Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianka nie poniesie kary za to, że zderzyła się z autem żony sędziego

Marcin Rybak
Jest finał kontrowersyjnych zarzutów, jakie wrocławska policja postawiła kobiecie, w której samochód uderzyło auto kierowane przez żonę sędziego jednego z wrocławskich sądów. Wrocławianka Jolanta Mucha została dziś uniewinniona z zarzutu spowodowania kolizji, jaki postawili jej policjanci. Sąd orzekł dziś, że pani Jolanta jechała prawidłowo. Zdaniem sądu dowody - w tym film z nagraniem zdarzenia - przeczą tezie policyjnego oskarżenia.

O tym kontrowersyjnym procesie pisaliśmy kilka dni temu . Pokazaliśmy też film - główny dowód w sprawie.

Do stłuczki doszło w grudniu 2013 roku przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. Audi pani Jolanty jechało ulicą Borowską i na chwilę zatrzymało się w zatoczce przystanku autobusowego. To wykroczenie, bo do zatoczki samochody wjeżdżać nie mogą - jest tam znak zakazu. Sąd skazał dziś za to kobietę na 200 złotych grzywny. Jolanta Mucha od początku przyznawała się do tej części oskarżenia.

Emocje wzbudzał drugi zarzut. Audi z panią Jolantą za kierownicą wyjeżdżało z zatoczki na prawy pas ruchu przy ul. Borowskiej. Kobieta przepuściła wszystkie samochody jadące tym pasem, na który chciała wjechać. Za ostatnim z nich ruszyła. Ujechała najwyżej kilkanaście metrów gdy z lewego pasa ruchu skręciła biała skoda. Uderzyła w bok audi pani Jolanty.

Za kierownicą skody siedziała żona jednego z wrocławskich sędziów. Policja - prowadząca postępowanie w sprawie o wykroczenie - uznała winę kierowcy audi. Bo "nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu" i znalazła się w miejscu, w którym nie powinno jej być. W ten sposób wprowadziła w błąd kierowcę skody i stworzyła niebezpieczną sytuację. Wersję oskarżenia poparł biegły zajmujący się ruchem drogowym.

Ale sędzia Edyta Pawłowicz Durlak - uzasadniając wyrok - oceniła sprawę inaczej niż biegły i inaczej niż oskarżająca policja. Oceniła, że dowody - głównie nagranie z monitoringu - nie potwierdzają zarzutów oskarżenia. To nieprawda - mówiła w uzasadnieniu wyroku - że pani Jolanta nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu. Przeciwnie. Wyjeżdżając z nieszczęsnej zatoczki przepuściła wszystkie auta, które jechały prawym pasem.

- Mam łzy w o czach - powiedziała po ogłoszeniu wyroku Jolanta Mucha. Liczy na to że żona sędziego nie będzie odwoływać się od tego wyroku. Żona sędziego w całej sprawie miała status osoby pokrzywdzonej.

Dodajmy, że uzasadniając wyrok sąd nie rozstrzygnął, kto był winny stłuczki. Orzekł tylko, że winy nie ponosi obwiniona Jolanta Mucha. Ale gdyby nawet przyjąć, że winna jest kierująca skodą to i tak przed sądem nie stanie. Wykroczenia przedawniają się po roku i ta sprawa przedawniła się w grudniu. - Jeszcze przed przedawnieniem złożyłem na policji zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia. Ale policja odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie - mówi obrońca Jolanty Muchy mecenas Grzegorz Kołtowski.

Wyrok nie jest prawomocny. I policja, i pokrzywdzona żona sędziego mogą się od wtorkowej decyzji odwołać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocławianka nie poniesie kary za to, że zderzyła się z autem żony sędziego - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska