Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nie jest kraj dla starych aut. To nie jest miasto dla kierowców. Zaczynam się bać oficerów...

Janusz Michalczyk
Polskapresse
Nie ulega wątpliwości, że we Wrocławiu powinien pojawić się oficer samochodowy. Ki diabeł, zapytacie. Otóż, od jakiegoś czasu w magistracie działa oficer rowerowy, którego zadaniem jest m.in. dbać, by przybywało ścieżek dla cyklistów oraz śluz - specjalnych miejsc na skrzyżowaniach, gdzie mogą oni wypiąć się na auta, czyli ustawić na samym przedzie, przed kolumną pojazdów, w oczekiwaniu na zielone światło. Wielu kierowców z trudem toleruje panoszących się w centrum miasta rowerzystów i właśnie wymierzono ostatnio kolejny cios, powołując oficera pieszego, który ma na bieżąco interweniować np. w sprawie dodatkowych przejść przez jezdnię lub zbyt krótkiego cyklu świateł, skazującego ludzi na pokonywanie zebry biegiem.

Niestety, uliczne zabawy ratusza są grą o sumie zerowej, co oznacza, że gdy poprawia się rowerzystom lub pieszym, to dzieje się tak kosztem zmotoryzowanych. Sądzę, że w życiu społecznym - tak jak w przyrodzie - potrzebna jest równowaga, więc oficer samochodowy mógłby przynajmniej nieco wyhamować zapał dwóch antyspalinowych oficerów, blokując ich największe ekscesy.
Jego nominacja jest tym bardziej potrzebna, że w Sejmie dojrzewa pomysł, by zakazać wjazdu do centrów miast starym autom. Ludzie, co to znaczy starym?! Kilkanaście lat to już powód, by szykanować kierowcę, a jego ukochany pojazd odsyłać na złomowisko? Toż to jawna dyskryminacja, którą powinien gromko napiętnować Trybunał Konstytucyjny.

Już sobie wyobrażam, jak na moim posuniętym w latach oplu przylepią czerwonego liścia (na wzór zielonego dla kierowców żółtodziobów) i każdy właściciel rowerowego wraku lub kuśtykający przez pasy pieszy z satysfakcją będą mnie wytykać palcem, grożąc: won z naszego centrum!

Trudno mi oszacować, ilu kierowców stanie po mojej stronie, lecz jestem pełen obaw, bo magistrat perfidnie łamie solidarność zmotoryzowanych, dając fory taksówkarzom. Już mają zgodę na jeżdżenie fragmentami jezdni przeznaczonymi dla miejskich autobusów, a dostali jeszcze prawo do skręcania w lewo na tych skrzyżowaniach, gdzie inni bez mandatu tego nie uczynią. Inna sprawa, że jest to realizacja obietnic złożonych taksówkarzom w ostatniej kampanii wyborczej przez prezydenta Rafała Dutkiewicza, a przecież zazwyczaj krytykujemy za niewypełnienie tychże obietnic. No dobrze, mogę pochwalić prezydenta, lecz przecież patrząc na problem zza szyby nieuprzywilejowanego uczestnika ruchu drogowego - to niewątpliwie kolejny przypadek dyskryminacji. Jak tak dalej pójdzie, to zwykli kierowcy zaczną się w centrum Wrocławia czuć jak amerykańscy czerwonoskórzy skazani na wegetację w rezerwatach. Brakuje tylko, by urzędnicy zaczęli nam podrzucać koce z zarazkami ospy albo skrzynki z wodą ognistą.

Mnożenie w ratuszu oficerów do różnych zadań przypomina nieco zachowanie premier Ewy Kopacz, która w kilku ministerstwach mianowała swoje pełnomocniczki. Ich zadaniem jest pilnowanie projektów ważnych dla szefowej rządu. Można to zrozumieć, ale przecież świadczy o braku zaufania do ministrów. Powiecie, że zwyczajny urzędnik podniesiony do rangi oficera zyskuje wizerunek osoby wpływowej i dynamicznej... Owszem, jeśli potrafi być skuteczny. Inaczej będzie się kojarzył wrocławianom raczej z ofermą kompanijną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska