Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wędzona kiełbasa? Nie! Malowana! Zobacz, jak w Polsce fałszuje się jedzenie

Mateusz Różański
Gołębie rozsmakowały się w kiełbasie. Może dlatego, że tak niewiele w niej mięsa?
Gołębie rozsmakowały się w kiełbasie. Może dlatego, że tak niewiele w niej mięsa? fot. Piotr Krzyżanowski
Zamiast wędzić kiełbasę, malują ją, w szynki wstrzykują wodę i enzymy, parówki faszerują dużą częścią tablicy Mendelejewa, rozwadniają alkohol, a do napojów, zamiast soku, dodają barwników - tak w Polsce fałszuje się jedzenie. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Warto ryzykować, bowiem gra toczy się naprawdę o dużą stawkę. W tym wszystkim konsument jest najmniej ważny - byle opchnąć swój produkt z jak największą marżą.

Pierwszy z dolnośląskich przykładów: napój niegazowany o smaku winogronowym. Brzmi smacznie, prawda? Z winogronem niewiele ma on jednak wspólnego. Do produkcji użyto bowiem jedynie 0,2 proc. odtworzonego zagęszczonego soku winogronowego, który nie wpływa w istotny sposób na smak produktu.

- Napis "winogrono" wprowadza w błąd nabywcę, wskazując na to, że smak w produkcie został nadany poprzez zawartość soku owocowego, podczas gdy w rzeczywistości smak wyrobu pochodzi od zastosowanych substancji aromatycznych - czytamy w pokontrolnych wnioskach Wojewódzkiego Inspektora Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Podobnych przykładów z całego kraju jest więcej. Producenci starają się sprawiać wrażenie, że ich produkt jest zdecydowanie lepszy jakościowo aniżeli w rzeczywistości. Oto inny przykład z lokalnego podwórka - kruche ciastka domowe. Rzeczywiście były kruche, rzeczywiście były to ciastka, ale czy na pewno domowe? Kto z Państwa podczas pieczenia używa beta-karotenu? Do produkcji łakoci był on stosowany, właśnie dlatego kontrolerzy uznali, że stosowanie nazwy "domowy" jest niedopuszczalne.

Mięso? Wierzchołek góry...
W tej chwili to wyroby mięsne są najczęściej podrabianymi. Skala problemu jest olbrzymia.
- Nie istnieją przepisy regulujące skład surowcowy poszczególnych grup towarowych wędlin, np. jaki produkt może być nazwany kiełbasą, a jaki polędwicą. Producenci mają tym samym olbrzymie pole do popisu. Mięso w wędlinie jest najdroższym składnikiem, brak przepisów szczegółowych w zakresie jakości handlowej przetworów mięsnych może być pokusą dla nieuczciwych producentów - tłumaczy Beata Majchrzak z Głównego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.

Tak naprawdę granie nie fair zaczyna się od samego początku. Zwierzęta hodowlane są bowiem faszerowane antybiotykami, dzięki którym mają szybciej rosnąć. To jednak zaledwie początek kłopotów.

Niezwykle popularna nad Wisłą jest również wysoko wydajna technologia produkcji wędlin. Brzmi pięknie, prawda? Co kryje się jednak pod tą współczesną formą nowomowy? To nic innego, jak wstrzykiwanie w mięso i wędliny gigantycznych ilości wody z rozmaitymi dodatkami. Co ciekawe, taka solanka, której na 100 kilogramów mięsa może być nawet 100 litrów (!), powoduje, że waga sprzedawanego produktu po prostu rośnie. To zaś przekłada się na konkretne zyski. Dodajmy, że bardzo duże...
Jest o co walczyć. Dlaczego? Rynek fałszowanej żywności w Polsce szacowany jest na około 50 miliardów złotych. To więcej, niż zarabiają handlarze narkotyków.

- Sposobów na fałszowanie wyrobów mięsnych jest wiele. Do najczęściej spotykanych należy brak podania na etykiecie wszystkich użytych składników do produkcji lub wręcz przeciwnie - dopisywanie substancji, których w danym produkcie po prostu nie ma. Nieuczciwi producenci zastępują mięso tzw. MOM-em i nie podają takiej informacji na etykiecie - wyjaśnia Beata Majchrzak. - IJHARS podczas kontroli stwierdziła obecność niedeklarowanego składnika drobiowego w ilości ponad 26 proc. w wyrobie określanym przez producenta jako wieprzowy. Jeśli wędlina oznakowana jest jako wieprzowa, to nie jest dopuszczalny żaden dodatek surowca
pochodzącego z innego zwierzęcia, np. drobiowy.

Co kryje się pod tajemnicza nazwą MOM? To mięso oddzielane mechanicznie, a raczej to, co przy dzieleniu mięsa pozostało - skóry, kości, chrząstki, błony, tłuszcz. Odpowiednio doprawione, pokolorowane i opakowane trafia na sklepowe półki. Na tym jednak nie koniec - w niektórych pasztetach, szynkach, kiełbasach czy parówkach znajdziemy takie frykasy, jak błonnik sojowy, a nawet
bardziej egzotyczny błonnik bambusowy. Wszystko po to, żeby produkt ważył jak najwięcej.

Oczywiście każdy z tych składników może się tam znajdować, bo unijne przepisy na to pozwalają. Problem w tym, że producenci nie zawsze chcą się tym chwalić. - Pamiętam przypadek, w którym w parówkach wieprzowych stwierdziliśmy obecność grubo ponad 20 procent dodatków drobiowych, co było niedopuszczalne - dodaje Beata Majchrzak.
Przetwory mięsne oferowane są w opakowaniach jednostkowych lub bez opakowań, czyli luzem. Które są lepsze? Nie ma reguły.
- To nie ma znaczenia. W przypadku każdej wędliny pakowanej dopiero przy sprzedaży sprzedawca ma obowiązek udostępnić jej skład. Jednak niewielu konsumentów wie tym, że mają prawo pytać o skład wędlin w sklepach - dodaje Beata Majchrzak.
Producenci robią nas w jajo
Rzeczywiście produkty mięsne na polskim rynku, mówiąc delikatnie, kuleją, ale oszukiwać, przekłamywać i fałszować można niemal wszędzie, nawet przy produkcji... jajek.

Podobnie jak w mięsach, w innych branżach wszechobecna jest woda pod różną postacią. Dlaczego tak jest? Bo jest tania, nie ma smaku ani zapachu, słowem idealny zapełniacz. Wielokrotne zamrażanie płatów ryb sprawia, że tak zwana glazura nierzadko stanowi nawet połowię wagi produktu. Woda to także idealny rozcieńczacz do alkoholi.

Niektóre ze sposobów fałszowania żywności mogą wynikać z jednej strony z chęci szybkiego zysku, z drugiej zaś z pewnego rodzaju kompleksów. Niektórzy producenci kurzych jaj świadomie i z premedytacją wkładają mniejsze jajka, na przykład rozmiaru M, do opakowań informujących, że są to większe jajka rozmiaru L.

Jeszcze kilka lat temu prawdziwą zmorą konsumentów było fałszowane masło. W ponad połowie produktów kontrolerzy wykrywali sporą zawartość tłuszczów roślinnych, a masło powinno mieć jedynie tłuszcze mleczne. I choć "boom" maślanych oszustw jest za nami, to kolejne firmy próbują dorobić na tym produkcie. Przed tygodniem Urząd Ochrony Klientów i Konsumentów poinformował, że "Prezes UOKiK ustalił, że masło produkowane przez Masmal Dairy było zafałszowane tłuszczem roślinnym, a producent wprowadza klientów w błąd. Nałożona w decyzji kara to ponad 1,4 mln zł". Od decyzji przysługuje odwołanie i nie jest ona ostateczna.
Jak się bronić przed nieuczciwymi producentami i dostawcami? Na początek warto zacząć czytać etykiety i kontrolować producentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska