Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzgowskie imperium Antoniego Ptaka. Od wojskowych hangarów do Miasta Mody

Anna Gronczewska
Kiedyś "do PTAKA" przyjeżdżały tłumy po skarpety i kreszowe dresy. Dziś pojawiają się tam cenni celebryci ze znanymi na całym świecie nazwiskami...
Kiedyś "do PTAKA" przyjeżdżały tłumy po skarpety i kreszowe dresy. Dziś pojawiają się tam cenni celebryci ze znanymi na całym świecie nazwiskami... Grzegorz Gałasiński
Do Rzgowa zawitał wielki świat. W ciągu ostatnich miesięcy gościli tu znani kreatorzy mody. Nazwiska Kenzo, Gucci, Fendi działają na wyobraźnię. Mało kto pamięta, że handel w Rzgowie rozpoczynał się od towarów rozłożonych na polowych łóżkach. Potem handlowano w wojskowych hangarach.

Dziś w Rzgowie mamy Ptak Fashion City, goszczą wielkie sławy, marki, odbywają się targi. Trudno rozpoznać miejsce, w którym przed dwudziestu laty rozpoczynał się hurtowy handel.

Pan Andrzej w "Ptaku" zaczął handlować w latach 90. Pamięta, że stały wtedy jeszcze trzy hangary, w którym kupcy wynajmowali swoje boksy. Warunki nie były najlepsze, ale za to nie mógł narzekać na brak klientów.

- Przyjeżdżali ludzie z całej Polski! - mówi pan Andrzej, który od lat handluje butami. Teraz produkowanymi w różnych firmach, ale kiedyś on sam był szewcem. Przez pewien czas miał nawet mały zakład. Przyznaje jednak, że zawsze najlepszymi klientami byli ci ze Wschodu - z Rosji, Ukrainy czy Białorusi. Teraz pan Andrzej handluje w jednej z nowoczesnych hal. Za wynajęcie metra kwadratowego powierzchni handlowej płaci miesięcznie 100 zł plus VAT.

- Teraz jest tu pełna kultura, elegancko - twierdzi łódzki handlowiec. - Warunki są bardzo dobre. Na pewno robią wrażenie na klientach, którzy do mnie przyjeżdżają. Jest pełna Europa. Tylko tych klientów nie ma tylu co kiedyś. Gdyby przed laty były takie warunki, to byłbym szczęśliwy. Nawet czynsz nie stanowiłby problemu, bo taki mieliśmy ruch. Dziś jest znacznie gorzej. Ale jakoś interes się kręci...

Pani Teresa, która szyje i sprzedaje bluzki od blisko 20 lat, jest mniej zadowolona. Każdego dnia z wielką niecierpliwością wyczekuje klientów. Miała ich głównie na Wschodzie.

- Ukraina nie przyjeżdża, Moskwa bardzo rzadko - żali się. - To nie te czasy co kiedyś. Pamiętam, że jak rano zaczynaliśmy handlować, to w południe już towaru nie było. Zamykało się boks i jechało do domu. Teraz pilnują, by wcześniej nie kończyć handlu. Choć nie ma klientów, to dalej musimy tu stać. Ale nie powiem, warunki są lepsze, europejskie, tylko żeby handel był taki jak przed laty.

Ze szwalni na polowe łóżko

Wróćmy więc do początków lat 90. W Łodzi upada przemysł włókienniczy, zamykane są fabryki. Wiele osób pozostaje bez pracy. Część z nich zakłada własne firmy - zwykle to małe szwalnie, zatrudniające po kilka szwaczek. Szyją bluzki, sukienki, płaszcze, a nawet garnitury. Ale wszystko trzeba sprzedać. W okolicach Rzgowa, Tuszyna, przy ruchliwej trasie łączącej Europę Wschodnią z Zachodnią, pojawiają się pierwsi przedsiębiorczy mieszkańcy naszego regionu, którzy rozkładają polowe łóżka i sprzedają między innymi to, co produkują łódzkie szwalnie. Informacje o odzieży, którą w miarę tanio można kupić pod Łodzią, szybko się rozchodzą. Do Rzgowa, Tuszyna przyjeżdżają klienci z całego kraju, ale też z istniejącej jeszcze wtedy Wspólnoty Niepodległych Państw.

Z czasem ten handel pod Rzgowem zostaje ucywilizowany. Jest rok 1993. Antoni Ptak, wtedy nieznany nikomu specjalnie człowiek z Piotrkowa Trybunalskiego, buduje tu pierwszą halę targową. Na opublikowanej właśnie przez miesięcznik "Forbes" liście stu najbogatszych Polaków Antoni Ptak zajmuje dziś 11. miejsce. Jest najwyżej sklasyfikowanym biznesmenem z regionu łódzkiego. Jego majątek oszacowano na 1.950 milionów złotych. Według miesięcznika w ciągu ostatniego roku wzrósł o 2,6 proc.

Zaczęło się od hangarów

Rodzina Ptaków pochodzi z Piotrkowa Trybunalskiego. Antoni Ptak urodził się 12 czerwca 1952 roku. Wychował się w piotrkowskiej dzielnicy Bugaj, przy ulicy Sulejowskiej. Chodził do Szkoły Podstawowej nr 11 w Piotrkowie. Z wykształcenia jest ogrodnikiem, absolwentem piotrkowskiego technikum ogrodniczego. Kończył je wieczorowo, ponieważ zmusiła go do tego sytuacja rodzinna. Miał kilkanaście lat, gdy jego ojciec ciężko zachorował. Antoni Ptak musiał zająć się gospodarstwem, które dotąd prowadził tata. Syn najpierw hodował w szklarniach pomidory, ogórki, potem przerzucił się na kwiaty. Kiedy ogrodnictwo nie było już dobrym interesem, zajął się handlem.

- Pamiętam Antoniego Ptaka jako kilkunastoletniego chłopaka - mówi jeden z jego przyjaciół. - Zawsze był taki do przodu. Jednak ciągle ciężko pracował. Do wszystkiego doszedł sam!

Antoni Ptak postanowił zaryzykować. Wykupił ziemię od kilku rolników przy trasie Łódź - Piotrków i zaczął budować tu centrum handlowe. Jeden z jego bliskich przyjaciół opowiada, że zaczęło się od porosyjskich hangarów wojskowych.

- Pamiętam, że gdy je stawiano, wszyscy zastanawiali się, co tam będzie - śmieje się przyjaciel biznesmena ze Rzgowa.
Wielu znajomych podziwiało odwagę Antoniego Ptaka.

- Przecież niedaleko w Tuszynie i Głuchowie były już dwa wielkie targowiska - mówi jeden z nich. - Ale tu pojawiła się inna jakość. Nie handlowało się na otwartej przestrzeni, ale w halach.

Antoni Ptak, wspominając swoje początki w handlu, mówił nam przed laty, że inwestycja była przemyślana. Obserwował przydrożny handel i postanowił go zorganizować. Interes wypalił. Niektórzy pamiętają czasy, gdy by zdobyć stoisko u "Ptaka", stało się po dwie - trzy noce w kolejce.

Najpierw Antoni Ptak wynajmował kupcom pomieszczenia w jednej hali, potem w drugiej. Z czasem wybudowano trzecią. Potem powstawały kolejne hale, zmieniały wygląd. Nikt nie pamiętał już porosyjskich hangarów. Rzgów stawał się powoli centrum handlu odzieżą.

Romans z ŁKS

Ale tak naprawdę Antoni Ptak stał się znany dzięki... piłce nożnej, choć dziś tej przygody z futbolem nie wspomina miło. We wrześniu 1994 roku przejął stojącą u skraju bankructwa drużynę Łódzkiego Klubu Sportowego, która grała wtedy w ekstraklasie. Kiedy przychodził do ŁKS, nikt w zasadzie nie znał Antoniego Ptaka, nie wiedział, jak wygląda. Jego nazwisko kojarzono tylko z targowiskiem. Jeden z kibiców ŁKS pamięta taką scenkę po pucharowym meczu ŁKS z FC Porto. Antoni Ptak był już właścicielem zespołu. W przerwie meczu chciał wejść do klubowej kawiarenki. Drogę zagrodził mu portier.

- Na górę nie można! - zakomunikował krótko. - Tam mogą wejść tylko władze klubu!

Antoni Ptak był gotowy zawrócić, kiedy to akcji wkroczył jeden z dziennikarzy.

- Ale to jest Antoni Ptak - zawołał.

Speszony porządkowy, schylony wpół, wpuścił na górę nowego właściciela ŁKS.

ŁKS był wtedy w tragicznej sytuacji. W kasie brakowało pieniędzy, najlepsi piłkarze zastrajkowali i nie pojechali na mecz z Legią. A klub czekały pucharowe spotkania z FC Porto. Utworzył Sportową Spółkę Akcyjną ŁKS Ptak. Miał w niej 99 procent udziałów.

- Kiedy zakładano spółkę, pojawili się ludzie, którzy chcieli zostać udziałowcami, ale Antoni się na to nie godził - opowiada jego bliski znajomy. - Po prostu on nie lubi spółek. Woli sam wszystko prowadzić.

W 1998 roku dzięki niemu Łódź ostatni raz świętowała mistrzostwo Polski w piłce nożnej. W Piotrkowie Trybunalskim Antoni Ptak założył Międzynarodową Szkółkę Piłkarską. Ściągał do niej utalentowanych piłkarzy najpierw z Brazylii, a potem też z Afryki. Kilku brazylijskich piłkarzy z jego szkółki z różnym powodzeniem grało w ekstraklasie. Potem jego najstarszy syn Dawid prowadził taką szkółkę w Brazylii.

Z czasów przygody Antoniego Ptaka z futbolem należy przypomnieć, że był też właścicielem klubu Piotrcovia Piotrków, która występowała wtedy w ówczesnej drugiej lidze (odpowiednik dzisiejszej pierwszej). Przez krótki czas trenerem tego zespołu był Franciszek Smuda, były selekcjoner reprezentacji Polski. Potem został właścicielem Pogoni Szczecin.

Po przygodzie z futbolem pozostało nowoczesne centrum piłkarskie w Gutowie Małym koło Tuszyna, gdzie do dziś chętnie przyjeżdżają trenować i rozgrywać mecze sparingowe drużyny piłkarskie polskiej ekstraklasy.

Antoni Ptak i jego rodzina mieszkają na stałe za granicą. Wyjeżdżali tam już wcześniej. Mieszkali w Niemczech, na Florydzie, we Francji, ale mieli dom w Tuszynie Lesie, do którego zawsze wracali. Teraz podobno osiedlili się w Stanach Zjednoczonych.
Kłopotliwy rok 2005

Tymczasem centrum handlowe w Rzgowie ciągle się rozrastało. Przyjeżdżały tu setki autokarów z Polski, a przede wszystkim ze Wschodu - z Rosji, Ukrainy, Białorusi. Kupcy zacierali ręce. Interesy szły bardzo dobrze. Aż nadszedł rok 2005. Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Obywatele Rosji czy Ukrainy musieli mieć wizy, by przyjechać do naszego kraju, by robić zakupy w centrum w Rzgowie. Pojawiły się więc problemy. Kupcy zaczęli narzekać, że nie przyjeżdżają klienci ze Wschodu.

- Ten okres potrafiliśmy przezwyciężyć - twierdzi Tomasz Szypuła, członek rady nadzorczej Ptak SA. - Wraz z polską dyplomacją udało się nam wdrożyć plan tzw. rekomendacji wizowych. Wygląda to tak, że kupcy ze Wschodu, z kraju, gdzie te wizy są potrzebne, na podstawie zakupu w naszym centrum dostają w biurze obsługi klienta firmy "Ptak" specjalną rekomendację wizowo-biznesową. My mówimy, że to klient dokonujący u nas dużo zakupów i rekomendujemy, by taka osoba dostała w sposób uproszczony wizę, upoważniającą do wielokrotnego przekroczenia granicy. Ta procedura trwa do dziś.

Ale dziś kupców ze Wschodu znów jest mniej. Spowodował to kryzys ukraiński.

- To jednak nie oznacza, że załamał się całkowicie handel - twierdzi Tomasz Szypuła. - Promowaliśmy centrum nie tylko w krajach wschodnich, ale też w krajach nowej Unii, a więc w Czechach, Słowacji, na Litwie, w krajach bałtyckich. Promowaliśmy nasze centrum też w Niemczech. Zaczęli więc przyjeżdżać nowi kupcy. Dzięki tego uniknęliśmy tego, co spotkało na przykład producentów, których dotknęło rosyjskie embargo.

Z klientami ze Wschodu jest jeszcze inny problem. Nastąpiła bariera ekonomiczna. Relacja dolara do rubla wygląda inaczej niż jeszcze pół roku temu, sprzed eskalacji kryzysu ukraińskiego.

- To nie tylko problemów polskich producentów - zapewnia Tomasz Szypuła.- Pewnie jeszcze większy problem mają Turcy, Chińczycy. To dotknęło wszystkich rynków, które eksportowały do Rosji i na Ukrainę.

Jadą Kenzo, Gucci i Zień

Z czasem rzgowskie imperium Antoniego Ptaka zaczęło zmieniać image. Teren wokół centrum handlu hurtowego był zagospodarowany. Na przełomie 2009 i 2010 roku po drugiej stronie drogi Antoni Ptak zaczął budować ogromny Ptak Outlet, największy w Polsce. Sprzedaje się tam przynajmniej o 30 procent taniej towary światowych marek. Z czasem obok wybudowano Ptak Expo. Liczy 33 tysiące metrów kwadratowych powierzchni. Jak zapewniają pracownicy Ptak SA, to największe i najnowocześniejsze takie centrum w Polsce. Jednocześnie może się tam odbywać 12 imprez targowych. Obok zaś wniesiono Ptak Moda. To wielka hurtownia, w której firma Ptak sprzedaje towary 200 firm, produkujących odzież damską.

Te wszystkie inwestycje, razem z centrum sprzedaży hurtowej, tworzą dziś Ptak Fashion City, czyli Miasto Mody.

- Ptak Fashion City to nie tylko Antoni Ptak ze swoją rodziną - zapewnia Tomasz Szypuła. - To tysiące producentów, którzy tu pracują, rozwijają swoje biznesy. To największy ośrodek eksportu polskiej odzieży na rynki światowe.

Dziś w Rzgowie pracuje około 10 tys. ludzi. Dziesięć razy więcej jest związanych z tym największym w Europie Miastem Mody.

W ubiegłym roku zorganizowano tu I Międzynarodowe Targi Mody. Do podłódzkiego Rzgowa przyjechał Kenzo Takada, twórca słynnego domu mody Kenzo, a także Anna Fendi, córka założycieli włoskiego domu mody.

W tym roku, podczas drugiej edycji targów, w Rzgowie ponownie gościła Anna Fendi, ale też Patrizia Gucci. Swoje kreacje prezentowali też polscy znani projektanci mody: Maciej Zień, Marcin Paprocki i Mariusz Brzozowski oraz Teresa Rosati. Odbył się też Festiwal Mody Polskich Producentów o "Nagrodę Anny Fendi". A Patrizia Gucci zaprezentowała wraz z polskimi projektantami kolekcję dla producentów, sprzedających swe towary w Ptak Moda. W tegorocznych targach wzięło udział ponad 3,5 tys. dostawców. Kolejna edycja ma się odbyć na przełomie sierpnia i września. Znów pewnie do małego Rzgowa pod Łodzią przyjadą wielkie gwiazdy.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki