Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z czyjej winy zginął człowiek? Dlaczego robotnik stracił palce?

Marcin Rybak
fot. Karolina Misztal
Dwie sprawy dotyczące osób odpowiedzialnych za ciężkie wypadki przy pracy zostały ostatnio skierowane do prokuratur we Wrocławiu oraz w Oławie.

Na ławie oskarżonych zasiądą osoby odpowiedzialne - zdaniem śledczych - za śmiertelny wypadek na budowie elektrowni wodnej w Oławie i za wypadek, do którego doszło na terenie wrocławskiej fabryki Whirlpool. W tej drugiej sprawie ofiara straciła jeden palec i część drugiego. Do obu zdarzeń doszło w październiku 2013 roku.

Wypadek śmiertelny zdarzył się 14 października 2013 roku. Tego dnia na budowie montowano ciężkie metalowe elementy. Miały się znaleźć w „komorach magazynowych” mających kształt prostopadłościanu. Pracownik schodził po drabinie na dno takiej komory. Zdaniem śledczych, źle ustawił drabinę. Gdy schodził po niej na dno komory, jedna z ciężkich, metalowych płyt - przygotowana dopiero do montażu - spadła i przygniotła go. Zginął na miejscu.

Zdaniem prokuratury, zawinili kierownik robót i inżynier budowy. Byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo pracowników. Pierwszy wydał polecenie montażu płyt bez omówienia z inżynierem budowy jak ma to zrobić oraz bez dodatkowej dokumentacji projektowej, która miała wskazać, jak zrobić to bezpiecznie. Drugi z oskarżonych polecił wykonać montaż płyt w taki sposób, który - zdaniem oskarżenia - nie zabezpieczał ciężkiej płyty przed wywróceniem się.

W drugiej ze spraw kierujący pracą na nocnej zmianie w Whirlpoolu kazał jednemu z podwładnych ściągnąć tablicę z wysokości 3 metrów. Kazał też operatorowi wózka widłowego podnieść pracownika tak, by mógł ściągnąć tablicę. Pracownik nie chciał się zgodzić, ale obawiając się szefa, dał się podnieść. Po chwili dwa palce wkręciło mu w rolki zamontowane na wózku widłowym. Efektem wypadku jest kalectwo człowieka.

Zdaniem śledczych, winni tego są: szef wydający polecenie podniesienia człowieka i operator wózka. Obaj wiedzieli, że wózek widłowy nie służy do podnoszenia ludzi.

- Wypadki przy pracy? Od kilku lat ich liczba się nie zmienia - mówi Agata Kostyk Lewandowska z Okręgowego Inspektoratu Pracy we Wrocławiu. W ubiegłym roku było ich 110 rok wcześniej 120 a w 2012 roku 115. W ciągu trzech ostatnich lat na Dolnym Śląsku w wypadkach przy pracy zginęły 93 osoby a 74 zostały ciężko ranne.

Ofiary wypadków to najczęściej młodzi pracownicy, jeszcze niedoświadczeni albo „rutyniarze”. Ci ostatni zwykle - gdy zwraca się im uwagę, że robią coś niezgodnego z zasadami BHP - mówią: „tyle lat już tak robię i nigdy jeszcze nic mi się nie stało.
- Kiedy jestem na budowach - najczęściej słyszę takie właśnie tłumaczenia - mówi pani rzecznik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Z czyjej winy zginął człowiek? Dlaczego robotnik stracił palce? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska