno uwierzyć, że sam wnosił na plecach na ponad 1000 metrów worki z cementem, kamienie, deski.

- Ale chyba teraz jest Pan ogromnie dumny z siebie? - pytam go z entuzjazmem i rozglądam się z uznaniem po kamiennych, gotowych pomieszczeniach. - Eeee, okna trzeba wymurować, podłogi zrobić, drzwi, także pokoje na górze - wylicza powoli pan Józef .

Nawet jeśli czuje satysfakcję, że udało mu się zrealizować dzieło życia, to nie daje tego po sobie poznać. Ożywia się, gdy opisuje, co widać z Wysokiego Kamienia. A miejsce jest przepiękne i przy dobrej pogodzie widoki zapierają dech w piersiach. Jak na dłoni są tu całe Karkonosze, Góry Kaczawskie, Kotlina Jelenigórska, Góry Izerskie, a nawet Ślęża i Zgorzelec. Wystarczy obracać się dookoła.

Wiedzieli o tym dobrze Niemcy i postawili tu w 1837 roku schronisko, a obok wieżę widokową. Dotarł tu nawet król pruski Wilhelm IV. Przed II wojną światową przychodzili tu turyści z Jakuszyc i ze Szklarskiej Poręby. Droga nie jest trudna, nawet mało wprawny turysta da sobie radę. Tyle że teraz jest ich dużo mniej niż przed laty.

- Jakaś reklama większa by się przydała - mówi z zadumą pan Józef i od razu ma wątpliwości. Bo urok tego miejsca polega także na ciszy i spokoju, jaki panuje dookoła, więc może niech tak zostanie? Pan Józef szuka zatem innych pomysłów na urozmaicenie pobytu na Wysokim Kamieniu. Już wie, że konieczne są noclegi i wieża widokowa. Pierwsze już buduje na pięterku kamiennego schroniska. A na wieżę już ma projekt w głowie.

Musi być kamienna i mieć 10 metrów wysokości, by przewyższać schronisko, ale nie zdominować szczytu. To plan na najbliższe dwa, trzy lata. To końcówka prac na Wysokim Kamieniu? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Pan Józef z pewnością coś jeszcze wymyśli.

- Dałem sobie 20 lat na wybudowanie schroniska - opowiada. W 2012 roku minie ten termin. Budynek już stoi. Jest wkomponowany w przyrodę, cały z kamieni, wnętrze wykończone drewnem. Ozdobą jest zielony piec z wizerunkiem Ducha Gór. Gdy mu się dobrze przyjrzeć, widać, że ma twarz pana Józefa. Karkonosz jak się patrzy. Silny, ambitny, spokojny. Pan Józef traktuje ten swój wizerunek z humorem, ale gdy krząta się wokół schroniska i spogląda na zaśnieżone szczyty, widać od razu, że tu jest jego miejsce.

Jest emerytowanym nauczycielem wychowania fizycznego. Wraz z uczniami ze szkoły w Szklarskiej Porębie przychodził na wycieczki na Wysoki Kamień. Szczyt był wówczas porośnięty krzakami i trawą. Tylko porozrzucane kamienie świadczyły o tym, że kiedyś była tu jakaś budowla. PTTK, do którego należały resztki schroniska i szczyt, nie zamierzało nic tu robić. Wystawiło w 1999 roku Wysoki Kamień na sprzedaż.

- Kupiłem - pan Józef po latach nadal cieszy się, że nie zmarnował okazji. Ile zapłacił? - To żonie się nie przyznałem, a Pani mam powiedzieć? - śmieje się. Żonie przyznał się dopiero wtedy, gdy odkryła, że na koncie nie ma ani złotówki. Mogę sobie wyobrazić, co czuła pani Dorota, gdy dowiedziała się, że oszczędności rodzinne mąż wpakował w górski szczyt. Ale chyba przekonał ją do pomysłu, bo pomagała w odbudowie, a teraz serwuje na górze szarlotkę własnej roboty. - To nasz rodzinny interes - żartuje pan Józef. Pomagają mu także syn i córka.

Patrząc w zimie na puste schronisko, wiem, że Gołbowie kokosów tu raczej nie zbiją. To ciągle będzie walka o przetrwanie. Zimą szczególnie trudna, bo na szczycie wiatr potrafi wiać ponad 130 km na godz., a gdy śnieg zasypie szlak, to nikt tu nie dotrze.

Pan Józef pracuje wtedy w środku, bo ziemia jest tak zamarznięta, że do maja na zewnątrz nie da się nic zrobić. Często wyciąga wtedy aparat fotograficzny i robi zdjęcia, z których powstają panoramy Karkonoszy czy Izerów. Ozdabia nimi ściany schroniska. Pasują wyjątkowo dobrze do grubych, kamiennych ścian.

Mury schroniska mają 70 cm, dzięki temu w środku jest przytulnie i cicho. Każdy kamień pan Józef sam obrabiał, każdy miał w ręku. Sam wnosił w plecaku na górę wszystkie narzędzia i materiały budowlane. Ja zimą po oblodzonym szlaku ledwo tu doszłam. On sobie poradził z workami cementu na plecach i innymi ciężarami.

Wyniósł kilkadziesiąt ton rocznie na wysokość 1058 m n.p.m.! Codziennie i z mozołem pokonywał w ciągu godziny trasę dzielącą dom w Szklarskiej Porębie od budowanego schroniska. Kilka lat temu kupił samochód terenowy i podwoził materiały do drogi leśnej. - Przydałby się skuter śnieżny - marzy teraz o kolejnym środku transportu. Wówczas budowa wieży widokowej poszłaby mu dużo szybciej.

Sporo zostało jeszcze mu do zrobienia. Głównie chodzi o doprowadzenie wody. Bez prądu da się żyć, ale woda dla turystów musi być. - Prąd mógłby wytwarzać wiatrak - planuje pan Józef. Jedna turbina mogłaby stanąć na szczycie. Nie zepsuje krajobrazu. Wodę trzeba by doprowadzić od źródła, chyba że różdżkarz znajdzie coś bliżej schroniska. Przydałoby się także miejsce na ognisko. Na razie można spróbować herbaty, kawy, czekolady i szarlotki pani Doroty.

- Nie spodziewałam się, że mogę zobaczyć coś tak fascynującego - opowiada o Wysokim Kamieniu Katarzyna Wójcik, turystka z Poznania. - Gospodarze są wyjątkowo mili - mówi turystka. Opowiadają o historii schroniska z wielkim sercem. Widać, że to jest ich całe życie. Można od nich dowiedzieć się, że w średniowieczu Wysoki Kamień odkryli Walonowie, a na szczycie pierwsza buda stanęła w roku 1837 i stała do 1882 roku. Potem były kolejne schroniska, ich stopniowa ruina do 1963 roku, aż nastali państwo Gołbowie.

Ludzie z nizin nigdy nie dowiedzą się, ile trudu kosztowało ich wzniesienie kamiennej budowli na szczycie zbudowanym z hornfelsów, czyli skał wyjątkowo twardych i odpornych na wietrzenie. Powstały około 300 milionów lat temu, gdy granitowa magma podgrzała wokół temperaturę do 600 stopni. W Polsce występują one na Dolnym Śląsku w rejonie Strzegomia, Strzelina, w Górach Izerskich, Karkonoszach, Rudawach Janowickich, Górach Bardzkich. Najbardziej znanym miejscem występowania hornfelsu w Polsce jest Śnieżka. Wysoki Kamień nie jest tak znany, ale za to równie piękny.

Góra ma bardzo dobrą lokalizację i można tu przyjść ze Szklarskiej Poręby czerwonym szlakiem przez Hutniczą Górkę (ok. 80-90 min) albo od Zakrętu Śmierci na drodze do Świeradowa-Zdroju szlakiem żółtym (ok. 1 godz.)

Pan Józef myśli jeszcze o szla-ku rowerowym, by Wysoki Kamień stał się modny dla cyklistów tak jak Chatka Górzystów w Izerach. Jest tu także miejsce dla biegaczy na nartach, którzy mogliby docierać z Jakuszyc. Na razie często na nartach docierają tu Czesi, którzy są zapalonymi turystami.

Jak się ma schronisko na własność, to można sobie marzyć i snuć dalekie plany. Gołbowie udowadniają, że to, co się wydaje szalone, może nabierać realnych kształtów. Więc niech pan Józef z rodziną marzą jak najwięcej. Bo dzięki nim zamiast kupki gruzów jest na szczycie Wysokiego Kamienia kraina przyjazna dla ludzi, choć bardzo bajkowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wysoki Kamień: Schronisko pana Józefa - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska