Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Woydyłło: Tożsamość kobiety to już nie tylko biuścik, tyłeczek i długie nogi

Anita Czupryn
Psycholog Ewa Woydyłło: Żadna matka nie wychowuje córek na to, by były ofiarą
Psycholog Ewa Woydyłło: Żadna matka nie wychowuje córek na to, by były ofiarą fot. Bartek Syta
Dziennikarz TV na widok wchodzącej koleżanki w atrakcyjnej sukience mówi: "Ale biuścik to ci wygląda na większy, niż chyba masz". Pomyślałam: "Matko boska". To sytuacja, jakby ktoś puścił bąka - mówi psycholog Ewa Woydyłło.

Molestowanie seksualne to temat, który w Polsce co jakiś czas powraca. Dziś znów wokół niego gorąco. Mamy z tym problem?
Część społeczeństwa ma, część - nie ma. Myślę, że to jest też kwestia szerszych zmian kulturowych. Ale problem istnieje, dlatego że coraz więcej kobiet ma świadomość, że zachowania, które pewnie w tradycji zostały usankcjonowane jako normalne, pożądane, a wręcz pochlebne, naruszają wewnętrzną harmonię i poczucie godności. Wolność, otwarcie granic, oswojenie się z zachodnimi standardami, wyjście kobiet z alkowy, wyjście z roli służalczej - czyli tego, że kobieta jest zdana na to, jak się ją traktuje, to wszystko jest wciąż dla nas nowe. Zaczynamy się oburzać na reklamy, które reklamują pralkę za pomocą biustu półnagiej kobiety. A przecież jeszcze jakiś czas temu nikomu by nie przyszło do głowy oburzać się na to. W pewnym momencie kobiety zobaczyły, że nie jest to ani przyjemne, ani pochlebne, zwłaszcza gdy zaczęły wykonywać role niekoniecznie związane z ciałem, ale z zarządzaniem, współuczestnictwem. Nagle okazało się, że kobieta to nie tylko kawałek ciała dla faceta. Zmieniła się rola. Wraz ze zmianą roli podnosi się też poczucie tożsamości. Tożsamość kobiety już nie jest związana wyłącznie z koronkami, biuścikiem, tyłeczkiem, długimi nogami. Natomiast mężczyźni dalej zostali w tym paradygmacie.

Czytaj także: Ewa Woydyłło: Jesteśmy narodem ćpunów. Koncerny wmawiają nam choroby i faszerują chemią

W paradygmacie molestowania również?
Molestowanie było zawsze! Jeśli czyta pani "Chłopów" Władysława Reymonta sprzed ponad stu lat, to obłapianie Jagny czy Hanki było na porządku dziennym. Już nie mówiąc o tym, że pierwszy z brzegu facet mógł im zrobić dziecko. Dzisiaj trochę to już przestało być aktualne. Ale mężczyźni, zwłaszcza mający pozycję władzy, często to wykorzystują.

Problem molestowania dotyczy wielkich, nowoczesnych korporacji czy zakładów pracy jeszcze niedawno typowych dla mężczyzn, czyli np. policji czy wojska?
Dotyczy to wszystkich miejsc, gdzie spotykają się kobiety i mężczyźni. A mężczyźni z jakiegoś powodu, formalnego czy też nieformalnego, bo robotnik budowlany palący papierosa przy rusztowaniu nie ma pozycji władzy wobec przechodzącej damy, a również wykonuje wobec niej gesty i posyła w jej stronę słowa, które są molestowaniem. Nie zawsze więc molestowanie jest w miejscu pracy, gdy się jest podwładną, ale wtedy może to być wykorzystywane do wywierania nacisku. Doskonale pamiętam świetny film "Dzień kobiet". Kasia Kwiatkowska gra tam rolę sprzedawczyni, potem awansuje do roli kierowniczki dużego sklepu spożywczego i jej dyrektor, zarządzający z tła firmy, niedwuznacznie proponuje jej romans. Ona nie ma nawet możliwości wykręcenia się. Samotnie wychowuje dziecko, musi się utrzymać, mieć pracę. Staje się ofiarą takiego… capa, który ją wykorzystuje seksualnie. Przykład drastyczny, ale film fenomenalnie to pokazuje. I nie jest to jakaś wielka korporacja, tylko Żabka, Biedronka czy inny sklepik handlujący sokiem pomidorowym i pietruszką. A zatem molestowanie dotyczy wszystkich miejsc pracy, ale nie tylko, bo ulicy również. Również pociągu, autobusu, tramwaju. Te niewybredne smaczki erotyczno-seksualne, które mężczyźni wymlaskują, śliniąc się na widok przechodzących kobiet, to obraz pokazujący, jak bardzo łatwo nie zauważyć, że robi się coś niestosownego. Rano byłam w telewizji…

…a propos?
…bardzo znany, świetny dziennikarz, i piszący, i telewizyjny, na widok wchodzącej koleżanki w atrakcyjnej sukieneczce mówi: "Słuchaj, ale biuścik to ci wygląda na większy, niż chyba masz". Pomyślałam: "Matko boska!". Charakteryzatorka, która mnie malowała, od razu wyczuła, że poczułam się nieswojo. To sytuacja, jakby ktoś puścił bąka! Wszyscy to widzą, słyszą i nie wiedzą, jak zareagować. Należałoby stanowczo pokazać mu, że to niestosowne. Ale wie pani, co by to dało? On powiedziałby: "Ale o co ci chodzi?". Nie wiedziałby, o co chodzi. To jest rozpowszechnione.

Czym jest to molestowanie seksualne dla ofiary, którą jednak w Polsce najczęściej jest kobieta?
Nie tylko w Polsce, tak jest wszędzie na świecie. Dziewczynki, dziewczyny, kobiety. Może najmniej kobiety starsze, bo przestały być towarem erotycznym. Chociaż wobec nich jest antymolestowanie, w stylu: Byłabyś fajną babką, ale już…

…nie ten wiek?
To jest strasznie obraźliwe. Ani mężczyźni, ani kobiety w ogóle nie traktują innych mężczyzn jako towar. Bo on zawsze był kupującym. A kobieta była kupowana, czy za pieniądze, czy małżeństwo, bo to też była forma pieniędzy. Tak było przez całe wieki. Dziś są już państwa, w których społeczeństwa szybciej zeszły z drzewa. My schodzimy wolniej.

Kobiety łatwiej wchodzą w rolę ofiary? Czy wynikać to może z wychowania, z tego, ze mamy wychowują córki na grzeczne dziewczynki?
Patrzę na to bardziej pobłażliwie. Czy nas wychowują na to, żeby nam złodziej kieszonkowy wyciągał z torebki portfel? No, nie. Bez względu na to, czy każą nam uważać na portfel, czy nie. Świat ma być urządzony tak, żeby się każdy czuł bezpiecznie. Żadna mama nie przygotowuje swojej córeczki na to, żeby stała się obiektem zaczepek, poniżeń. Albo przy pierwszej okazji jakikolwiek mężczyzna tak ją zastraszył, żeby ona nie potrafiła się bronić. Nie sądzę. Nawet jeśli się mówi: "Masz się zachowywać grzecznie", to nie jest wychowywanie na bycie ofiarą, ale osobę, która w swoim środowisku, otoczeniu nie będzie agresywnie się zachowywać. Sama mam dwie córki i nie uważam, aby wychowywać je na buldogów. Ale również uważam, że i mężczyzn, chłopaków nie należy wychowywać na buldogów. Teraz trzeba by batalie toczyć, żeby chłopców uczyć, że koleżanka czy kolega są równi, jeśli chodzi o stosunek i podejście do nich. A jeśli grają ci hormony, to masz się zachowywać tak, żeby je powściągać. Nawet zwierzę można wychować. Myślę więc, że trzeba zmienić wychowanie mężczyzn, a nie kobiet. Kobiety uczą się obrony, bo żyją w świecie niebezpiecznym. Ideałem jest świat, w którym kobieta nie musi się bronić. Bo niby dlaczego? W czym jestem gorsza, żebym musiała cały czas czuć się zagrożona? To jest chore.
Co się dzieje z ofiarą molestowania? Co ona autentycznie przeżywa?
Wszystko zależy od osobowości. Jeśli ofiarą molestowania zostaje osoba, która nosi w sobie paradygmat, że jest kimś gorszym, to nie będzie tego tak bardzo przeżywać. Uzna, że tak to jest, taka jej dola. Niektóre marzą o tym, że wolałyby być chłopcami, a niektóre uznają, że molestowanie to jakaś forma atencji, ponieważ innej uwagi nie przyciągają. Już nawet dla dzieci uwaga z zewnątrz jest czymś wartościowym. Kobieta niedoceniana może nabrać patologicznej tolerancji dla niestosownej uwagi. Jeżeli nikt jej za nic nie podziwia, tylko za atrybuty cielesności, traktuje jak kawałek mięsa do łóżka, to dla niej może być dowodem, że ona jest coś warta. I to jest nieszczęście. Dlatego że do wielu mężczyzn nie dociera, że robią coś złego, mówią: "Ale o co chodzi? Moja Marysia to lubi".

Po nagłaśnianych przypadkach molestowania, choćby wziąć pierwszą z brzegu słynną seksaferę w Samoobronie, finał był taki, że to kobieta jest winna, ona jest podejrzana.
No tak, bo ramy, w jakich mieszczą się społeczne normy, nie zostały zmienione, one wciąż pozostały te same. W Danii, Irlandii czy nawet w Niemczech zachodnich, gdzie niezwykle paternalistycznie był wychowywany naród, kiedy społeczeństwa zaczęły się uczyć nowych zasad współżycia, to uczą się od szkoły. A u nas? Od pierwszej klasy: Mój tatuś pracuje na budowie, mój jest inżynierem, lekarzem, a mamusia - nie pracuje. To znaczy ma dzieci i obsługuje całą rodzinę. Ciągle żywe jest sformułowanie "niepracująca kobieta". Proszę mi pokazać niepracującą kobietę.

Też nie znam takich, które tylko leżą i pachną.
Facet nazywa się bezrobotny. A kobieta nazywa się niepracująca. Taka, która zasuwa, również zawodowo, ma tyle zajęć, obowiązków. Znam kobietę, która zajmuje się dziećmi i pracuje w domu - udziela lekcji francuskiego. I o niej mówi się: niepracująca. To jest policzek wymierzony w miliony kobiet, dzięki którym społeczeństwo rano dostaje śniadanie. Co się więc dziwić temu, że same kobiety mają poczucie wartości tak strasznie zależne od jakiejkolwiek gratyfikacji. Dla niektórych jedyna gratyfikacja, jaka je spotyka, to komplement odnoszący się do ich figury czy ciała, czy aktywności erotycznej. Często rozmawiam z kobietami i to jest dla nich coś niepojętego, że można nie traktować jako komplement sytuacji, gdy w pociągu mężczyzna opowiada sprośny kawał. Dla nich też jest to nowa rzecz, bo to nie tylko mężczyzna tworzy ten klimat, ale kobiety ten klimat też tworzą. Gdyby jednego dnia wszystkie kobiety się umówiły i powiedziały: Stop! Na sprośne kawały, na wulgaryzmy, obrzydliwe, uwłaczające słowa.

Jeszcze niedawno powszechną rzeczą były w gabinetach szefów w zakładach pracy kalendarze z rozebranymi kobietami. Dziś to chyba już rzadkość.
Jakieś zmiany jednak są. W ramach Kongresu Kobiet prowadzę warsztaty antydyskryminacyjne. Sam sprawca nawet nie wie, że robi coś nie tak. Trzeba więc przygotować ofiary, aby podnosiły rękę i mówiły: stop. I miały prawo za sobą, które wyciągnie natychmiastowe konsekwencje.

Okazuje się, że nowoczesna stacja telewizyjna TVN nie miała odpowiednich procedur zachowania dotyczących relacji. Dopiero teraz je przygotowała. Ale czy w ogóle w naszych korporacjach takie procedury są?
Będą. Tak myślę. Ale to, że pojawią się standardy, wcale nie oznacza, że ludzie nie będą ich naruszać. Ale będzie podstawa, która powoli może zacząć pracować na rzecz zmian. Bo o nią tu chodzi. Każda zmiana zachowania łączy się z nauką - jeżeli człowiek chce coś zmienić, musi się czegoś nowego nauczyć. Trzeba się nauczyć inaczej ze sobą rozmawiać, inaczej traktować osoby, które do niedawna były łatwym łupem wulgarności czy obsesji seksualnej. Niektórzy będą mieli z tym trudność i pewnie parę razy będą musieli ponieść konsekwencje. Najlepsze, jakie znam, to konsekwencje finansowe.

Przypadki molestowania bywają głośne, ale ich finał już nie. Zwykle to są ciche ugody, ktoś po cichu odchodzi z firmy. Jaka tu powinna być ścieżka?
Nie kruszyłabym tutaj kopii. Miejmy nadzieję, że samo nagłośnienie i zawstydzenie sprawców odniesie skutek. To już jest wielka ofensywa. Nie jest bowiem tak, że osoba, która doznała szkody, natychmiast zyskuje sojuszników. Czasami jest uważana za czarną owcę. Muszą się powykruszać te zamierzchłe, stare - użyjmy tego słowa - tradycyjne sposoby odnoszenia się. W zagranicznych firmach panują już inne reguły - kobiety chcą być kolegami z pracy.

Czytając doniesienia, jakie pojawiają się ostatnio na temat molestowania seksualnego, czytam też usprawiedliwienia kobiet - nie nagłaśniają tych spraw, bo zależy im na pracy, nie chcą jej stracić, mają kredyty. I to są hamulce, które nie pozwalają kobietom powiedzieć: stop.
Nie dziwię się, że jedna kobieta nie jest w stanie przeciwstawić się etosowi czy raczej antyetosowi obyczajowemu. Można to przeprowadzić, jeśli kobiet zbierze się więcej. To jest tajemnica wszystkich rewolucji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ewa Woydyłło: Tożsamość kobiety to już nie tylko biuścik, tyłeczek i długie nogi - Portal i.pl

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska