Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Karkonoszach modna zabawa w stylu retro

Alina Gierak
W slalomie i biegu retro obowiązuje hasło "Precz z plastikiem". Narty są z jesionu, wiązania ze skórzanych rzemyków, a kije z bambusa
W slalomie i biegu retro obowiązuje hasło "Precz z plastikiem". Narty są z jesionu, wiązania ze skórzanych rzemyków, a kije z bambusa fot. organizatorzy salonu retro
W Karkonoszach zapanowała moda na zimowe zabawy sprzed stu lat. Przedszkolanki, urzędnicy, właściciele warsztatów i sklepów zjeżdżają na sankach i nartach. Rzecz w tym, że sprzęt jest jak z XIX wieku. Im starszy, tym lepiej. O wskrzeszaniu w Karkonoszach zimowych zabaw retro pisze Alina Gierak

Narty muszą być obowiązkowo drewniane, z wiązaniami na rzemykach skórzanych. Dopuszczone są też kandahary, czyli wiązania sprężynowe. Do tego odpowiedni strój. Klasyka męska to: pumpy, biały, wełniany sweter, marynarka, skarpety, kapelusz. Damska: kożuszek, długa spódnica wełniana, kapelusik. Ale odstępstwa sa dopuszczalne, byle utrzymać się w stylu epoki.

Największa nieformalna grupa narciarska retro działa w Szklarskiej Porębie, gdzie narodził się pomysł slalomu. Do ojcostwa przyznaje się Przemysław Wiater, historyk, znawca regionu, kustosz w Muzeum Gerharta Hauptmanna w Szklarskiej Porębie.

- Pisałem o górze Przedział, trochę zapomnianym miejscu położonym na zachód od wodospadu Kamieńczyka, czyli dokładnie tam, gdzie dziś w Szklarskiej Porębie diabeł mówi dobranoc - opowiada kustosz. To tutaj właśnie, a nie na stokach Szrenicy, znajdowało się dawne karkonoskie centrum sportów zimowych. Gdy Przemek rozmawiał o tym z mieszkańcami Szklarskiej Poręby, okazało się, że wielu z nich ma na strychach stare narty. - Trzeba było w nich tylko rzemienie wymienić i w góry - śmieje się Przemek. W skórzanej pilotce na głowie, pumpach i stylowej kurtce stał się reklamą slalomu i każdy z nim chciał sobie zrobić zdjęcie, jak nie przymierzając z misiem z Krupówek. W tym roku zamienił strój na bardziej szwejkowski (czapka wojskowa i mundur) i namówił do zjazdu 16-letnią córkę Marcelę.

Okazało się, że nie jest to wcale proste. Bo na oblodzonym stoku narty, które nie mają krawędzi, nie dają się prowadzić, trudno nad nimi zapanować i dlatego zdarzają się uczestnicy slalomu, którzy pokonują go na... plecach.

- Można osiągnąć prędkość 20-30 kilometrów na godzinę - ocenia Przemek zjazd narciarski. - Myślę, że w XIX wieku, w kopnym śniegu szybciej nie jeździli - dodaje.

Jednym z pionierów narciarstwa w Karkonoszach był Gerhart Hauptmann, późniejszy laureat literackiej Nagrody Nobla. Tak wspominał swoje pierwsze próby: "Pod koniec lat osiemdziesiątych przysłano mi z Norwegii dwie pary nart i uczyłem się jazdy sam, przy szyderstwach okolicznych mieszkańców, tak więc jestem jednym z najwcześniejszych niemieckich narciarzy".
Dzisiaj o szyderstwie nie ma mowy. "Plastikowi" narciarze z uznaniem patrzą na tych retro, bo wiedzą, że jazda na drewnianym sprzęcie jest sztuką.

Potwierdza to Iwona Abramowicz, która wraz z mężem Maciejem, ratownikiemk GOPR, startuje w każdym slalomie. To bardzo stylowa para. Gdy szli na start zawodów ulicami Szklarskiej Poręby, wyglądali oboje jak z XIX-wiecznej pocztówki.

- Uczyłam się jeździć na drewnianych nartach - wspomina pani Iwona. Zjeżdżała nawet ze Szrenicy. Nie wyobraża sobie zimy bez slalomu oraz biegu, którym do stacji Orle za Jakuszycami wędruje co roku ponad 60 narciarzy retro. - Miesiąc wcześniej już chwalimy się, jakie mamy stroje i czy zdobyliśmy kijki z bambusa - mówi ze śmiechem pani Iwona.

To ma być przede wszystkim dobra zabawa. Ale przy okazji reklama Karkonoszy i antidotum na wszechobecną góralszczyznę rodem z Podhala, która tu nie pasuje

- Ja poszedłem w Sherlocka Holmesa - opisuje swój strój Grzegorz Sokoliński, burmistrz Szklarskiej Poręby. Nie ukrywa, że dopasował kaszkiet i marynarkę w kratkę do fajki, którą pali tak namiętnie, że nawet nie wyjął jej z ust, pokonując trasę slalomu. Maria Misztal, dyrektorka przedszkola samorządowego w Szklarskiej Porębie, postawiła w stroju na klasykę, zaś Barbara Cygoń na góralszczyznę, by podkreślić swoje podhalańskie pochodzenie.

Zjazd wygrał w tym roku Peter Rykr z Czech, który zaimponował kompletnym zimowym strojem reprezentacji Szwajcarii (gustowny sweter z grubej białej wełny) oraz nartami sprzed wojny, na których z powodzeniem mógł startować jakiś zawodnik na olimpiadzie.

Panie Iwona i Maria, panowie Grzegorz, Przemysław, Maciej wraz z innymi miłośnikami zimowych sportów wystartują 19 marca w Biegu Retro na Orle, który reaktywował Stanisław Kornafel, prowadzący tam schronisko. Trzykilometrową trasę uczestnicy biegu pokonają spacerowym stylem, pozując turystom do zdjęć. - To ma być dobra zabawa dla wszystkich - przekonuje Przemysław Wia-ter. Jeśli do tego uda się zainteresować zimą w stylu retro media i turystów, to tym lepiej. Reklamy nigdy dosyć. To także swego rodzaju antidotum na wszech-obecną w Karkonoszach góralszczyznę z Podhala. - A przecież mamy własne karkonoskie tradycje i trzeba je pokazywać - mówią narciarze retro. Wśród nich są wrocławianie, mieszkańcy Pomorza, Poznania i czeskich przygranicznych miast. Mają różne zawody, ale w zimie jedną miłość - narty z jesionu i kije z bambusa.

Wtórują im saneczkarze. Oczywiście także retro i także karkonoscy. Dlatego zjeżdżają na saniach rogatych o zakręconych z przodu płozach. W XVI wieku zwożono nimi drewno z gór. W XIX wieku posadzono na nich turystów i zrobiono ze zjazdów atrakcję w Kowarach, Karpaczu i Szklarskiej Porębie.

- Turystów zabierały sanie prosto ze stacji kolejowej - opowiada Wojciech Jabłoński, który w 1999 roku doprowadził do odtworzenia sań, ich produkcji, uruchomienia zjazdów z przełęczy Okraj i zorganizowania ligi sań rogatych. Zapałał do nich prawdziwą miłością , gdy odkrył sanie podczas budowy ośrodka spa w Jeleniej Strudze.

Pan Wojciech przyjechał do Kowar z wielkopolskiej Kobylicy. Zachwycił się okolicą, związał z tym miejscem zawodowo. Dzięki saniom poznał swojego przyjaciela Josefa Tylsza, Czecha, który jeździł na 105-letnich saniach rogatych.

- Josef pożyczył mi je, by zrobić replikę - wspomina pan Wojciech. Zjeździł całą Polskę, zanim znalazł producenta. Jak wyliczył, przejechał 7 tys. kilometrów z saniami na dachu samochodu.
Poszukiwania doprowadziły go do Dobrzan pod Szczecinem, gdzie była fabryka sanek. Okazało się, że wygięcie sklejki, by powstały rogi, wcale nie jest łatwe. Ale udało się. W 2000 roku do Kowar przyjechało pięć sań wzorowanych na tych sprzed lat. Dziś w lidze jeździ ich kilkanaście, a zjazd ma coraz więcej miłośników. Zwłaszcza ten marcowy, gdy odbywa się impreza międzynarodowa. W tym roku zaplanowano ją na 12 marca.

Stawi się na niej jak zawsze Mirosław Górecki, burmistrz Kowar, który ma strój obowiązkowy na tę imprezę, czyli zielony surdut i kapelusz z piórkiem.

- Tak jak nosili się w owych czasach - mówi burmistrz ze śmiechem. Na saniach zjeżdżała w XIX wieku elita. To była roz-rywka, która kończyła się potem w schronisku lub pijalni wina.
Strój retro przy zjeździe saniami jest ważny podczas finału ligi, bo za niego są punkty. Podczas zwykłych zjazdów lepiej mieć sportowe buty i kombinezon, bo na trasie różnie bywa.
- Czasami przez większość trasy pchamy sanie - przyznają Waldek Glinkowski, magazynier z Jeleniej Góry, oraz jego kolega z załogi Robert Ciszewski, elektryk. - Ale w ostatnią sobotę trasa była tak zlodzona, że pędziliśmy jak wiatr - mówią z emocjami. Ani razu nie wstawali. Startują w lidze sań rogatych, bo to świetna zabawa na zimę.

- Pieniądze na rozruszanie ligi dała nam Unia Europejska - podkreśla Roksana Czerwińska z wydziału promocji kowarskie-go magistratu. Tylko w Karkonoszach używano sań rogatych. Są większe od zwykłych, szersze i zakończone rogami. Może przybędą im konkurenci?
Bo zimą w kurortach karkonoskich zjeżdżano także na bobslejach, ślizgano się na lodowisku i skakano na skoczniach. Tylko patrzeć, jak w Karpaczu czy Szklarskiej zorganizują zimową olimpiadę retro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska