- Na pewno czeka nas dobry mecz. W końcu zagrają ze sobą druga z trzecią drużyną w tabeli, które są jednocześnie dwoma największymi niespodziankami tego sezonu. Zarówno nas, jak i Jagiellonię skazywano na walkę o utrzymanie, a tymczasem jesteśmy tam gdzie jesteśmy – rozpoczął Pawłowski.
Przypomnijmy, że ostatniej kolejce „wojskowi” po horrorze w końcówce zremisowali 1:1 „wygrany” mecz z Cracovią, a białostoczanie niespodziewanie ograli na wyjeździe Legię Warszawa 3:1.
- W Warszawie Jagiellonia pokazała, jak się gra z kontrataku. To była ich główna broń, choć pamiętajmy, że Legia nie grała w najsilniejszym składzie. Nie umniejsza to jednak ich sukcesu. Drużyna trenera Probierza gra tak jak my, czyli po ziemi i ładnie dla oka.
Ostatnio jednak z ładną grą wrocławianie mieli trochę problemów, ponieważ murawa zarówno podczas meczu w Pucharze Polski z Legią na Stadionie Wrocław, jak i podczas starcia z Cracovią w Krakowie była w opłakanym stanie. Szkoleniowiec Śląska nie ma jednak wątpliwości, że tym razem nawierzchnia będzie w lepszej kondycji.
- Po południu mamy zaplanowany trening na Stadionie Wrocław i jestem przekonany, że w porównaniu do Cracovii i innych polskich boisk o tej porze, nasza trawa będzie niemalże jak stół – uspokajał.
We wtorek zabieg kontuzjowanego palca przeszedł Mariusz Pawełek. Na razie nie wiadomo jak długo będzie musiał pauzować 33-letni bramkarz WKS-u, ale wiadomo kto go zastąpi.
- Zagra Jakub Wrąbel. Na siłę Mariusz mógłby usiąść na ławce, ale klub sfinalizował rozmowy z Mateuszem Abramowiczem (poprzednio Termalica Bruk-Bet – przyp. PJ) i na chwilę obecną najprawdopodobniej to on zasiądzie na ławce rezerwowych – powiedział.
Szkoleniowiec został również poproszony o komentarz do sytuacji jaką w samej końcówce starcia z Cracovią miał Flavio Paixao. Poruszył również temat Milosa Lacnego, który wciąż nie zagrał ani minuty w barwach Śląska
- Co do Flavio, to powiedziałem na forum zespołu, że ja rozumiem decyzję, jaką wtedy podjął. Pewnie, że mógł i powinien podać do Tomka Hołoty i byłoby po sprawie, ale piłkarze ofensywni muszą niekiedy grać pod siebie. Weźmy na przykład Arjena Robbena z Bayernu Monachium, który nie raz nie zauważał lepiej ustawionego kolegi. Zarzucano mi, że po tej sytuacji ściągnąłem go, bo byłem na niego wściekły, ale to nie prawda. Decyzja o zmianie zapadła wcześniej. Wszyscy dopytują mnie też o Milosa. On pali się do gry, co bardzo mnie cieszy. Niestety wszyscy na raz grać nie mogą, a ja nie chcę na siłę ściągać Marco Paixao, bo trzeba pamiętać, ile ten chłopak już dla nas strzelił. Powiedziałem Lacnemu prosto w oczy, że musi poczekać na swoją szansę, bo prędzej czy później ta nadejdzie – podsumował Tadeusz Pawłowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?