Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna o pietruszkę. Oto jak walczą ze sobą właściciele kiosków z warzywami

Katarzyna Kijakowska
fot. Grzegorz Kijakowski
Opowieść Krzysztofa Grześkowiaka przypomina tę o porachunkach narkotykowych dilerów. Tymczasem chodzi o nieuczciwe relacje panujące pomiędzy niektórymi właścicielami oleśnickich kiosków z warzywami. W nocy z niedzieli na poniedziałek konflikt sięgnął zenitu. Na parkingu przy ul. Kopernika spłonęło jedno z dostawczych aut pana Krzysztofa

Pan Krzysztof i jego partnerka prowadzą w Oleśnicy dwa punkty z warzywami. Jeden działa od kilku lat przy ul. Sucharskiego, drugi uruchomili kilka miesięcy temu przy ul. Hallera. Dostarczają też towar do kilku oleśnickich lokali.

- To naprawdę niezły interes, ale pod warunkiem, że człowiek wie, gdzie kupić towar, od kogo, jak go przechowywać. Klienci to doceniają. Są w stanie przyjechać na zakupy nawet z innej części miasta tak jak w naszym przypadku - mówi pan Krzysztof. - Moja partnerka zęby na tym zjadła. Przez wiele lat prowadziła punkt na zielonym targu. Gdy jarmark się skończył poszukaliśmy innego miejsca na handel. I udało się.

Oleśniczanin nie narzeka na ciężką pracę, ale na relacje panujące pomiędzy niektórymi przedsiębiorcami. - Wielu nowym wydaje się, że to łatwy biznes. Irytują się, gdy nie zarobią i tak zaczynają się konflikty - opowiada.

Mówi o telefonach do właścicieli dzierżawionych przez niego punktów z propozycjami podkupienia umów o 200-300 zł. Wożeniu towaru za darmo, byleby tylko przejąć restaurację. Opowiada o podmianie wizytówek w lokalach, do których miał dostarczać warzywa. - Konkurenci zapewnili właściciela, że zmienił się nasz numer telefonu, a w rzeczywistości chodziło o podebranie nam klienta - mówi rozgoryczony przedsiębiorca.

Czytaj także: W internecie podawał się za nastolatka i namawiał dziewczynki na seks

Pan Krzysztof nie da sobie ręki uciąć, ale trudno mu uwierzyć, żeby ktoś inny niż nieuczciwa konkurencja stał za podpaleniem jego kiosku przy ul. Hallera. - Ktoś wlał benzynę przez wentylację i podpalił. Na szczęście zniszczył tylko część zaplecza - mówi. - Tydzień temu ktoś próbował spalić jeden z moich samochodów. Tej nocy to się udało. Auto stało na parkingu przy Kopernika. Ogień zniszczył je niemal doszczętnie. Na monitoringu widać postać, która podpala auto, ale obraz z kamery jest zbyt słaby, żeby ustalić tożsamość.

Sprawy obu podpaleń trafiły na policję. - Badamy wszystkie okoliczności i zweryfikujemy każdą możliwą wersję dotyczącą zarówno kiosku, jak i samochodu. Przesłuchane zostaną także osoby wskazane przez pana Grześkowiaka - zapewnia Katarzyna Dąbek-Dubanowicz z Komendy Powiatowej Policji w Oleśnicy.
Pan Krzysztof czeka na rozstrzygnięcie policyjnego dochodzenia, ale dmucha na zimne. - Nie parkuję moich aut w jednym miejscu. Codzienne zostawiam je w innych częściach miasta. Żeby nie kusić losu - mówi.

Zobacz też: Siódmego dnia Bóg nie odpoczywał. On tworzył korporację!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska