Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka. Wiśniewski: PGE Turów nie zrealizował ze mną ugody

Rafał Bajko
Łukasz Wiśniewski (z lewej) czuje żal do byłego klubu ze Zgorzelca
Łukasz Wiśniewski (z lewej) czuje żal do byłego klubu ze Zgorzelca Paweł Relikowski
Rozmowa z Łukaszem Wiśniewski, zawodnikiem Śląska Wrocław. Popularny "Wiśnia" opowiada m.in. o kulisach swojej ugody z PGE Turowem Zgorzelec.

Dołączył Pan do Śląska dwa miesiące temu. Można już powiedzieć, że zaaklimatyzował się Pan w drużynie?

Myślę, że zaaklimatyzowałem się w zespole na tyle, ile było to możliwe w tak krótkim czasie. Tak naprawdę ten proces ciągle trwa. Reszta drużyny pracuje ze sobą praktycznie przez pół roku, a mnie nie było to dane.

Po odejściu Roberta Skibniewskiego i Mantasa Cesnauskisa rolę rozgrywającego naprzemiennie spełniacie Pan, Roderick Trice i Vuk Radivojević. Złośliwi twierdzą, że każdy z tej trójki lepiej czuje się na pozycji numer dwa, a WKS został bez nominalnej jedynki. Zgadza się Pan z tym?

Mimo wszystko uważam, że rolę rozgrywających w naszej drużynie pełnią przede wszystkim Vuk Radivojević i Roderick Trice. Ja oczywiście również pomagam, kiedy jest taka potrzeba w czasie meczu, ale zdecydowanie lepiej czuję się jako rzucający obrońca.

W ostatnich latach zwiedził Pan kilka klubów w Polsce i zazwyczaj tam, gdzie grał Łukasz Wiśniewski, tam pojawiały się medale. We Wrocławiu będzie podobnie?

Oczywiście życzyłbym sobie tego, jak również Śląskowi Wrocław.

Po treningach jest czas, aby pozwiedzać miasto? Rodzina jest już z Panem na miejscu?

Rodzina jest ze mną, a co do Wrocławia, to muszę przyznać, że jest naprawdę urokliwym miastem. Wspólnie z żoną i synkiem często wybieramy się na spacery.

Syn pójdzie w Pana ślady i zostanie w przyszłości koszykarzem?

Do tego daleka droga, bo ma dopiero 3 latka, ale muszę przyznać, że już teraz ma zapędy do sportu. Jeśli będzie chciał, to ja oczywiście mu pomogę. Wszystko przed nim.

W środę z europejskich pucharów odpadł PGE Turów Zgorzelec. Kibicował Pan swojemu byłemu klubowi?

Jak najbardziej. PGE Turów jest wizytówką naszej ligi, to w końcu mistrz Polski. Każdemu kibicowi, któremu leży na sercu dobro naszego basketu, powinno zależeć też na dobrym występie zgorzelczan w Europie.

Czuje Pan żal do klubu z przygranicznego miasta o to, że w tak nagły sposób się rozstaliście?

Nie chcę tego rozpamiętywać w nieskończoność, ale fakt, że klub mógł zrobić to z większą klasą. Podpisaliśmy ugodę, która do dziś nie została zrealizowana w nawet 1 proc. Turowowi zależało na tej ugodzie głównie po to, aby pomyślnie przejść dodatkową weryfikację licencyjną.

Wróćmy do tematu Śląska. Po ubiegłotygodniowej porażce w Toruniu z Polskim Cukrem czołowa czwórka ligi odjechała wam dość znacznie. Po jutrzejszym meczu z Rosą wrócicie jeszcze do gry?

Myślę, że nie powinniśmy teraz myśleć o czołowej czwórce. Trzeba się skupić na każdym, kolejnym meczu. Wiadomo, że porażki oddalają nas od tego celu, ale zostało jeszcze osiem spotkań fazy zasadniczej i zobaczymy, co się wydarzy. Trzeba po prostu wygrywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska