Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We wrocławskim przedszkolu nauczycielki biły i wiązały dziecko?

Weronika Skupin
Przedszkole przy ul. Starogajowej prowadzi fundacja Familijny Wrocław
Przedszkole przy ul. Starogajowej prowadzi fundacja Familijny Wrocław fot. Paweł Relikowski
Prokuratura i kuratorium sprawdzają, czy w prowadzonym przez fundację Familijny Wrocław przedszkolu Galileo przy ul. Starogajowej dochodziło do przemocy. Rodzice czteroletniego chłopca poskarżyli się, że nauczycielka przywiązuje ich dziecko do krzesła i zamyka w toalecie. Dziecko modliło się, by panie przestały je bić po plecach i nie wpychały mu łyżki do gardła. To kolejna szokująca informacja o znęcaniu się nad dziećmi w placówce oświatowej. W poniedziałek wyszło na jaw, że w zerówce w Szczodrem pod Wrocławiem nauczycielka zaklejała uczniom usta taśmą klejącą.

Czteroletni Gabyś chodził do przedszkola Galileo przy ul. Starogajowej od września. Początkowo bardzo lubił przedszkole. Ale potem zaczął opowiadać, że panie go biją, przywiązują do krzesełka i zamykają w toalecie. Psycholog podwójnie zbadał chłopca i stwierdził, że dziecko nie kłamie. W przedszkolu nikt się do winy nie przyznaje. Sprawę badają kuratorium oświaty i prokuratura.

– Gabryś zaczął się moczyć w nocy, co mu się wcześniej nie zdarzało, budził się z krzykiem i był bardzo rozdrażniony. Ze szczegółami powiadał o tym, co dzieje się w przedszkolu – opowiada Adrian Kalka, ojciec dziecka.

CZYTAJ TEŻ: Skandal w szkole w Szczodrem. Nauczycielka zakleiła uczniom usta taśmą (NAGRANIE)

Rodzice chłopca zwrócili się do psychologa dziecięcego Piotra Janoszki. Ten rozmawiał z dzieckiem. Gabryś stwierdził, że nie lubi chodzić do przedszkola. Gdy padło pytanie dlaczego, tłumaczył: "Bo panie biły i krzyczały. Bo panie straszyły duchami". Na pytanie, gdzie biły go opiekunki, chłopiec pokazywał szyję i plecy. "Można przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem, że w przedszkolu, do którego uczęszczał Gabriel doszło do ataków agresji wobec chłopca" – napisał psycholog w opinii.

– Diagnoza była dwukrotna i za każdym razem chłopiec mówił to samo z drobnymi szczegółami. Jeśli jakaś historia pojawia się jednorazowo i dziecko opowiada ogólnie, można mieć wątpliwości, co do jej prawdziwości. W tym przypadku Gabryś powtarzał tę samą wersję. Był też w stanie wskazać dokładnie te same miejsca, na przykład to, gdzie panie chowały sznurki do związywania dzieci – mówi w rozmowie z nami Piotr Janoszka.

Ojciec chłopca dodaje, że syn o sprawie opowiadał nie tylko psychologowi. – Gabryś po mszy świętej spotkał się w salce katechetycznej z innymi dziećmi i modlili się w różnych intencjach, na przykład o zdrowie dla rodziców i dziadków. A Gabryś o to, by panie przestały go bić po plecach, nie związywały go i nie wpychały mu łyżki do gardła – mówi. Ten fakt potwierdziła katechetka, która pisze też, że przeżyła szok, gdy to usłyszała.

Pani Dominika, mama Gabriela, poinformowała o sytuacji dyrekcję przedszkola. – Dyrektorka spotkała się z pozostałymi rodzicami, nas na tym zebraniu nie było – mówi. Do rodziców Gabriela napisała później, że "podczas rozmów z pracownikami zaprzeczyli oni wszystkiemu", dodała też że "obserwacje psychologa dziecięcego nie stwierdziły, że wobec dzieci była stosowana przemoc".

Dyrektor placówki Jolanta Błochowiak nie chciała z nami rozmawiać. Stwierdziła jedynie krótko, że zarzuty rodziców Gabriela uważa za bezpodstawne, a wobec swoich pracownic nie ma zastrzeżeń.

Prowadząca przedszkola fundacja Familijny Wrocław w przesłanym rodzicom oświadczeniu napisała, że "podjęła natychmiastowe kroki mające wyjaśnić zarzuty stawiane pod adresem pracowników". - Dotychczasowe wyjaśnienia nie potwierdzają wersji, jakoby miała być stosowana przemoc wobec małoletniego Gabriela przez pracowników przedszkola. Rozmowy przeprowadzone z pracownikami oraz rodzicami dzieci uczęszczających do tego przedszkola, a także wyniki anonimowych ankiet przeprowadzonych wśród rodziców nie potwierdziły w szczególności zdarzeń opisanych w skardze - stwierdził wiceprezes Mateusz Krajewski.

Wyniki postępowania prowadzonego przez kuratorium poznamy najwcześniej 16 marca. Rodzicom chłopca to nie wystarcza. W międzyczasie sprawa trafiła do prokuratury. – Nie poddamy się, będziemy walczyć. Chcemy wpłynąć na innych rodziców, by zaczęli wierzyć swoim dzieciom, a nie paniom w przedszkolu – mówi mama Gabrysia.

Małgorzata Klaus z wrocławskiej prokuratury potwierdza, że trwa postępowanie sprawdzające. Prowadzi je prokuratura Wrocław-Fabryczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska