Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prostytutki w Galerii Sztuki? Żeby zmierzyć się ze stereotypem (ZDJĘCIA)

Justyna Teodorczyk
Wystawę można oglądać w Galerii Sztuki od 6 marca. Zdjęcia z otwarcia
Wystawę można oglądać w Galerii Sztuki od 6 marca. Zdjęcia z otwarcia Piotr Krzyżanowski
Od 6 marca można oglądać wystawę krakowskiej artystki Iwony Demko pt. "anioly.net", która podnosi problem prostytucji. Artystka chce poruszyć problem stereotypu dotyczącego prostytucji, który według niej uderza w każdego, a raczej w każdą z nas. Autorka opowiada o swoim nowym projekcie tworzonym przy udziale prostytutek.

Galeria Sztuki w Legnicy zaprosiła artystkę z tym odważnym projektem z kilku powodów. Po pierwsze - by zapewnić dostęp do sztuki najnowocześniejszej mieszkańcom spoza najważniejszych ośrodków wystawienniczych, czyli pozostającej w cieniu Wrocławia Legnicy, po drugie - by zmierzyć się ze stereotypem dotyczącym prostytucji, który według Iwony Demko uderza w każdego, a raczej w każdą z nas. Autorka opowiada o swoim nowym projekcie tworzonym przy udziale prostytutek.

O prostytucję oskarża Pani świat ułożony i sterowany przez mężczyzn. Nie chodzi tylko o mechanizm kreowania popytu i struktur podaży, ale także wzorca kulturowego uprzedmiotowienia kobiety. Czy zatem my kobiety możemy to zmienić?
Iwona Demko: Podkreślam, że za taki stan rzeczy nie oskarżam pojedynczych mężczyzn, czyli Janka, Tadka czy Marka. Znam wielu mężczyzn i bardzo ich lubię. Oskarżam system, w który wszyscy jesteśmy uwikłani, zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Oskarżam patriarchat.

My kobiety możemy bardzo wiele zmienić, jednak jest to niezwykle trudne, bo jesteśmy socjalizowane nie na rewolucjonistki lecz na potulne, ciche i spokojne, nie wadzące nikomu jednostki społeczne, bez sprzeciwu poddające się rzeczywistości. Dopasowujemy się do niej, nie wierząc, nie myśląc nawet o tym, że mogłybyśmy ją zmienić. Jesteśmy tak wychowane, że nawet nie widzimy problemu.

Anioły w legnickiej galerii - KLIKNIJ I ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ Z OTWARCIA WYSTAWY
Jednak ja wierzę w to, że możemy i że zmienimy otaczający nas świat i zaczniemy patrzeć na niego swoimi, kobiecymi oczami. Myślę, że mogłybyśmy zacząć od zaprzestania stygmatyzacji kobiet pracujących w prostytucji. Tak naprawdę to bardzo niewiele, a może zmienić ogromnie dużo.

Temu służyć ma wystawa "anioly.net", która od 6 marca jest prezentowana w Galerii Sztuki? Jaki cel jej przyświeca?
Zleżało mi przede wszystkim na tym, aby skonstruować wystawę, która pokazywałaby prostytucję z punktu widzenia kobiety pracującej w prostytucji. Chciałam, by wybijała obserwatora z jego stanowiska, by na chwilę poczuł się w innej skórze, ponieważ tylko z takiej perspektywy można dokonać prawdziwej oceny. Dlatego niezbędny wydawał mi się rzeczywisty udział kobiet związanych z prostytucją. Myślę, że w ten sposób chciałam zmienić również mój własny punkt widzenia, spróbować lepiej to zrozumieć. Gdybym stworzyła ten projekt sama, to byłaby to historia o moim wyobrażeniu o prostytucji, która być może nie miałaby zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością.

Dziś w sztuce toczy się dyskusja nt. etyki pracy z "naturszczykami". Artyści angażują osoby chore psychicznie bądź nieuleczalnie, bezdomne, więźniów, itp. Nie miała Pani oporów prosząc o współpracę kobiety mające w życiu incydenty prostytucji? Nie czuła Pani, że traktuje je instrumentalnie?
Kiedy uprawiam swoje hobby i bawię się w wyszywanie mojej sztuki często towarzyszy mi poczucie bezsensowności działania: egoistycznie uzewnętrzniam swoje emocje, produkując kolejną nikomu niepotrzebną rzecz. Tym razem poczułam, że mogę jakoś pomóc poznanym dziewczynom, chociażby moją obecnością. One czują się wykluczone, czują nieustanny strach, że ktoś się dowie, nie mają przyjaciółek, zaufanych osób. Ja mogłam zapewnić im ten komfort. Przy mnie nie musiały niczego ukrywać i jednocześnie nie odczuwały wykluczenia. Mogłam im dać odczuć akceptację, wsparcie emocjonalne, mogłam na chwilę oderwać je od rzeczywistości i zabrać w inny świat.

Mówi Pani, że tematyka, którą podjęła Pani w pracy doktorskiej pt. "Waginatyzm" pomogła Pani m.in. samej uporać się ze swoją cielesnością, seksualnością. Czy ten projekt też miał pomóc Pani przełamać osobiste stereotypy, uprzedzenia?
Racjonalnie rzecz biorąc, wiedziałam, że jeśli kobieta pracuje w prostytucji, to nie dlatego, że urodziła się "inna". Jednak z drugiej strony obawiałam się tego kontaktu, choć obawy te trudno mi sprecyzować. Czułam, że założyłam sobie przekroczenie pewnej granicy społecznego tabu i podświadomie wyobrażałam sobie, że może wydarzyć się "coś strasznego". Ten lęk teraz wydaje mi się niedorzeczny i śmieszny. Zaprzyjaźniłam się z dziewczynami, choć zajęło nam to trochę czasu. Jest wiele rzeczy, które nas łączą.
Jeśli odczuwam jakiekolwiek obawy, to takie aby w związku z wystawą nie spotkały ich nieprzyjemności, ponieważ czułabym się za to odpowiedzialna.

Według Pani tezy my kobiety utraciłyśmy seksualność przez fakt istnienia prostytucji, a ona sama jest metodą, która ma na celu kontrolowanie i sterowanie kobiecą seksualnością. Czy może Pani to wyjaśnić?
Nie jest to oczywiście proste do wyjaśnienia w kilku zdaniach, to niezwykle poważny i szeroki temat, ale spróbuję...
Dawno temu ludzie nie wiedzieli, że do poczęcia potrzebny jest mężczyzna, natomiast pewnym było, że to kobieta wydaje na świat dziecko. Wierzono więc, że jest ona zapładniana przez duchy przodków czy siły natury. W związku z tą magiczną umiejętnością kobieta miała zupełnie inny status społeczny. Była czczona, zajmowała naczelne stanowisko w życiu społecznym, politycznym i religijnym. Sytuacja zaczęła się diametralnie zmieniać kiedy odkryto udział mężczyzny w prokreacji. Aby usankcjonować znaczenie mężczyzny, matrylinearność postanowiono zmienić patrylinearność, a w tym celu należało ograniczyć seksualność kobiet, czyli wprowadzić monogamię. Równocześnie seksualność mężczyzny nie została ograniczona, on mógł mieć drugą żonę, niewolnicę, tego konsekwencją była też instytucja prostytutki.

W ten sposób kobiety i ich seksualność zostały podzielone na dwa przeciwległe bieguny, na których jedne kobiety miały być cnotliwe, porządne i oddane mężowi, a na drugim mogły być rozwiązłe, ale płaciły za to wykluczeniem społecznym. Ani jedna opcja, ani druga nie respektowała naszych potrzeb. Odkąd nastąpił podział między świętą a grzesznicą, każda z nas niezależnie czy ma coś wspólnego z prostytucją czy nie, czuje na sobie presję, że każdy może oskarżyć nas o rozwiązłość przypisaną prostytutce, jeśli będziemy się "źle prowadzić".

Większość kobiet obawia się spełniania swoich rzeczywistych pragnień seksualnych. Mężczyzna nie zna takiej presji. Jego seksualność jest jego atutem i nie wyklucza go społecznie. Pielęgnując ten podział, stygmatyzując prostytutki, umacniamy ograniczenie kobiecej seksualności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska