Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kultura nie budzi emocji? Jak to nie! Z jej powodu nawet ksiądz biskup nawołuje do modlitwy i postu

Robert Migdał
Robert Migdał
Robert Migdał
Kultura i sztuka są w życiu człowieka szalenie ważne: pozwalają oderwać się choć na chwilę od codziennej rutyny (dom, praca, zakupy, dom), dają wytchnienie, powodują, że zatrzymujemy się na chwilę, bardziej odczuwamy. Bo kultura budzi emocje. I to różne: od zachwytu nad jakimś dziełem, do kręcenia głową, że "no nie... - przecież tego się nie da oglądać. Szkoda i czasu, i pieniędzy". Te emocje mogą być nawet bardzo skrajne: nawołujące do bojkotu, wyzwalające krzyk.

W tym tygodniu wielkie wypieki na twarzy wzbudził koncert zespołu "Vader", który ma się odbyć w tę sobotę w Świdnicy. To, co panowie grają i śpiewają, to nie jest moja bajka (wolę inne brzmienie, stylistykę). To, co i kto lubi - kwestia gustu.

Największe emocje udzieliły się świdnickiemu biskupowi - Ignacemu Decowi, który aż wystosował apel do wiernych w sprawie występu panów z "Vadera": "W naszym mieście podczas tegorocznego Wielkiego Postu, pomimo apeli i próśb odbędzie się koncert satanistycznego zespołu "Vader". Wobec tego wydarzenia, którego bluźniercze przesłanie jest wymierzone w wierzących w Chrystusa, a także niesie zagrożenie w wymiarze duchowym, nie możemy pozostać bierni. Nie bagatelizując tej formy wkraczania zła proszę o modlitwę i post w intencji uczestników koncertu. W trosce o duchowe bezpieczeństwo miasta i jego mieszkańców zachęcam i zapraszam do wspólnej modlitwy."

Czytaj też: Szatan "szuka ofiar swego kuszenia". Biskup Dec zamierza modlić się za uczestników koncertu

Nie sądziłem, że działający od ponad 30 lat zespół (poza Bajmem, Perfectem czy Budką Suflera - o Tercecie Egzotycznym też oczywiście wspomnę) może tak komuś wzburzyć krew. Że emocje aż się będą wylewać. A tu jednak...

I jeszcze jak mógłbym zrozumieć oburzenie niektórych dostojników kościelnych w powyższej sprawie (bo panowie i dziwnie się ubierają, i śpiewają o śmierci, piekle i innych strasznych sprawach), to kompletnie niezrozumiałe dla mnie jest atakowanie ikon popkultury: klocków LEGO (sieją zło swym wyglądem), książek i filmów o Harrym Potterze (te czary i magia to narzędzie do otumanienia dzieci i młodzieży przez szatana) czy koników My Little Pony albo słodkich kociaków Hello Kitty. A one - według na szczęście niektórych tylko duchownych - to najbardziej okropne okropieństwa.

No cóż. Jako dziecko bawiłem się klockami LEGO, Harrego Pottera czytałem z zapartym tchem, a ostatnio dzieciom kupowałem My Little Pony i jakoś oddziaływania złych mocy nie czułem (córka ma nawet pościel z Hello Kitty i nie narzeka, że śnią się jej złe sny). I co? Muszę się teraz z tego spowiadać?

Może trzeba po prostu zachować umiar - w osądach, w postępowaniu, w atakach. Może nie wolno we wszystkim widzieć tylko zła? Wiem, że będzie to trudne, bo większość Polaków ma skłonność do narzekania (niektórzy wręcz się lubują w negowaniu wszystkiego i ciągłym twierdzeniu, że szklanka jest do połowy pusta).

A propos. Tuż po sukcesie "Idy" i zdobyciu przez nią Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego, słuchałem wrocławskiego Radia Rodzina. Gościem był Janusz Dobrosz (były poseł i wicemarszałek Sejmu), który wylewał wiadro pomyj na film Pawła Pawlikowskiego: że antypolski, że zakłamujący historię, że pokazujący zafałszowany obraz Polski i Polaków. Na pytanie dziennikarki, czy widział film, odrzekł: "Ja nie oglądałem, ale... czytałem dużo recenzji tego filmu". No tak...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska