Boisko ma 20 m szerokości i 40 m długości. To ponad dwa razy mniej niż to do tradycyjnej piłki nożnej. Różnic jest jeszcze kilka. Boisko otaczają bandy, a aut jest wtedy, gdy piłka przeleci ponad nimi. Mecze są też krótsze - każda połowa trwa 25 minut. Za to więcej jest fauli i kontuzji. Krwawiące nosy i złamane ręce są na porządku dziennym. - Na szczęście bandy są na tyle bezpieczne, że nie raz widzieliśmy piłkarzy, którzy wpadali na nie rozpędzeni i nic im się nie stało - uspokaja Lubomir Prask, trener kadry.
Czytaj też: We Wrocławiu będą rozdawać rowery za darmo. Dostaną je studenci
Zawodnicy biegają w czarnych opaskach, część z nich jest niewidoma, część słabowidząca. Wszyscy jednak mają mieć równe szanse i polegają tylko na swoim słuchu. Jedynym widzącym zawodnikiem jest bramkarz. Może to być nawet zawodnik, który grał w profesjonalnej lidze widzących. Ważne, by miał przynajmniej 5-letnią przerwę. Podpowiada zawodnikom, gdy piłka jest w jego strefie.
Piłka szeleści i dźwięczy, dzięki czemu wiadomo, gdzie jest. Poza tym piłkarz, który do niej podbiega musi krzyczeć "voy", co w Brazylii, która jest kolebką tego sportu, znaczy "idę". Na boisku jest także przewodnik. - Nakierowuję zawodników, podaję informacje, jak daleko są od bramki czy od bandy - wyjaśnia Anna Piwecka, która współpracuje z reprezentacją jako przewodniczka. Podczas karnych mówi, gdzie stoi bramkarz. "Prawo", "lewo", "środek" - komendy muszą być proste.
Teraz reprezentacja Polski niewidomych przygotowuje się do Mistrzostw Europy w Anglii. - Jedziemy po zwycięstwo - mówi Adrian Słoninka, który w drużynie jest od początku jej powstania - czyli 4 lata. Wyjazd drużyny mimo zaproszenia to nie był jednak pewniak. Brakuje bowiem pieniędzy. Piłkarze zaczynali, grając piłką obwiązaną workami foliowymi, by szeleściła. Kiedy dostali już boisko nie miało ono band. Na treningi musieli jeździć do Berlina. Teraz bazę już mają, ale funduszy dalej brakuje
- Wspiera nas Ministerstwo Sportu i Turystyki, ale niestety te pieniądze, które otrzymujemy nie są wystarczające. Na rok działalności otrzymaliśmy 20 tysięcy złotych. Wyjazd na Mistrzostwa Europy to 65 tysięcy. Nie moglibyśmy tam pojechać, gdyby nie wsparcie Roberta Lewandowskiego - opowiada Lubomir Prask. Teraz ma tylko nadzieję, że drużyna pokaże, na co ją stać. I że wróci cała i zdrowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?